Ceny ropy naftowej mocno w dół
Na rynku ropy coraz bardziej nerwowo. Z jednej strony jesteśmy świadkami kolejnego tygodnia spadków, w efekcie czego cena ropy jest na najniższym poziomie od początku czerwca 2024 r. Z drugiej atmosferę coraz bardziej podgrzewa polityka: ta związana ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych i ta dotycząca powyborczej układanki w Wenezueli.
Obecnie cena ropy Brent wynosi nieco ponad 78,50 dol. Z kolei WTI jest za ok. 75.50 dol. W jednym i drugim przypadku mamy więc do czynienia z najniższą wyceną od początku czerwca. Jakie są tego przyczyny? Po pierwsze okazuje się, że Tel Awiw, po ataku rakietowym na Wzgórza Golan, o który oskarża Hezbollah, a w którym zginęło 12 dzieci i nastolatków, nie chce wciągnąć całego Bliskiego Wschodu w konflikt.
Wygląda na to, że rynek przyjął pomysł, że nawet jeśli te wydarzenia są przerażające, to raczej nie spowodują konfliktu w całym regionie - komentuje dla Reutersa John Kilduff, partner w Again Capital w Nowym Jorku.
Wśród innych czynników, które mają mieć wpływ i na rynek i na cenę ropy, wymienia się dane gospodarcze z Chin, z których wynika, że w pierwszej połowie roku import oleju opałowego do Państwa Środka spadł o 11 proc. Nie bez znaczenie są też problemy techniczne w rafinerii ropy naftowej Dangote w Nigerii. Inna sprawa, że na rynek ropy coraz bardziej naciska polityka: ta związana z USA i z Wenezuelą.
Cena ropy: wybory w Wenezueli wywrócą stolik?
Zacznijmy od Wenezueli, jednego z większych producentów ropy. Tam już jest po wyborach prezydenckich, które nie do końca wiadomo, jak się zakończyły. Obie strony, zarówno ta popierająca jeszcze urzędującego szefa kraju Nicolasa Maduro, jak i zwolennicy związanego z opozycją Edmundo Gonzaleza Urrutia przekonują, że wygrali. Krajowa Komisja Wyborcza twierdzi, że wybory zwyciężył z wynikiem 51,2 proc. - trzeci raz z rzędu - Maduro. Ale opozycja, której przedwyborcze sondaże dawały wygraną, twierdzi, że to ich kandydat uzyskał ponad 73-proc. poparcie i powinien usiąść w fotelu prezydenta Wenezueli.
Wątpliwości zgłosiły już Stany Zjednoczone, UE czy Brazylia. Nadzwyczajne posiedzenie w tej sprawie zwołała już Organizacja Państw Amerykańskich. Czemu to tak istotne? Waszyngton nie ukrywa, że w zależności od dalszych losów tych politycznych utarczek w Wenezueli, które wiążą się też z coraz bardziej licznymi protestami ulicznymi, skalibruje od nowa politykę sankcji nakładanych na Wenezuelę, co może mieć znaczący wpływ na tamtejszą produkcję ropy i jej sprzedaż.
Donald Trump bardzo chce zawrócić rzekę patykiem
Innym czynnikiem cały czas oddziaływającym na cenę ropy są amerykańskie wybory prezydenckie, do których pozostało 100 dni. Po tym, jak kandydatem Demokratów - po wyczekiwanej rezygnacji Bidena - zostanie najprawdopodobniej Kamala Harris, Republikanie muszą przygotować swoją kampanię od nowa. Atakowanie Harris za wiek nie ma najmniejszego sensu. Panią wiceprezydent USA jest o 15 lat młodsza od Trumpa i jeszcze mogłaby się niebezpiecznie odgryźć.
Więcej o cenie ropy przeczytasz na Spider’s Web:
W poszukiwaniu nowej narracji Donald Trump postanowił postraszyć Big Oil kandydatką Demokratów i przypomniał, że jako prokurator generalny Kalifornii w latach 2011-2017 Harris wniosła wiele pozwów przeciwko firmom naftowym i gazowym - obwiniające je najczęściej o zanieczyszczenie środowiska. Dlatego teraz Trump obiecuje, że jak tylko wygra wybory, będzie blokować pozwy o odpowiedzialność klimatyczną skierowane przeciwko spółkom związanym z paliwami kopalnymi.
To błahe procesy ekstremistów ekologicznych - uważa kandydat Republikanów do Białego Domu.
Tymczasem bardzo możliwe, że i tę narrację sztab Trumpa będzie musiał szybko zmienić. Okazuje się bowiem, że Harris ma kontynuować politykę Bidena. A ta była bardzo łaskawa względem firm naftowych, które w kadencji Demokraty podwoiły zyski a akcje spółek energetycznych spuchły o 117 proc. Tymczasem w porównywalnym okresie za Trumpa - spadły o 49 proc.