Polacy nie będą musieli jeść robaków. Niemcy i reszta Europy mogą nam zazdrościć
Morskich robaków, czyli krewetek i innych owoców morza nie jesteśmy w stanie sami sobie w Polsce wyprodukować, ale kto w Polsce chce jeść robaki? Ryb też może nie być. No i z tłuszczami roślinnymi może być problem, ale przecież oliwę z oliwek można zastąpić smalcem i też gra. A poza tym, Polska jest najbezpieczniejsza żywnościowo w całej Europie, co oznacza, że gdyby z jakiegoś powodu kraje przestały sprzedawać sobie żywność, Polska miałaby najmniejszy problem, a Polacy nadal nie umarliby z głodu, a nawet mogli mieć całkiem zróżnicowaną dietę. Niemcy mogą nam tylko pozazdrościć.
Właściwie można odnieść wrażenie, że nie musi zdarzyć się już nic więcej, żadna III wojna światowa, żadna kolejna światowa pandemia, żeby bogate, rozwinięte kraje tego świata miały problemy z dostarczaniem żywności swoim obywatelom.
W ostatnich dniach media donoszą, że w Wielkiej Brytanii pojawił się tak poważny kryzys w dostawach warzyw, że niektóre sieci handlowe wprowadzają limity sprzedaży na jednego klienta. W niezwykle popularniej na Wsypach sieci Asda można było kupić nie więcej niż po trzy sztuki pomidorów, ogórków, papryki, sałaty, brokułów, kalafiora i trzy opakowania malin.
W Aldi i Tesco też wprowadzono limity: po trzy sztuki pomidorów, ogórków i papryki na osobę. Powód? Hiszpania i Maroko sprzedają znacznie mniej owoców i warzyw, bo same mają problemy pogodowe.
Czy Polakom nie zabraknie jedzenia?
W świetle takich doniesień bajaniem nie jest już wcale sprawdzanie, czy Polska, a przy okazji również inne kraje europejskie, są właściwie bezpieczne żywnościowo. A zrobili to właśnie analitycy Credit Agricole w swoim kwartalnym raporcie dotyczącym sektora rolno-spożywczego. Wyszło im, że Polacy mogą być dumni i przede wszystkim czuć się bezpiecznie.
Okazuje się, że Polska wypada najlepiej w Europie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywnościowe, bo jesteśmy niemal samowystarczalni w produkcji żywności. Gdyby z jakiegoś powodu handel żywnością na świecie nagle stanął, możemy zaspokoić własną produkcją zapotrzebowanie swoich obywateli w siedmiu na dziewięciu kategoriach żywności.
Innymi słowy, nie zabraknie nam zboża, mleka, jaj, mięsa, tłuszczy zwierzęcych, owoców i warzyw. Problem będzie tylko z tłuszczami roślinnymi i rybami oraz owocami morza, ale bez tego da się żyć. Żaden inny kraj w Europie nie ma tak dobrze. Za nami jest jeszcze Holandia, która jest bezpieczna żywnościowo w sześciu kategoriach, ale już Niemcy, Francuzi czy Włosi mogą mieć poważne problemy.
Niemcy są bezpieczni jedynie w czterech na dziewięć kategorii, Francuzi w trzech, a Włosi zaledwie w dwóch.
Z głodu nie umrzemy
I jeszcze jedno ważne zastrzeżenie. Ktoś powie: co z tego, że rolnicy są w stanie wyprodukować wystarczająco dużo żywności, by nakarmić wszystkich Polaków, skoro będzie ona tak droga, że połowy społeczeństwa nie będzie na nią stać?
Otóż ten czynnik również został uwzględniony. Analitycy Credit Agricole posłużyli się definicją bezpieczeństwa żywnościowego według FAO, agencji ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa, która jasno wskazuje, że należy uwzględniać nie tylko to, czy żywność w ogóle jest, czy spełnia ona odpowiednie funkcje odżywcze, ale również czy jest ona osiągalna dla społeczeństwa.
Z głodu nie umrzemy. I nawet robaków w tym celu jeść nie będzie trzeba.