REKLAMA

Wpłacasz 1000 zł, zwracają ci 850 zł. Tak właśnie banki przekonują Polaków do oszczędzania

Aż dziewięć instytucji finansowych w Polsce zatrzymało oprocentowanie depozytów na tym samym poziomie. Wygląda na to, że klienci nie mogą w najbliższym czasie liczyć na podwyżki. Tymczasem analitycy wskazują, że oszczędzający na lokatach w ostatnim roku stracili przez inflację aż 15 proc. Efekt? Polacy wolą trzymać pieniądze w puszkach po ciastkach i skarpetach niż oddać je bankom.  

pozwy o WIBOR i ROR
REKLAMA

Lokaty bankowe stały się fatalnym sposobem na oszczędzanie. Nie dość, że nie dają możliwości zarobienia na odsetkach od kapitału to jeszcze generują w portfelach oszczędzających straty. Analitycy HRE Investments policzyli, że osoby, które w październiku 2021 r. skusiły się na lokatę i wpłaciły na nią pieniądze są dzisiaj 15 proc. do tyłu.

REKLAMA

Przełóżmy to teraz na mniej abstrakcyjne wartości. Wyobraźcie sobie, że rok temu wpłaciliście na lokatę równo tysiąc złotych. Dzisiaj nominalnie wyciągniecie nieznacznie więcej, ale wartość nabywcza tych pieniędzy będzie równa 850 zł z października 2021 r.

Jak to możliwe? Rok temu oprocentowanie, które oferowały banki było minimalne – w granicach jednej czwartej procenta. Inflacja zaczynała się za to rozpędzać. Pod koniec 2021 r. przebijała już 10 proc., a jak czas pokazał, była to ledwie zapowiedź, tego, co stanie się później.

Rząd grozi, banki zwlekają

Uczciwie mówiąc z dzisiejszej perspektywy sytuacja nie jest dużo lepsza. Wzrost cen jest już prawie pełnoletni, tj. niemal przekracza poziom 18 proc. rocznie. NBP prognozuje, że to nie koniec. Szczyt tej galopady ma przypaść na pierwszy kwartał 2023 r. Dopiero pod koniec przyszłego roku, zdaniem banku centralnego, jest szansa na to, by inflacja spadła do poziomów jednocyfrowych.

Co na instytucje finansowe działające w Polsce? Wyścigu o pieniądze klientów jakoś nie widać. We wrześniu prezes PiS Jarosław Kaczyński pogroził palcem państwowym bankom, mówiąc że powinny one zachęcać Polakom do wkładania kasy na lokaty, ale nie zmotywowało to ich do podnoszenia oprocentowania.

Stan gry na początek listopada wygląda następująco: aż dziewięć banków oferuje depozyty na 8 proc. Haczyk jest taki, że w wielu wypadkach wymagają jednocześnie posiadania rachunku bieżącego, a pieniędzy z lokaty nie będzie można ruszyć przez pół roku. Mówiąc ściślej – dokładnie taką ofertę przedstawiły Nest Bank, Pekao SA i Kasa Stefczyka.

Na bardziej liberalnych zasadach oszczędności oprocentowane na 8 proc. można trzymać w ING, BFF Banking Group, Getin Banku, mBanku, Credit Agricole i Aion Banku. Ten ostatni wycwanił się zresztą, tak że wysokość oprocentowania uzależnił od rodzaju posiadanego konta. Te najwyższe można dostać wyłącznie za utrzymywanie rachunku w wersji All-Inclusive. Koszt tego utrzymywania to 50 zł miesięcznie.

Banki skutecznie zniechęcają więc Polaków do trzymania pieniędzy na lokatach. Z drugiej strony coraz więcej naszych rodaków czuje potrzebę, by zgromadzić pewien kapitał zapasowy w oczekiwaniu na nadciągający kryzys. W badaniu Barometru Providenta 65 proc. osób zadeklarowało odkładanie kasy na później. To wzrost o 10 p.p. w porównaniu z 2021 r.

Efekt? Co czwarty z naszych rodaków trzyma gotówkę w domu lub mieszkaniu. To większy odsetek niż ten, który deklaruje wpłaty pieniędzy na lokatę (20 proc.). Banki się więc w pewien sposób doigrały. Tylko czy właściwie choć trochę je to obchodzi? Patrząc na opór wobec podnoszenia oprocentowania, wydaje się, że ani trochę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA