Ministerstwo Finansów po raz koleiny od sierpnia obniży oprocentowani obligacji skarbowych, ten interes robi się więc coraz mniej opłacalny. Ale wkrótce na rynek trafi zupełnie nowy instrument, który da zarobić więcej niż obligacje, a ma być bardzo bezpieczny. Jeśli bank PKO dobrze to rozegra, może to być nowy hit.

Ten hit to listy zastawne. Dla przeciętnego Polaka to brzmi obco, bo dotąd inwestować z te instrumenty mogły jedynie instytucje. Ale to ma się zmienić, o czym pisałam już w maju. PKO Bank Hipoteczny zapowiedział wtedy, że lada chwila złoży do Komisji Nadzoru Finansowego prospekt emisyjny tych papierów skierowanych po raz pierwszy również do zwykłych Polaków.
Co to są listy zastawne?
Listy zastawne to papiery wartościowe emitowane przez bank hipoteczny. Zabezpieczeniem listu zastawnego jest udzielony wcześniej kredyt hipoteczny, a pieniądze pozyskane od inwestorów z emisji listów zastawnych służą do refinansowania udzielonych wcześniej kredytów. Czyli robi nam się wehikuł, który generuje dodatkowe pieniądze pod zabezpieczenie hipoteki. Dzięki temu banki mają więcej środków na finansowanie gospodarki.
Listy zastawne emitowane są na określony termin, ale podlegają handlowi na giełdzie, można więc przed czasem wyjść z inwestycji. Przed jakim czasem? Jeszcze maju mówiło się, że PKO BH wyemituje listy 20-letnie, a ich oprocentowanie będzie wyższe o 0,2-0,6 pkt proc. od zwykłych obligacji.
Ile można zarobić?
Dziś już wiemy, że prospekt emisyjny listów zastawnych rzeczywiście został złożony w KNF. I choć szczegółów oficjalnie nie poznamy, dopóki KNF prospektu nie zaakceptuje, to z informacji Business Insidera wynika, że listy zastawne będą trzyletnie i do sprzedaży mogą wejść w październiku 2025 r.
Wartość nominalna jednego listu jest nieznana, będzie to jednak prawdopodobnie 1000 lub 100 zł, żeby były dostępne dla drobnych inwestorów indywidualnych. To ogromna różnica, bo listy zastawne sprzedawane dotąd inwestorom instytucjonalnym miały nominał 500 tys. zł.
Jakie będzie oprocentowanie? Tego jeszcze zupełnie nie wiadomo. Ale wiemy na pewno, że będzie ono wyższe niż oprocentowane obligacji skarbowych oferowanych przez Ministerstwo Finansów. Dla porównania niedawno ten sam bank PKO BH zaoferował inwestorom instytucjonalnym listy zastawne oprocentowane stawką WIBOR 3M + 0,8 proc. marży.
Gdyby trzymać się tych samych warunków, dziś listy zastawne dla Kowalskiego byłyby oprocentowane na 5,8 proc. Dla porównania trzyletnie obligacje skarbowe, które będzie można kupić od sierpnia, będą oprocentowane na 5,4 proc.
Do końca lipca oprocentowanie trzylatek wynosi jeszcze 5,65 proc. (i tak mniej niż potencjalnie listów zastawnych), jednak MF po raz kolejny zdecydowało się obniżyć oprocentowanie.
Nie tylko zresztą obligacji trzyletnich. Od sierpnia spadnie również oprocentowanie czteroletnich obligacji zmiennoprocentowych - w pierwszym roku spadnie z 6 proc. obecnie do 5,75 proc., a dwuletnich z 5,4 proc. do 5,15 proc. Marże w kolejnych okresach odsetkowych pozostają bez zmian.
Ale nie łudźmy się, obligacje wraz z kolejnymi decyzjami RPP będą dawały zarobić coraz mniej.
Więcej wiadomości w Bizblogu o obligacjach
Listy zastawne - czy warto zainwestować?
PKO BH jako pierwszy decyduje się skierować ofertę listów zastawnych do indywidualnych odbiorców i to on przetrze szlaki (Kowalski mógł kiedyś kupić taki instrument, ale było to jeszcze przed wojną).
Biorąc pod uwagę, że Polacy są niechętni do wydawania pieniędzy na konsumpcję, a ich oszczędności puchną, do tego obligacje skarbowe będą coraz mniej atrakcyjne, obstawiam, że listy zastawne mogą stać się nowym hitem inwestycyjnym. Pod warunkiem że PKO uda się to dobrze rozegrać marketingowo i przede wszystkim postawi na szeroką akcję edukacyjno-informacyjną, żeby Polacy nowego instrumentu się nie bali.
A nie ma się czego bać. Listy zastawne mają często nawet wyższe ratingi niż obligacje skarbowe danego kraju, czyli są jeszcze bardziej bezpieczne. Greckie listy zastawne podczas największego kryzysu gospodarczego tego kraju nie traciły na wartości, choć obligacje - owszem.
A niewykluczone, że PKO BH przygotuje też nie lada zachęty dla drobnych inwestorów. Mówi się o tym, że zakup listu zastawnego mógłby dawać preferencyjne warunki i niższą marżę przy zaciąganiu kredytu hipotecznego w tym banku, a nawet listy zastawne mogłyby stanowić wkład własny w kredycie hipotecznym i to bez konieczności spieniężania tych papierów.