REKLAMA

Cena ropy mocno w górę. Co się dzieje?

W ubiegłym tygodniu ropa naftowa taniała w oczach i cena baryłki ropy Brent z dostawą w 2025 roku po raz pierwszy w tym roku spadła poniżej 75 dol. Jednak nie ma już śladu po tej zniżce i cena idzie wyraźnie w stronę 80 dol. Znaczący był piątkowy komentarz prezesa Rezerwy Federalnej USA Jerome’a ​​Powella, z którego wynika, że w USA wreszcie mogą szykować się na obniżkę stóp procentowych. Największą zagadką pozostaje reakcja krajów OPEC+.

Cena ropy mocno w górę. Co się dzieje?
REKLAMA

W ubiegłą środę ropa Brent przez chwilę była po mniej niż 76 dol. za baryłkę. Ale dzisiaj jesteśmy już w zupełnie innych regionach: cena ropy waha się między 78 a 79 dol., charakteryzując się przy tym wyraźnym trendem wzrostowym. Podobnie jest w przypadku ropy WTI: kilka dni temu cena była poniżej 72 dol., a teraz wynosi ok. 75,50 dol. Co takiego stało się w tym krótkim czasie, co spowodowało takie odbicie na rynku ropy? Wychodzi na to, że Amerykanie mogą spodziewać się pierwszych od wybuchu pandemii COVID-19 cięć stóp procentowych. Jasno dał zrozumienia to szef amerykańskiej Fed.

REKLAMA

Ryzyko wzrostu inflacji zmniejszyło się. A ryzyko spadku zatrudnienia wzrosło. Nadszedł czas na dostosowanie polityki. Kierunek podróży jest jasny, a czas i tempo obniżek stóp procentowych będą zależeć od napływających danych, zmieniających się perspektyw i równowagi ryzyk - stwierdził Jerome Powell, cytowany przez Reuters, na corocznej konferencji ekonomicznej Fed w Kansas City w Jackson Hole w Wyoming.

Rynek ropy. Cena idzie w górę

Zdaniem Powella inflacja w USA jest w zasięgu celu amerykańskiego banku centralnego, który wynosi 2 proc. A jeszcze kilka dni temu obserwatorzy mówili całkiem poważnie o możliwej recesji - po opublikowaniu szacunków dotyczących miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Szacunki dotyczące całkowitego zatrudnienia w okresie od kwietnia 2023 r. do marca 2024 r. obniżono o 818000 miejsc pracy. Ale jeszcze jeden element zdeterminował w ostatnim czasie wzrost ceny ropy. Chodzi o konflikt w Strefie Gazy, po masowym ataku rakietowym Hezbollahu na Izrael w ostatnią niedzielę. 

Geopolityczne czynniki ryzyka prawdopodobnie znacząco wpłyną na rynek ropy naftowej - nie ma wątpliwości Kelvin Wong, starszy analityk rynku w OANDA w Singapurze.

Więcej o rynku ropy przeczytasz na Spider’s Web:

Jak donosi Politico: Siły Obronne Izraela już poinformowały, że w odwecie ok. 100 izraelskich myśliwców „uderzyło i zniszczyło tysiące luf wyrzutni rakiet Hezbollahu, skierowanych na natychmiastowy ostrzał północnego i centralnego Izraela”. 

Jesteśmy zdecydowani zrobić wszystko, co możliwe, aby bronić naszego kraju, aby bezpiecznie przywrócić mieszkańców północy do ich domów i nadal przestrzegać prostej zasady: ktokolwiek skrzywdzi nas — my skrzywdzimy jego - stwierdził w niedzielnym przemówieniu Benjamin Netanjahu, premier Izraela.

Amerykańskie zapasy na niskim poziomie, co zrobi OPEC+?

REKLAMA

W dłuższej perspektywie czasowej znaczące dla globalnego rynku ropy mogą być dane o zapasach surowca. Te z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) nie pozostawiają złudzeń: w czerwcu 2024 r. komercyjne zapasy ropy naftowej i produktów rafinowanych w gospodarkach rozwiniętych były znacznie poniżej dziesięcioletniej średniej sezonowej. To największy deficyt od dwóch lat i dotyczy ok. 120 mln baryłek. Zapasy ropy w USA toczy ta sama choroba: zgodnie z wyliczeniami amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej w ciągu ośmiu ostatnich tygodni do 16 sierpnia zmniejszyły się o 34,6 mln baryłek - to drugi co do wielkości sezonowy ubytek w ciągu ostatniej dekady. 

Jak na to zareaguje OPEC+? Przypomnijmy, że kartel naftowy od końca 2022 r. dokonał głębokich cięć w produkcji ropy. Obecnie te cięcia dotyczą 5,86 mln baryłek każdego dnia, czyli ok. 5,7 globalnego popytu. Składa się na to 3,66 mln baryłek dziennie i taka redukcja ma być zachowana do końca 2025 r. Z kolei z cięć dotyczących 2,2 mln baryłek dziennie OPEC+ chce zacząć rezygnować stopniowo w okresie od października 2024 r. do września 2025 r. Ale wcale nie jest pewne, czy kartel przy tym zostanie. Istnieje wszak ryzyko utraty części rynku. Swoją produkcję ropy zwiększyły takie kraje jak USA, Kanada, Brazylia i Gujana, które stanowią coraz większą konkurencje z OPEC+. Eksperci nie wykluczają także sytuacji, w której niektórzy członkowie OPEC+ złamią ustalenia dotyczące redukcji produkcji - co jeszcze bardziej utrudni zarządzanie podażą. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA