REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zdrowie

Zaraziłeś się koronawirusem w pracy? Należy ci się gigantyczny zasiłek. Nawet 100 tys. zł

Tysiącom Polaków zarażonych COVID-19 mogło przejść koło nosa 100 tys. zł. Dlaczego? Bo nikt im nie powiedział, że mogą je dostać, jeśli zarazili się w pracy - w takiej sytuacji COVID może być uznany za chorobę zawodową. A kto powinien im to powiedzieć? Państwo. Ale wtedy to państwo musiałoby masowo wypłacać pieniądze, a wolało tego nie robić. Ale nie wszystko stracone, wielu Polaków nadal może ubiegać się o te pieniądze.

20.07.2023
6:34
renty emerytury zus
REKLAMA

Czy ktoś z was słyszał, że COVID-19 może być uznany za chorobę zawodową? No właśnie, nie bardzo. A może, jeśli udowodnisz, że zakaziłeś się w miejscu pracy. Dotyczy to przede wszystkim zawodów medycznych - to jasne. A pracuje w nich ponad 450 tys. osób w Polsce, w tym jakieś 150 tys. lekarzy i 300 tys. pielęgniarek. Ale na tym przecież nie koniec. Drugą najbardziej narażoną na zachorowanie grupą byli przecież pracownicy handlu, a tych według różnych szacunków mamy 1,5-2 mln.

REKLAMA

Lekko licząc, to co najmniej 2 mln Polaków, którzy w razie zachorowania mogliby się ubiegać o to, by uznać to za chorobę zawodową. Po co? Dla uzyskania odpowiednich świadczeń – stałej renty, również przyznawanej rodzinie po osobie zmarłej na koronawirusa – i jednorazowego świadczenia wynoszącego nawet 100 tys. zł.

Co można zyskać od ZUS?

Dokładnie mówiąc, choremu należy się zasiłek wypłacany z ubezpieczenia wypadkowego, który wynosi pełne 100 proc. pensji. A jeśli po chorobie są powikłania? Wtedy można otrzymać rentę wypadkową, znacznie korzystniejszą niż zwykła renta - wyjaśnia na łamach „Rzeczpospolitej” dr Tomasz Lasocki, ekspert z zakresu ubezpieczeń społecznych z Uniwersytetu Warszawskiego.

A to nie koniec. Jeśli chory zmarł, rodzinie należy się renta rodzinna wypadkowa - to inne świadczenie niż zwykłą renta rodzinna, również korzystniejsze. No i wspomniane 100 tys. zł - ZUS w określonych przypadkach ma obowiązek wypłacić takie jednorazowe odszkodowanie choremu, a w razie jego śmierci, rodzinie.

I dla jasności: te świadczenia nie dotyczą tylko lekarzy czy pielęgniarek, bo pracują w sektorze publicznym, więc zatrudnia ich państwo. Albo nauczycieli, którzy przecież też byli narażeni w miejscu pracy. Świadczenia te dotyczą każdego pracownika, również prywatnej firmy, czyli na przykład supermarketu. Rzecz w tym, że jeśli uznać COVID za chorobę zawodową, a taką właśnie jest, co jeszcze w trakcie pandemii, w 2020 r. przyznał sam Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, to właśnie państwo odpowiada finansowo za pracownicze skutki pandemii.

Warunek jest jeden - trzeba udowodnić, że pracownik zachorował i w miejscu pracy, w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych, był narażony na oddziaływanie wirusa, czyli czynnika niebezpiecznego - jak powiedziałyby oficjalnie przepisy.

Podejrzanie mało chętnych na 100 tys. zł zasiłku

Tymczasem z raportu Instytutu Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera wynika, że w 2022 r. stwierdzono w Polsce 2637 przypadków choroby zawodowej, w tym za 1053 przypadki odpowiadał COVID-19. W poprzednich latach, kiedy pandemia zbierała większe żniwa, koronawirus został uznany za chorobę zawodową w 968 przypadkach w 2021 r. i 38 przypadkach w 2020 r.

Mało, bardzo mało, biorąc pod uwagę, że w miejscu pracy, w związku z wykonywanymi obowiązkami narażonych na zakażenie wirusem było co najmniej 2 mln ludzi w Polsce.

REKLAMA

Wręcz podejrzanie mało. Dlaczego? Dr Tomasz Lasocki winą obarcza instytucje państwa, które nie informowały, jakie prawa w zakresie ubezpieczeń społecznych mają pracownicy. Więcej! Nawet starały się, jego zdaniem, wprowadzać Polaków w błąd, jak na przykład Państwowa Inspekcja Pracy, która sugerowała, że COVOD-19 może być uznany za chorobę zawodową tylko w niektórych zawodach, a to nadinterpretacja, bo przepisy na to nie wskazują.

Wkurzeni? Nic straconego, nadal można ubiegać o te specjalne świadczenia. Problem w tym, że minęło już sporo czasu o krytycznej fazy pandemii i z biegiem czasu coraz trudniej udowodnić, że pracownik zakaził się właśnie w miejscu pracy. Ale jak ktoś da radę, droga do ZUS jest wolna.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA