Jeszcze w 2021 r. 1,7 mln Polaków zarabiało tyle, że wchodzili w drugi próg podatkowy, czyli 32 proc. W 2022 r. liczba ta spadła do 700 tys. Oczywiście powodem jest podniesienie progu podatkowego z 85 tys. rocznych przychodów do 120 tys. zł. Ale to pięknie pokazuje, co nam przez lata zrobiło nieaktualizowanie tego progu.
Stwierdzenie, że aż 1 mln Polaków uciekł spod topora drugiego progu podatkowego jest dużym uproszczeniem, bo nie wiemy, jaka jest dokładna liczba podatników, którzy przekroczyli próg 85 tys. zł i musieliby zapłacić wyższą stawkę podatku, gdyby nie podniesienie drugiego progu podatkowego.
A różnica jest ogromna. Przypomnę, że pierwsza stawka podatkowa wynosi 12 proc. (po obniżce z 17 proc.), druga zaś to 32 proc.
Więcej o podatkach przeczytasz na Bizblog.pl:
Ciche łowy fiskusa
Można to jednak z grubsza oszacować, co za chwilę zrobię. Ale najpierw zobaczcie, co nam robił fakt, że drugi próg podatkowy nie był podnoszony przez lata, podczas gdy pensje z roku na rok szły do góry.
Ekonomista Rafał Mundury pokazał dane Ministerstwa Finansów sięgające do 2009 r. I tak w 2009 r. 387 tys. podatników płaciło już drugą stawkę podatku PIT, rok później do tego worka wpadło kolejne 76 tys. osób, potem 58 tys., w kolejnych latach +33 tys., +47 tys., +56 tys., +53 tys., i w 2016 r. + 43 tys., co oznaczało, że liczba płacących drugą stawkę podatku podwoiła się w ciągu siedmiu lat.
Ale potem było jeszcze lepiej, bo od 2017 r. liczba płacących 32 proc. PIT rosła jeszcze szybciej. W 2017 wzrosła o 110 tys. rok do roku, w 2018 r. o 178 tys., w 2019 r. o 193 tys., w 2020 r. o 86 tys., w 2021 r. aż o 430 tys.
Robi wrażenie, prawda? Pomiędzy 2009 r. a 2021 r. liczba osób wpadających w drugi próg podatkowy wzrosła ponad 4,5-krotnie. Patrząc na to z innej strony, dane pokazują, że w 2009 r. drugą stawkę podatku płaciło tylko 1,59 proc. ogółu podatników, a w 2021 r. aż 7,27 proc. Przy tym należy dodać ważne zastrzeżenie, że mówimy tylko o tych, którzy rozliczają się według skali, pomijając liniowców i ryczałtowców.
Fiskus był zachwycony, podatnicy trochę mniej. I nawet, jeśli nie umawiamy się, że próg podatkowy jest aktualizowany co roku, uwzględniając wzrost średniej pensji w gospodarce, najwyższy czas na jego aktualizację, był już w okolicach 2017 r.
Stało się to jednak dopiero w 2022 r. i spowodowało, że liczba płacących drugą stawkę PIT radykalnie spadła do 783 tys., i 3 proc. ogółu podatników, co cofnęło nas do 2016 r.
Co by było, gdyby w 2022 r. próg podatkowy nie został podniesiony?
Jeśli założymy, że liczba nowych osób wpadających w drugi próg byłaby co najmniej taka sama jak w 2021 r. (ok. 400 tys.), to wyższą stawkę podatku za 2022 r. zapłaciłoby już ponad 2,1 mln podatników.
Skąd to założenie? Bo w 2022 r. wynagrodzenia rosły jeszcze szybciej niż w 2021 r. średnie wynagrodzenie w 2021 r. wzrosło rok do roku o 8,7 proc., a w 2022 r. o 11,7 proc.
Wychodzi więc na to, że podniesienie progu podatkowego mogło uratować nawet 1,1 mln podatników przed wyższą stawką PIT.
To oczywiście wyliczenia bardzo z grubsza, ale robią wrażenie. To teraz wyobraźcie sobie przez analogię, co robi setkom tysięcy Polaków nie podnoszenie progów dochodowych przy zasiłkach rodzinnych na przykład. A te nie były waloryzowane od 2016 r. Dla ułatwienia dodam, że w 2016 r. pensja minimalna wynosiła 1850 zł brutto, dziś wynosi 4242 zł brutto.