Nowy as w talii PiS: leki refundowane. Rząd chyba liczy na sukces w stylu 500+, ale na razie ma nową aferkę
Co nam PiS może obiecać przed wyborami? Jest nowy pomysł: za leki refundowane zapłacicie tylko 400 zł rocznie, a jak rachunek będzie wyższy, za resztę zapłaci państwo. Wielu by się ucieszyło, inni powiedzą: „no w końcu”, bo Polacy za leki płacą najwięcej w Europie. Czy to porwie serca i dusze Polaków? Na razie jest trochę afera, że to w ogóle wyciekło.
Na leki z listy refundacyjnej Polacy z własnej kieszeni nie powinni wydawać więcej niż 400 zł. Jeśli ktoś wyda więcej, państwo powinno zwrócić mu różnicę. To główne przesłanie analizy, której autorem jest Polski Instytut Ekonomiczny.
Ale to, co rzuca się w oczy, to fakt, że to brzmi jak postulat polityczny. W dodatku dokument, o którym mowa, został ujawniony na stronach internetowych PIE, ale już go tam nie znajdziecie. „Dziennik Gazeta Prawna” zwraca uwagę, że jedyne, co po nim zostało, to omówienie go przez branżowy rynekzdrowia.pl, który zdążył go opisać, zanim raport po 2-3 dniach zniknął z sieci.
Refundowanie leków języczkiem u politycznej wagi
PIE wyjaśnia, że upublicznienie dokumentu na stronach WWW było pomyłką, bo raport nie jest jeszcze skończony. Sęk w tym, że nie jest skończony już od dłuższego czasu, bo pierwotnie miał zostać ujawniony już w listopadzie 2021 r. Planowana była nawet konferencja prasowa pt.: „Współpłacenie za leki w Polsce. Jak ograniczyć nierówności w dostępie do leków?”. Tylko dzień przed jednak ją odwołano.
Powód? Raport nie był gotowy.
Teraz się to powtórzyło, tylko już bez fajerwerków, bez zaplanowanej konferencji. Po prostu zawisł na stronach internetowych PIE. A potem znikł.
Możliwe zatem, że – jak sugeruje „DGP” – analiza trafiła na biurka polityków i im się nie spodobała. Druga wersja jest taka, to że politykom ten pomysł się podoba, ale nie można go ujawniać za wcześnie, bo może być czarnym koniem dla PiS przed wyborami. Teraz Polacy będą zachwyceni takim prezentem, ale do wyborów, które mają się odbyć jesienią 2023 r., ich entuzjazm ostygnie.
A ta radość wyborców rzeczywiście mogłaby być duża, bo jak wynika, z danych OECD, Polska jest na szarym końcu, jeśli chodzi o wydatki pacjentów na leki z własnej kieszeni. My pokrywamy ok. 65 proc. kosztów, państwo dopłaca ok. 35 proc., podczas gdy unijna średnia to 42 proc. z kieszeni pacjenta, a 55 proc. z kieszeni państwa.
Trzeba jednak wyjaśnić, że w wielu krajach zachodnich do kosztów leków dorzuca się jeszcze trzecia strona: prywatni ubezpieczyciele.
O jakich kwotach w ogóle mówimy? W 2021 r. Polacy wydali na refundowane leki na receptę 3,3 mld zł, a państwo dopłaciło 9,5 mld zł. Ale są jeszcze leki na receptę, które nie są refundowane. W ubiegłym roku Polacy wydali na ich zakup kolejne 9,3 mld zł.
Dużo. A to już i tak przy obiecanym przy poprzednich wyborach programie bezpłatnych leków dla seniorów powyżej 75. roku życia. Nie wszystkie leki, ale część preparatów dla seniorów jest dziś rzeczywiście darmowa.