Nie milkną echa oskarżeń, które przeciwko serwisom pośredniczącym w rezerwacji biletów lotniczych skierował Ryanair. Do zarzutów odniósł się Kiwi.com, któremu lowcost przypiął łatkę najbardziej zawyżającego opłaty dla klientów. A znając możliwości szefa Ryanaira możemy spodziewać się jeszcze kontynuacji tej telenoweli.
Irlandzki przewoźnik, który od lat toczy wojenkę z pośrednikami, podzielił się swoją najnowszą analizą – jak sam określił – dotyczącą „oszustw i zawyżania opłat przez internetowe biura podróży”, o której pisałam wam kilka dni temu na Bizblogu. Zdaniem Ryanaira, który sam ma długą listę opłat dla pasażerów, pośrednicy mają na sumieniu zawyżanie stawek wyboru miejsca, opłat za bagaż czy zmianę lotu.
Ryanair nieustannie monitoruje i zwraca uwagę na oszustwa konsumenckie popełniane przez przedstawicieli OTA [ internetowe biura podróży - red.], którzy podszywają się pod porównywarki cen, podczas gdy w rzeczywistości oszukują klientów wymyślonymi opłatami za „przetwarzanie”, „anulowanie” lub zawyżają opłaty za usługi dodatkowe - podał niskokosztowiec.
Pośrednik nie pozostaje dłużny
O odniesienie się do zarzutów poprosiliśmy serwis Kiwi.com, okrzyknięty przez lowcost portalem, który - mówiąc dosadnie - najbardziej robi klientów w konia.
Kiwi.com pobierał 24,40 euro za przydzielone miejsce, które kosztowało zaledwie 5,50 euro na stronie Ryanir.com, co stanowi zawyżoną opłatę o 344 proc.!!!! – stwierdził lowcost.
Rzeczniczka Kiwi.com Daniela Chovancová nie pozostaje dłużna. I zaznacza, że „w obliczu licznych dochodzeń prowadzonych przez organizacje konsumenckie i organy ochrony konkurencji w całej Europie, które badają działania Ryanaira, firmy nie dziwi kolejny PR-owy chwyt ze strony tej firmy”.
To próba odwrócenia uwagi i oczernienia reputacji konkurencji, wykorzystująca wybiórczo dobrane informacje, które nie odzwierciedlają znacznie szerszej skali i opcji, jakie OTA oferują swoim klientom, a których Ryanair nie może zaoferować – twierdzi Daniela Chovancová w rozmowie z Bizblog.pl.
I tłumaczy, że Ryanair porównuje kwestie, których porównać się nie da. Jako przykład podaje podróż z Pragi do Wilna 5 grudnia. Wyszukiwarka na Kiwi.com oprócz pokazania dwóch oddzielnych lotów Ryanaira z przesiadką w Londynie w sumie za 168 euro, znajduje między innymi tańszą kombinację wykorzystującą dwóch różnych przewoźników Vuelinga (hiszpański lowcost - przyp. red.) oraz Ryanaira z przesiadką w Paryżu za łączną cenę 96 euro.
Chovancová wskazuje na jeszcze jeden argument.
Na stronie Ryanair nie ma tej kombinacji. Wpisując trasę z Pragi do Wilna, klient sam musi wiedzieć, że istnieje możliwość przesiadki w Londynie i dokonać dwóch oddzielnych rezerwacji – wyjaśnia rzeczniczka serwisu do wyszukiwania lotów.
Więcej o rynku lotniczym przeczytasz w artykułach:
"Atak, by zniechęcić do konkurencji"
Działania irlandzkiego przewoźnika Daniela Chovancová nazywa atakiem PR-owym podejmowanym po to, żeby zniechęcić klientów do rezerwacji przez OTA.
Te działania sprowadzają się do wdrożenia przez Ryanaira, w naszej opinii, niepotrzebnie rygorystycznego tak zwanego procesu weryfikacji, który jest badany i który my, jak i wiele innych organizacji w branży, uważamy za zaprojektowany w celu ukarania konsumentów, którzy chcą mieć wolność wyboru spośród wszystkich dostępnych im opcji – twierdzi.
O co chodzi z tą weryfikacją? Dla tych, którzy dokonali rezerwacji przez pośredników, lowcost wprowadził procedury odprawy o podwyższonym poziomie bezpieczeństwa. Internetowe agencje twierdzą, że chodzi o utrudnienie życia ich klientom, z kolei Ryanair zasłania się koniecznością bezpośredniego kontaktu z pasażerami.