REKLAMA

Rząd wprowadził lekarzom dobowe limity recept. Pierwsi pacjenci już odchodzą z kwitkiem

I to nie kwitkiem w sensie wystawionej przez lekarza recepty, a takim przysłowiowym - to znaczy z niczym. Ministerstwo zdrowia, walcząc ze zjawiskiem receptomatów, wprowadziło po cichu ograniczenia dotyczące liczby recept, które medycy mogą wystawić w ciągu jednego dyżuru. Minister Adam Niedzielski poinformował, że w ciągu dwóch dni system zastopował aż 283 lekarzy.

Limity recept. Pierwsi pacjenci już odchodzą z kwitkiem
REKLAMA

Resort zdrowia informował od miesięcy, że prowadzi prace nad uszczelnieniem systemu wydawania e-recept, ale wszyscy zainteresowani spodziewali się, że zmiany zajdą na poziomie ustawy. Wygląda na to, że ministerstwo zdecydowało się jednak przeprowadzić reformę po cichu, poprzez zablokowanie z dnia na dzień możliwości przekroczenia danej liczby recept w systemie informatycznym. Jako pierwszy o skutecznej blokadzie poinformował na Twitterze Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

REKLAMA

Są pierwsze doniesienia i pierwsi lekarze, co im się skończył limit przyjęć i recept - alarmował rzecznik NIL.

Jego doniesienia potwierdził minister Adam Niedzielski. Z wpisu szefa resortu zdrowia wynika, że limit został wprowadzony 3 lipca. Od tego momentu system wyłapał 283 lekarzy, którzy próbowali przekroczyć ustalony limit, tj. 300 recept dla więcej niż 80 pacjentów w ciągu 10-godzinnego dyżuru.

Rekordzista chciał wystawić w tym czasie 60 tys. recept

Zdaniem ministerstwa zdrowia większość złowionych przez system lekarzy to pracownicy tzw. receptomatów. O co chodzi? Proceder kwitnie od czasu pandemii. Lekarze za opłatą pozwalają na wykorzystywanie swoich nazwisk do wystawiania e-recept, sami nie oglądają jednak swoich rzekomych pacjentów na oczy. Robią to za nich wyspecjalizowane boty. Tym ostatnim nie trzeba nawet podawać objawów, można wręcz podać nazwę konkretnego leku. W myśl zasady: płacisz - masz.

Z tego typu usług najczęściej korzystają osoby potrzebujące silnych leków przeciwbólowych i psychotropów. Skutki bywają tragiczne. Kilka miesięcy temu Rzecznik Praw Pacjenta zaalarmował prokuraturę, po tym, jak dwie kobiety zmarły wskutek zażycia psychotropów. Okazało się, że wcześniej receptomat wypisał im recepty na duże dawki tych leków.

Czy to jeszcze medycyna, czy już tylko biznes? - pyta Adam Niedzielski.

Środowisko lekarskie jest jednak oburzone. Nie tylko sposobem wprowadzenia nowych zmian, ale także decyzją, by z receptomatami walczyć poprzez limity dobowe. Jakub Kosikowski wskazuje, że jeden lek równa się jedna recepta. Wystarczy więc, by lekarz przepisał po 15 leków dwudziestu emerytom, by kolejni pacjenci stracili szansę na leczenie.

Naczelna Izba Lekarska proponuje inne rozwiązanie

W liście wystosowanym do ministra zdrowia NIL pisze, że popiera działania zmierzające do regulowania rynku receptomatów, ale nie może zgodzić się z ich obecnym kształtem. Izba przypomniała, że zalecała resortowi, by recepty przez internet mogli otrzymywać jedynie ci pacjenci, którzy na pierwszą wizytę u danego lekarza zjawili się osobiście. W przypadku takich specjalizacji jak psychiatria obligatoryjne miałyby być natomiast łączenia przez widekonferencje.

REKLAMA

Domagamy się również niezwłocznego wycofania się z wprowadzania limitów wystawianych recept i wypracowania rozwiązań systemowych w porozumieniu ze środowiskiem lekarskim - czytamy w liście.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA