Nagła rezygnacja Rafała Brzoski? Przecież zrobił, jak zapowiedział

Rafał Brzoska ogłosił, że z końcem maja wraca do pełnienia obowiązków w swojej firmie, tłumacząc, że w dłuższej perspektywie żadna firma nie może się skutecznie rozwijać bez aktywnego udziału lidera. Oznacza to koniec jego zaangażowania w zespół ds. deregulacji „SprawdzaMY”. Czy oznacza to porzucenie projektu, w który się zaangażował na prośbę premiera Donalda Tuska? Nie, zrobi tak, jak zapowiadał w lutym.

W wywiadzie dla PAP z połowy lutego tego roku Brzoska podkreślał, że jego rola w zespole ma charakter tymczasowy. Powiedział wtedy, że „przyjmuje wyzwanie tylko na 100 dni” i że rozpocznie cały proces, przyciągnie i zorganizuje „ludzi, którzy pro bono będą chcieli tworzyć coś dobrego dla Polski”. Rafał Brzoska robi więc to, co zapowiedział, ale jego pełne żalu wypowiedzi faktycznie mogą sugerować, że jego praca nad deregulacją gospodarki okazała się rozczarowaniem.

Rafał Brzoska mówi, że „boli go, gdy widzi, jak Europejczycy marnują swój potencjał, jak znika etos pracy”. Miliarder wyraża rozczarowanie tym, że „poklask zyskują różnego rodzaju aktywiści, którzy na portalach społecznościowych przekazują młodemu pokoleniu ideę, że bez pracy można coś osiągnąć”. Przekonuje, że „ani Polska, ani UE nie będzie się rozwijać, jeżeli będziemy obrzydzać etos pracy”.

Więcej wiadomości na temat InPostu

Jednym z głównych celów zespołu „SprawdzaMY” ma być eliminacja przepisów, które hamują rozwój gospodarki. Brzoska wskazuje, że jednym z kluczowych problemów systemowych jest brak domniemania niewinności podatnika. Brzoska zarzuca też administracji publicznej opieszałość. Proponuje wprowadzenie mechanizmu automatycznego uznawania wniosków na korzyść obywateli w przypadku niedotrzymania terminów.

Eksperci ostrzegają, że to niezbyt przemyślany pomysł. Takie rozwiązanie próbowano wprowadzić w Polsce kilka lat temu, ale zakończyło się to fiaskiem. W praktyce może to bowiem oznaczać konieczność zatrudnienia dodatkowych urzędników, żeby usprawnić pracę urzędów, albo absurdalnie wydłużyć terminy, by obronić się przed zalewem niesłusznie wydanych pozytywnych decyzji. Pojawiłoby się pole do nadużyć – nieuczciwi przedsiębiorcy mogliby celowo zalewać urzędy olbrzymią liczbą bardzo skomplikowanych wniosków, aby przeciążyć urzędy i uzyskać pozytywną decyzję w przypadkach, gdy jest to rażąco niezgodne z interesem publicznym.

Brzoska zauważa także, że rozwiązania proponowane przez „SprawdzaMY” mogą mieć zastosowanie nie tylko w Polsce, ale także na poziomie unijnym. Jako przykład wskazuje zainteresowanie inicjatywą ze strony Czech. Podkreśla, że państwo – podobnie jak firma – musi generować wzrost gospodarczy, a uproszczenie prawa sprzyja lepszemu funkcjonowaniu przedsiębiorstw i stabilności finansów publicznych.

Rafał Brzoska uważa, że państwem można zarządzać jak firmą, bo właściwie niczym się nie różnią. W wywiadzie dla PAP przekonuje, że „w przedsiębiorstwie trzeba dbać o bezpieczeństwo pracowników, trzeba im zapewnić ubrania robocze, posiłek, opiekę zdrowotną, płacić składki, a dział operacyjny w firmie to nic innego jak administracja, która dostarcza usługi publiczne i komercyjne, by państwo mogło funkcjonować”. Zapomina o kluczowej różnicy – najważniejszym celem firmy jest wypracowanie zysku.