REKLAMA

Zawieszenie 800+ to za mało. Państwo dało, państwo zabierze

W niedawnym felietonie „Berliner Zeitung“ Polska została porównana do chorej żaby. Autor krytykuje rozdymający się u nas system transferów socjalnych, brak reform i straszy ryzykiem kryzysu fiskalnego.

Zawieszenie 800+ to za mało.
REKLAMA

Gdy Grecja wpadła w spiralę zadłużenia, ratowała ją strefa euro. Europejski Bank Centralny skupował obligacje, system bankowy dostał cenną kroplówkę płynnościową, a unijny fundusz stabilizacji uruchomił trzy ogromne pakiety pomocowe. Grecja była zbyt ważna, by upaść – nie przez swoją wielkość, lecz dlatego, że była częścią strefy euro.

Polska tego wszystkiego nie ma. Nie mamy w euro, żadnych gwarancji, nie jesteśmy podpięci pod zewnętrzny system bezpieczeństwa. Nasz dług denominowany jest głównie w złotych (73,6  proc.), 22,6  proc. w euro, a 3,1  proc. to dolary. Te ostatnie będą nie do obsłużenia, jeśli dojdzie do dużego osłabienia złotego. Na przykład po globalnym wstrząsie, wywołanym konfliktem wokół Tajwanu czy rosyjską prowokacją w krajach bałtyckich, czym straszą nas ostatnio politycy.

REKLAMA

Transfery bez pokrycia i realny koszt długu

W 2024 roku Polska miała deficyt sektora finansów publicznych na poziomie 5,4  proc. PKB. Koszt obsługi długu osiągnęły 4,5  proc. PKB, jeden z najwyższych wyników w całej Unii. W regionie równie drogo płaci tylko Rumunia. Ciekawe, że choć zadłużenie jest tam nawet niższe niż u nas (ok. 55  proc.), już wywołało silne napięcia – w tym interwencję banku centralnego, osłabienie leja i presję na cięcia wydatków.

Problem Polski nie polega jednak na poziomie długu (57,4  proc. PKB na koniec I kw. 2025), ale na jego dynamice i strukturze. Z każdym kolejnym rokiem koszt utrzymania obecnego systemu transferów będzie rosnąć szybciej niż wpływy z podatków. Polska nie tylko rozdaje jak Skandynawia, a zbiera podatki jak Irlandia, ale robi to mimo starzejącego się społeczeństwa, kurczącej się liczby pracujących i rosnących oczekiwań politycznych. To nie jest stabilny układ.

Euro było szansą – i nie skorzystaliśmy

Mieliśmy szansę, żeby znaleźć się w strefie euro. W latach 2007–2009 za rządów Donalda Tuska, poziom poparcia społecznego dla przyjęcia wspólnej waluty wynosił 44–49  proc. Był to najwyższy poziom od referendum akcesyjnego. Po kryzysie zadłużeniowym i problemach południa Europy nastroje zaczęły się pogarszać.

W tamtym czasie dominowała kalkulacja: nie teraz, nie warto ryzykować. Dziś płacimy za to cenę. Bo Polska – w przeciwieństwie do Włoch, Hiszpanii czy Grecji – nie ma możliwości zrzucenia części ryzyka na Unię. Jesteśmy sami. Z polityką fiskalną, której żaden prezydent ani parlament nie jest w stanie uzdrowić, bo każdy kompromis oznaczałby utratę władzy.

Gdy kończą się pieniądze, nie ma miękkiej gry

I naprawdę nie trzeba żadnej spektakularnej akcji, żeby nas pogrążyć. Chiny nie muszą napadać na Tajwan, a Rosja wysyłać dronów na Gazoport w Kłajpedzie. Wystarczy to, co oglądamy: dryf strukturalny. Brak reform, rosnące koszty obsługi długu, ekspansywne wydatki socjalne i brak politycznego planu, jak z tego wybrnąć.

Historia zna wiele przykładów państw, które musiały nagle zatrzymać się w pół kroku. Zbyt długo zwlekały z reformami, zbyt długo żyły ponad stan. A gdy w końcu zabrakło pieniędzy, nie było już pola do negocjacji – były tylko twarde decyzje. I zawsze dotykały one tych, którym wcześniej obiecywano najwięcej.

W Łotwie, gdy uderzył kryzys lat 2008–2009, rząd z dnia na dzień obciął płace nauczycielom i urzędnikom o 10  proc. Emerytury zmniejszono tak drastycznie, że musiał interweniować sąd konstytucyjny. Politycy i sędziowie stracili po 25  proc. dochodów. W kraju, który był symbolem bałtyckiego cudu, nagle nie było za co utrzymać państwa.

Litwa postawiła na podnoszenie podatków. VAT wzrósł z 18 do 21  proc., podatek CIT – z 15 do 20  proc. Równolegle zamrożono świadczenia i ograniczono dostęp do zasiłków. Część cięć – znów – trafiła do sądów. Ale zanim zapadły wyroki, budżet musiał przeżyć. Rumunia w 2010 r. musiała obniżyć pensje w budżetówce o 25 proc., a VAT podniosła z 19 proc. do 24 proc.

Grecja nie upadła, ale w zamian za pomoc finansową zlikwidowała 13. i 14. emeryturę, obniżyła płace w sektorze publicznym o 20-30  proc., podniosła VAT do 24  proc. i wprowadziła nowy podatek od nieruchomości.

Polska nie ma euro. Nie ma EBC. I nie ma żadnej ochrony przed wstrząsem. A liczby są, jakie są. W 2024 roku deficyt finansów publicznych wyniósł 6,6  proc. PKB, a w 2025 roku prognozuje się 6,1  proc. Koszt obsługi długu sięga 4,7  proc. PKB. To więcej niż w Hiszpanii, Włoszech czy Rumunii. Wyżej są tylko Węgry. Ponad 26  proc. naszego zadłużenia to zobowiązania w euro i dolarach. Jeśli złoty się osłabi, natychmiast zapłacimy więcej. Dług publiczny na koniec pierwszego kwartału 2025 osiągnął 57,4  proc. PKB. Konstytucyjny limit wynosi 60 proc. Pewnie przekroczymy go go w 2026 lub 2027 roku.

REKLAMA

Zawieszenie 800+ to za mało

Warto sobie uświadomić, że w razie przelotu jakiegoś czarnego łabędzia, nie będzie mowy o „zawieszeniu 800+” czy o „przeglądzie dodatków emerytalnych”. W grę wchodzą cięcia świadczeń, zwolnienia w sektorze publicznym, drastyczne podwyżki podatków. Wtedy państwo staje przed pytaniem nie czy dawać, ale komu zdąży wypłacić.

To nie jest scenariusz alarmistyczny. To jest scenariusz historyczny. Powtarzalny. Przewidywalny.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-29T04:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T21:26:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T18:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T13:58:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T12:29:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T10:41:16+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T10:41:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T08:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T07:36:30+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T21:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T18:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T16:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T14:10:50+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T11:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T09:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T07:17:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-27T05:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-26T21:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-26T18:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-26T17:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-26T15:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-26T06:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-25T20:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-25T18:37:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-25T16:57:12+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA