REKLAMA

Polska firma rozbija skostniałą branżę. Zatrudniła ludzi, którym AI nie dorasta do pięt

Rzeczywistość startupu pokazała nam, że od wiedzy wyspecjalizowanego fachowca istotniejsza jest wszechstronność organizatora – stwierdził szef polskiego startupu Mięsna Paczka Damian Kopecki. Jego firma składa się dzisiaj głównie z tzw. „spinaczy”. Zdaniem Kopeckiego to właśnie oni są przyszłością rynku pracy. Dlaczego? Bo sztuczna inteligencja nie dorasta im do pięt.

Polska firma rozbija skostniałą branżę. Zatrudniła ludzi, którym AI nie dorasta do pięt
REKLAMA

Mięsna Paczka dostarcza ekologiczne mięso od polskich rolników do rodzin w całym kraju. Startup powstał nieco ponad cztery lata temu i od tamtej pory sukcesywnie rozbija skostniałą branżę. W 2022 r. pozyskał od inwestorów 4 mln zł, pieniądze na rozwój projektu wyłożyła m.in. Grupa Żabka.

REKLAMA

Szybki wzrost zainteresowania klientów, szybko stał się jednak wyzwaniem. Damian Kopecki tłumaczy, że przeciętny startup nie ma wystarczającej wiedzy, środków finansowych i kadr, by rosnąć tak, jak przywykło się tego oczekiwać od startupów – wykładniczo. Co ważne, nie ma także żadnej taryfy ulgowej ze strony polskich przepisów, a tym bardziej klientów - żaden wzrost nie może się odbić na jakości dostarczanej klientowi.

To próba płynięcia tratwą z prędkością motorówki – opowiada obrazowo CEO Mięsnej Paczki w rozmowie z Bizblog.pl.

Wraz z rozwojem firmy do każdego działu od produktu, przez sprzedaż po operacje dołączali zarówno wyspecjalizowani fachowcy, jak i wszechstronni organizatorzy. Szybko okazało się, który profil odnajduje się na pokładzie.

Dlaczego? Bo w przypadku budującego się biznesu kluczowe jest to, by sprawić, że rzecz, której nie było, nagle się pojawiła. I najlepiej jeżeli działa od pierwszego dnia, bo miejsca na pomyłki jest bardzo niewiele. W oczach Kopeckiego to właśnie ambitni wszechstronni organizatorzy są bezcenni, ale też właśnie tacy odnajdują w startupie spełnienie.

Wyobraź sobie, że np. w poniedziałek rano miała być niespodzianka na urodziny pracownika - sto lat, życzenia, ciasto - nie było jednak przydzielonego organizatora. Ciasto ktoś kupił, ale nikt nie sprawdził, czy solenizant jest uczulony na gluten, więc ten swojego urodzinowego ciasta nie zjadł. Ktoś zebrał ludzi do kuchni, ale okazało się, że solenizant miał tego dnia wcześniej zaplanowany urlop, więc tłum się rozszedł nim się zebrał do śpiewania sto lat. Każdy z fachowców w procesie mówił 'miałem zrobić X, nikt mi nie powiedział Y' - a jak jesteś wszechstronnym organizatorem, to sam namierzasz, czego nie wiesz; nikt ci nie mówi, ty pytasz. Dokładnie tak samo jest przy inwestycjach na setki tysięcy złotych - obrazuje Kopecki. 

Spinacze zamiast fachowców

Wychodzę z założenia, że umiejętności twardych, można się nauczyć, dostęp do wiedzy jest ogromny. Stawiamy na ludzi, którzy lubią i nie boją się brać odpowiedzialności za cały projekt – tłumaczy Patrycja Sokołowska, która odpowiada w startupie za akwizycję nowych klientów.

W startupie ukuto na nich nawet termin – „spinacze”. To osoby, które czują się odpowiedzialne za efekt końcowy - i ta odpowiedzialność je kręci. Ich rolą jest konsultowanie swoich pomysłów z pracownikami z innych działów. Są to osoby, które potrafią zadać merytoryczne pytania i stworzyć rozwiązanie, które działa i pasuje wszystkim, nawet jeżeli nie mają o danej specjalizacji większego pojęcia. 

Gdy dostają zadanie dostosowania firmy do nowych przepisów, dzwonią do prawnika i wracają z gotową listą rzeczy do zrobienia. Gdy trzeba ustalić, jak duży magazyn wybudować, namierzają priorytety, stawiają hipotezy odnośnie przyszłych wzrostów i potrzeb, a potem, sparingują ze specjalistami swoje wyobrażenia i z nimi też doprowadzają projekt do sukcesu.

Na pewno potrzebna tu jest umiejętność budowania relacji, bo praca „spinacza” to w dużej mierze kompetencje miękkie. Co oprócz tego? Myślę, że wymaga wszechstronności, zaradności i dobrej organizacji – mówi Kopecki.

