Awantura na pół Polski. Albo rząd uderzy pięścią w stół, albo spór Tauron i Rafako rozstrzygnie dopiero sąd
Już wydawało się, że są możliwe dalsze rozmowy między Tauron a Rafako, które być może skończą się jakąś ugodą, kiedy ruszyła kolejna runda wymiany ciosów. Wzajemne roszczenia obu spółek przekraczają już grubo 2 mld zł. Rafako sugeruje czarny PR, a z kolei Tauron w ostatnim oświadczeniu twierdzi, że przyszłość Rafako rozstrzygnie się w ciągu raptem kilku dni. Premier Mateusz Morawiecki jeszcze wierzy w moc sprawczą Ministerstwa Aktywów Państwowych, ale chyba bez postępowania sądowego się nie obędzie.
Niby nic takiego się nie dzieje. Po prostu dwie spółki wzajemnie się oskarżają i wystawiają sobie rachunki. Bo to pierwszy raz? W tle gruba kasa, bo jedni chcą od drugich przeszło 1,3 mld zł, a z kolei ci drudzy wystawili rachunek w sumie na ponad 850 mln zł. I dopowiadają, że to jeszcze nie wszystko, bo możliwe są jeszcze dodatkowe roszczenia na ponad 700 mln zł. Ale to też w świecie biznesu nic takiego nadzwyczajnego. Zwłaszcza, jak te kwoty przeliczymy przez dolara i euro. Po co więc taka awantura na pół Polski, w którą angażują się politycy z pierwszego szeregu? Niech się dalej Tauron kłóci z Rafako, a to, kto ma w tym sporze rację, niech wskaże sąd.
Tylko, że przedmiotem kłótni jest najnowocześniejszy blok węglowy w Polsce - 910 MW w Elektrowni Jaworzno. Ta warta ok. 6 mld zł inwestycja odpowiada za ok. 5 proc. zapotrzebowania energetycznego całego kraju. A w dodatku ten bój, wyliczany już w sumie na ponad 2 mld zł, toczą między sobą spółki, który mają jeden wspólny mianownik: i w jednym i w drugim przypadku cześć akcji należy do Skarbu Państwa.
Tauron: w najbliższych dniach rozstrzygnie się przyszłość Rafako
Chociaż spór między Tauron a Rafako trwa już od dłuższego czasu, to ostatnio mocno przyspieszył. Najpierw Tauron - z tytułu kar i odszkodowań - zażądał od Rafako ponad 1,3 mld zł. Potem z kolei zarząd Rafako zgodził się na zawnioskowanie o upadłość firmy - wobec tak rekordowych roszczeń jednego z kontrahentów. Podczas konferencji prasowej Rafako przedstawiciele Tauron mieli jeszcze proponować kolejne rozmowy. Ale to może okazać się wyjątkowo trudne po tym, jak z kolei Rafako wystawiło Tauron rachunek na ponad 850 mln zł. Na to składa się m.in. odszkodowanie za naruszenie dóbr osobistych Rafako oraz utrata możliwości pozyskania przez Rafako nowych zleceń, co zdaniem spółki wynika z braku redukcji gwarancji finansowych będących zabezpieczeniem kontraktu z Tauron. Ale możliwe, że kwota do zapłaty będzie jeszcze powiększona o przeszło 700 mln zł. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Pomysł zarządu Rafako, sprowadzający się do budowania nierealnych roszczeń, można by potraktować jako ponury żart, gdyby nie fakt, że w najbliższych dniach rozstrzygnie się przyszłość tej firmy - czytamy w oświadczeniu Tauron.
Wcześniej Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes Rafako, twierdził, że uruchomiono już nawet czarny PR wycelowany w Rafako. I, jak przekonywał, wygląda to jak zlecenie, żeby jedna spółka wykończyła drugą.
Tauron nie dostanie od Rafako ani złotówki. Obecnie ugoda jest niemożliwa - utrzymywał kilka dni temu szef Rafako.
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o NABE?
W trakcie nieoficjalnych rozmów słyszymy, że to wcale nie przypadek, że akurat teraz Tauron stara się docisnąć do ściany Rafako. Wszak najpóźniej do końca marca aktywa węglowe z Enei, Energii i właśnie Tauron mają trafić do państwowej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. I dobrze byłoby wcześniej posprzątać niektóre sprawy.
Tu nie ma żadnego przypadku. Działania Tauronu były skierowane w tę stronę i chyba im się to w końcu udało - twierdzi Radosław Domagalski-Łabędzki.
Rafako za chwilę zostanie z notą obciążeniową na przeszło 1,3 mld zł od Tauronu, który nie będzie już stroną. Spór z Rafako, razem z aktywami węglowymi, przejdzie do NABE.
Ale my tego nie przeżyjemy. Jedyną szansę jest zabezpieczenie naszych roszczeń ze strony banków i wierzycieli w zamian za udział w odszkodowaniu, jakie otrzymamy od Tauron za pięć lat - przekonuje prezes Rafako.
Mediacje MAP? Raczej sąd
Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z RMF FM przyznał, że jego zdaniem wina leży gdzieś po środku i kierownictwo jednej i drugiej firmy powinno uderzyć się w pierś.
Wierzę w to, że Ministerstwo Aktywów Państwowych pomoże im się dogadać - twierdzi szef rządu.
W tym ujęciu nowego znaczenia mogą nabrać słowa z ostatniego komunikatu ze strony Tauron, który wskazuje, że w najbliższych dniach rozstrzygnie się przyszłość spółki Rafako. Nie zapominajmy wszak, że Skarb Państwa ma w jednej i drugiej firmie swoje udziały, z których zawsze może zrobić pożytek. Jeżeli jednak rząd nie będzie chciał się do tego wtrącać, to najprawdopodobniej rolę rozjemcy będzie musiał wziąć na siebie sąd.