Kurs akcji Tesli wzrósł o prawie 40 proc. w porównaniu do zeszłego miesiąca i o ponad 60 proc. w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Rynek spodziewa się, że cena akcji spółki Elona Muska wkrótce osiągnie nienotowany dotąd pułap 400 dolarów.
Fot. Tesla
Jak poinformował w poniedziałek analityk Philippe Houchois, bank Jefferies podniósł cenę docelową akcji Tesli z 300 na 400 dolarów, oczekując zwiększenia dochodów firmy i lepszego bilansu.
Prognoza zysku operacyjnego Tesli według Jeffries wzrosła w 2020 r. o 24 proc. do 1,6 mld dolarów. Analitycy banku uznali wyniki w przedostatnim kwartale tego roku, gdy spółka po raz trzeci w swej historii była na plusie, za obiecujące.
Tesla zmaga się z wydajnością swoich fabryk, zwłaszcza w porównaniu z konkurencją. W tym roku liczba wyprodukowanych aut ma osiągnąć od 360 do 400 tys. wszystkich samochodów, czyli poniżej oczekiwań. Celem było wypuszczenie na rynek pół miliona sztuk samego Modelu 3 do 2018 r.
Aby tego dokonać, musiał postawić gigantyczny namiot, pod którym znajdowała się linia produkcyjna.
Nagroda Złotej Kierownicy
Do dwóch gigafabryk w Stanach Zjednoczonych doszła więc ekspresowo wybudowana placówka w Szanghaju, w której produkcja miała wystartować już w listopadzie tego roku. 12 listopada Elon Musk w trakcie odbierania Złotej Kierownicy ogłosił decyzję o wyborze czwartej lokalizacji - tym razem w Europie, a konkretnie pod Berlinem.
Podczas tego samego wydarzenia nagrodę odbierał prezes Volkswagena, Herbert Diess, który komplementował Muska, mówiąc że jest wizjonerem.
Dziękuję za pionierstwo, za ciągnięcie nas, za popychanie nas [do przodu]. - powiedział na scenie i dodał do prowadzącego i publiczności - Myślę, że naprawdę Elon jest innowatorem, który nas napędza. Warto więc rozmawiać o bateriach i właściwych koncepcjach, a ja - dodał patrząc w stronę Muska - zawsze lubię z tobą rozmawiać.
Być może była to odpowiedź na wsparcie, udzielone prezesowi Volkswagena, gdy razem z Hansem Dieterem Poetschem i byłym szefem koncernu Martinem Winterkornem został oskarżony przez niemiecką prokuraturę o manipulacje rynkowe i zatajenie afery dieslowej przed inwestorami.
Gigafabryka w Berlinie
Jak pisze Reuters, wybór Berlina jest kosztowny, ale to właśnie tam możliwa jest większa automatyzacja produkcji samochodów elektrycznych, bo składają się one z o wiele mniejszej ilości części od tradycyjnych samochodów. Pod stolicą Niemiec mają być wykonywane akumulatory, układy napędowe i samochody.
Dodatkową zaletą dla Tesli jest to, że rząd niemiecki wspiera finansowo producentów baterii. Na ten cel przeznaczono miliard dolarów. Sam Elon Musk miał dostać przynajmniej 100 mln euro plus ewentualne dotacje z Unii Europejskiej.
Sama metka „Made in Germany" może działać korzystnie na wyobraźnię klientów, którzy chętniej kupią auta Tesli, przekonani o solidności konstrukcji.
Wybór Berlina nie dziwi komentatora Bloombera, Leonida Bershidskiego. Wskazuje on, że Niemcy są największym europejskim rynkiem samochodów elektrycznych i jednocześnie mają największy potencjał w tej branży. Nasi zachodni mieszkańcy kochają bowiem auta, a do tego zależy im na środowisku. Warto dodać, że wspiera ich - także finansowo - sam rząd,
Budowanie fabryki przy stolicy Niemiec wydaje się niektórym niezrozumiałe, ale Bershidowsky przedstawia kilka przekonujących argumentów. Choć Berlin nie słynie z produkcji samochodów i ma niewielu pracowników w tej branży, to jego zaletą jest dostępność fachowców od technologii oraz mnogość startupów. Pod tym względem ustępuje jedynie Londynowi (kontrargumentem był Brexit) i prawdopodobnie Paryżowi (niekorzystne dla Muska prawo pracy).
Komentator wskazuje też, że działania Elona Muska można porównanać do strategii Forda z 1926 r. To w Berlinie umiejscowiono fabrykę, by mieć oko na rozwijającą się konkurencję. Dla Muska to dobre miejsce na pozyskiwanie wysoko wykwalifikowanych inżynierów i projektantów. Ceną są jednak wyższe stawki dla pracowników za godzinę. W Kalifornii przeciętny monter Tesli dostaje 18 dolarów, podczas gdy nisko opłacany pracownik w niemieckiej fabryce samochodów - ok. 27 euro, czyli prawie 30 dolarów.
Tesla na rynku
W rankingu najczęściej sprzedawanych samochodów elektrycznych pierwszą trójkę otwiera Renault Zoe. Na drugim miejscu jest BMW i3, a czołówkę zamyka Tesla z Modelem 3.
Pozytywny wpływ na notowania może mieć spodziewany sukces rynkowy Modelu Y, czyli w praktyce Modelu 3 w bardzo pożądanej na rynku wersji crossover.
Sprzedaż Modelu Y rozpocznie się trochę wcześniej, niż przewidywano – zamiast jesienią, to latem 2020 r. Elon Musk uważa, że pojazd odniesienie jeszcze większy sukces niż już szalenie popularny Model 3.
Podniecenie może też wywoływać Cybertruck, czyli elektryczna ciężarówka, która zostanie zaprezentowana 21 listopada.
Sytuacja Tesli na giełdzie wciąż się zmienia. Niedawno pisaliśmy, że wpływy ze sprzedaży w USA w trzecim kwartale 2019 r. spadły aż o 39 proc., co przekłada się na kwotę ok. 2 mld dol. Obroty w ostatnim kwartale były gorsze o 312 mln dol. niż w tym samym okresie zeszłego roku.
Zupełnie inaczej było jednak na innych rynkach. Przychody w Chinach wrosły z 409 do 669 mln dol., w Holandii z 247 do 427 mln dol., a w Norwegii z 224 do 253 mln dol.