Jednocześnie to nie jest tak, że „spinacz” może się na niczym nie znać. To nie typ jowialnego kolegi, który dzień spędza na plotkach, obchodząc z kawą całe biuro. Kopeck wyjaśnia, że to raczej gość, który przychodzi na budowę bez młotka i gwoździ, a na koniec dnia jakimś cudem gwoździe i tak są powbijane. I ma z tego frajdę!

Zdaniem liderów polskiego startupu tak właśnie będzie wyglądał pracownik przyszłości.

AI potrafi napisać kod deweloperski, wygenerować stronę internetową i zdjęcia produktowe. Sztuczna inteligencja jest w stanie wyciąć specjalistów-rzemieślników. Co po nich zostanie? Miejsce dla osób, które sprawią, że takie czynności staną się częścią większego procesu i wywołają efekt np. w postaci sprzedaży produktów – przekonuje Patrycja Sokołowska.

Praca będzie także dla specjalistów wyższego poziomu. Takich, którzy wezmą dzieło wykonane przez AI i masówkę podniosą do rangi arcydzieła. Innymi słowy, wyniosą na poziom niedostępny dla sztucznej inteligencji.

Stanowisko „spinacza” nie jest oczywiście całkowitym novum. W korporacjach jego odpowiednikiem jest project manager. Z jedną różnicą. PM to człowiek-organizator. Zbiera pracowników, daje przestrzeń do dyskusji, zbiera wnioski, przekazuje je dalej. Mięsna Paczka wymaga tymczasem od pracowników, by angażowali się też w projekt pod kątem merytorycznym, weryfikowali założenia i efekty pracy.

Damian Kopecki zauważa, że wraz z rozwojem firmy funkcja „spinacza” staje się mniej widoczna. Gdy przedsiębiorstwo urośnie, ma zbudowane procesy, ma czas oraz miejsce na popełnianie wielu błędów, Rekrutuje wielu specjalistów i obsadzają ich w rolach od A do Z. To z kolei wpływa jednak na to, że duże firmy działają wolno. 

Patrycja Sokołowska w startupie Mięsna Paczka odpowiada za akwizycję nowych klientów

Czy to oznacza, że kompetencje „spinacza” tracą użyteczność wraz z rozbudową firmy? Kopecki twierdzi, że wręcz przeciwnie.

Jeżeli ktoś szuka trampoliny do awansu, to cechą wyróżniającą z tłumu jest pokazywanie, że jest się wszechstronnym. Na przykład, jeżeli wymyśliłem jakąś nową funkcjonalność sklepu, to sam weryfikuje jej założenia z odpowiedzialnymi za produkt, obsługę klienta, logistykę, kod developerski, czy komunikację i łapię przełożonego dopiero z rekomendacją pasującą wszystkim i możliwą do wdrożenia – opowiada.

W małych i średnich firmach „ogarniacze” są jednak na wagę złota. W Mięsnej Paczce stanowią dzisiaj zdecydowaną większość utalentowanego kilkunastoosobowego zespołu.

W poszukiwaniu pracowników przyszłości

Proces rekrutacji kolejnych spinaczy nie jest jednak taki łatwy. Wyzwaniem okazało się (i wciąż jest!) sformułowanie ogłoszenia rekrutacyjnego w taki sposób, by wszechstronni kandydaci dowiedzieli się, że są pożądani i są dla nich role w takich firmach jak Mięsna Paczka, ale też, żeby wiedzieli, na co się piszą i czuli się z tym komfortowo. W typowych ogłoszeniach o pracę wszystko skupione jest przecież wokół merytoryki czy specjalizacji kandydatów.

Problematyczne? Być może. Polski startup jest jednak przekonany, że nowy rodzaj pracowników, jakich obecnie rekrutuje, jest odporny na zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji.

Algorytmy nie potrafią łączyć kropek i interesariuszy. Nie ma w nich emocjonalnego pierwiastka, który potrafi dogadać się z człowiekiem, przewidzieć, co może „wysypać się” po drodze – podkreśla Sokołowska.

„Spinacz” miałby stanowić odpowiedź na bolączki, które trawią AI. Czy to oznacza, że, chcąc zachować posady, będziemy musieli wywrócić swoje przyzwyczajenia do góry nogami?

REKLAMA

Kopecki uśmiecha się, słysząc to pytanie, okazuje się, że ma już przygotowaną metaforę: wyobraźmy sobie, że gdy wychodzimy do pracy, każdego dnia przystanek autobusowy znajduje się w innym miejscu. Mimo to musimy go odnaleźć i dotrzeć do biura na 9.00.

Chodzi o umiejętność odnajdywania się w zmiennym środowisku i – co ważne – bez poczucia stresu. Tak właśnie streściłbym kompetencje przyszłości – puentuje szef Mięsnej Paczki.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA