PLL LOT podjął decyzję w sprawie Radomia. Szefowie narodowego przewoźnika popłynęli na całego
Nasz narodowy przewoźnik zdecydował się przedłużyć połączenia z portu lotniczego Warszawa-Radom. Dlaczego? Bo Polacy bardzo chętnie z niego latają i szkoda byłoby im to uniemożliwić. A przynajmniej tak wynika z suchych statystyk PLL LOT. Zimą linia ma zostawić na nowym lotnisku dwa połączenia.
Decyzja o przedłużeniu połączeń z nowego lotniska Warszawa-Radom została podjęta w związku z bardzo dobrym wypełnieniem samolotów i analizą popytu na tych trasach. Bardzo się cieszę, że możemy naszym pasażerom zaproponować dobry, dopasowany do ich potrzeb rozkład lotów – mówi cytowany w komunikacie Robert Lidera, dyrektor biura siatki w PLL LOT.
Tanie loty z lotniska w Radomiu
Patrząc na dane prezentowane przez przewoźnika można dojść do wniosku, że nie mogło być inaczej. Między 1 maja a 15 czerwca LOT chwali się wypełnieniem samolotów latających do Paryża na poziomie 86,7 proc., a w powrotną stronę – 87,3 proc. Podobnie wysoki odsetek zajętych miejsc przewoźnik miał w drodze do Rzymu – 84 proc., oraz 86 proc. na trasie powrotnej.
PLL LOT nie podaje przy tym, za jaką część z puli sprzedanych biletów odpowiadają oferty promocyjne. Jeszcze przed uruchomieniem lotniska linia sprzedawała bilety do Paryża i Rzymu od odpowiednio 285 zł i 329 zł w obie strony. To ceny bardzo konkurencyjne nie tylko w stosunku do ofert tradycyjnych przewoźników, ale także lowcostów. Dla porównania, lecąc z Okęcia za ten sam lot do stolicy Francji trzeba wybulić w granicach 700-1000 zł w jedną stronę.
Obecnie, bilety na lipiec z Radomia do Paryża kosztują niecałe 200 zł za wylot i 300-400 zł w drugą stronę (wyjątkiem jest poniedziałek, który jest dużo droższy). Być może Radom jest po prostu bliżej Paryża niż Warszawa i stąd ta niższa cena. Nie wiem, uczciwie mówiąc, nie sprawdzałem. W każdym razie nie bierze się ona raczej z opłat lotniskowych, bo za odprawienie jednego pasażera na Okęciu linia lotnicza płaci 80 zł, a w Radomiu – 40 zł.
Skoro jednak LOT oferował połączenia z Francją za jedną siódmą kwoty, jaką chciał za lot z lotniska im. Chopina, to nic dziwnego, że Radom zaskarbił sobie sympatię części podróżujących. Warto wspomnieć też o tym, że parking przed radomskim portem przez pewien czas był darmowy, co dodatkowo obniżało koszt całej podróży.
PLL LOT i długo, długo nic
Wiele wskazuje niestety na to, że oferta LOT-u będzie jedyną, z jaką lotnisko w Radomiu zostanie na długie zimowe miesiące. Z końcem września/października z portu wycofają się prawdopodobnie touroperatorzy. LOT obetnie jednocześnie swoją wakacyjną siatkę połączeń o destynacje typowo turystyczne jak Preveza, Warna i Tirana.
Port Warszawa-Radom jesienią i zimą wróci więc do stanu z tegorocznej wiosny. Lotnisko będzie obsługiwało średnio jedno połączenie dziennie. Przez większość dni w tygodniu nie będzie można z niego nigdzie wylecieć.
Fiaskiem zakończyły się póki co rozmowy z innymi liniami, które potencjalnie mogłyby latać z Radomia. Miało być ich w sumie 25. Niedawno bardzo kategorycznie do takiego pomysłu odniósł się prezes Grupy Ryanair Michael O’Leary, mówiąc, że nie chce się tam pojawić nawet za darmo. Nadzieją na uratowanie siatki połączeń mógłby być jeszcze Wizzair, ale Węgrzy umościli się na Okęciu i na razie nie spieszą się z decyzją. Nawet jeżeli lowcost pojawiłby się w Radomiu, mówilibyśmy na początek raczej o dwóch-trzech kierunkach.
Z drugiej strony – czy można się temu sceptycyzmowi dziwić? Jeżeli LOT ściąga pasażerów do Radomia lotami za ułamek ceny, Ryanair albo Wizzair widać w jego ślady powinni sprzedawać bilety po 50 zł. Czołowe lowcosty w Polsce na tak duże kompromisy nie są chyba jednak gotowe.