Chwila ulgi dla kierowców. Droższe paliwo już czai się za rogiem
Ceny ropy wzrosły w reakcji na podpisanie umowy handlowej pomiędzy USA a Unią Europejską, a także na poprawę nastrojów handlowych z Chinami. Jeśli ta tendencja się utrzyma, efekty możemy niedługo odczuć podczas tankowania samochodów. Dotychczasowe prognozy wskazują na stabilizację cen na stacjach.

Na początku tygodnia ceny ropy na światowych rynkach wyraźnie wzrosły. Jak informuje Reuters, baryłka ropy Brent podrożała o około 60 centów, przebijając 69 dol. Niemal w takim samym stopniu podrożała amerykańska WTI, osiągając 65,75 dol. Jeśli tendencja się utrzyma, kierowcy mogą wkrótce zauważyć podwyżki na stacjach.
Dlaczego ropa drożeje?
Eksperci oceniają, że wzrost cen ropy był bezpośrednio związany z podpisaniem w weekend umowy handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Pojawiły się też sygnały o możliwym przedłużeniu pauzy w wojnie celnej między USA a Chinami. Takie wieści zmniejszają niepokoje o spowolnienie gospodarcze i ograniczenie popytu na surowce energetyczne.
Więcej w Bizblogu o paliwach:
Rynki finansowe przyjęły te informacje z wyraźnym optymizmem, a ropa naftowa skorzystała z poprawy nastrojów inwestorów. Reuters zaznacza, że wzrost cen surowca może być tylko chwilowy, jeśli nie pójdą za nim kolejne konkretne decyzje polityczne. Na razie jednak wydarzenia te oddziałują stabilizująco na światowe gospodarki.
Ile kosztują paliwa w Polsce?
W miniony piątek firma badawcza e-petrol.pl prognozowała, że w bieżącym tygodniu ceny paliw pozostaną względnie stabilne. Benzyna 98-oktanowa powinna kosztować od 6,56 do 6,68 zł/l, a popularna benzyna 95 od 5,81 do 5,92 zł/l. Olej napędowy ma zmieścić się w przedziale 5,99-6,10 zł/l, a autogaz ma kosztować 2,65-2,72 zł/l.
Dla kierowców oznacza to chwilową ulgę przy dystrybutorze, choć sytuacja może się szybko zmienić. Wzrost cen ropy zazwyczaj z opóźnieniem przekłada się na ceny detaliczne paliw. Wiele będzie zależeć od tego, jak długo utrzyma się obecna tendencja wzrostowa na rynku surowców. Na razie nie ma powodów do paniki, ale eksperci przypominają, że rynek ropy jest wyjątkowo wrażliwy na wydarzenia polityczne i gospodarcze.