Płacenie podatków wprost z apki w smartfonie za pomocą Blika. Taką nowość zapowiedział minister cyfryzacji Janusz Cieszyński i dodał, że już trwają testy tego rozwiązania z udziałem kilku samorządów. Byłoby to kolejne bardzo daleko idące wzbogacenie funkcjonalności mObywatela po tym, gdy stał się pełnoprawnym dowodem tożsamości. Nie obyło się jednak bez kontrowersji, bo okazało się, że operator płatności podatkowych został wybrany bez przetargu.
Zapowiedź nowej usługi w mObywatelu padła w środę. