Rosjanie wykpili się od sankcji. Szejkowie wyciągnęli pomocną dłoń i uratowali ich przed kanibalizacją
Rosyjskie lotnictwo jest w opłakanym stanie. Linie lotnicze wdrażają absurdalne oszczędności, a samoloty wyprodukowane za granicą są w coraz gorszej kondycji. I gdy wydawało się, że trzeba się będzie z nimi pożegnać na dobre, pomocną dłoń wyciągnęła spółka Global Jet Technic ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Mija już prawie rok odkąd Airbus i Boeing zapowiedziały, że przestaną serwisować maszyny znajdujące się we flocie rosyjskich przewoźników. Ta decyzja od początku pachniała kłopotami. Rosyjska awiacja, delikatnie mówiąc, nie dorobiła jest zbyt wielu autorskich projektów. Opracowywany z ogromną pompą Superjet okazał się być kompletną klapą.
Linie lotnicze uznały, że oleją procedury bezpieczeństwa
Nic innego w zasadzie im nie pozostało. Przewoźnicy, którzy mieli wiele samolotów wyprodukowanych przez Boeinga bądź Airbusa zaczęli rozbierać część maszyn, by pozyskać części do naprawy innych.
Temat procedur związanych z bezpieczeństwem z miesiąca na miesiąc staje się coraz bardziej umowny. Doszło w końcu do tego, że rosyjskie linie poprosiły nadzór lotniczy o wydłużenie okresów między przeglądami samolotów. Wszystko dlatego, że mechanikom coraz dłużej schodzi się przy naprawach. Dyrektor Aerofłotu mówił, że naprawa urządzenia, które steruje dopływem paliwa w Airbusie A320 potrafi zająć nawet cztery miesiące. Przed nałożeniem sankcji trwało to ok. 3 tygodni.
Rozwiązanie kłopotów z samolotami leży na Bliskim Wschodzie
A dokładniej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Serwis „Aerotime” informował, że w lutym rosyjski regulator rynku lotniczego dogadał się z Global Jet Technic. Spółka ma posiadać doświadczenie w naprawie boeingów z rodziny 737, a także airbusów A30, A321, A330, A318 i A319.
Wśród klientów GJT już teraz znajdują się rosyjskie linie: S7, Nordwind Airlines i Azur Air. Wcześniej serwisu rosyjskim samolotom odmówiła turecka firma Havas.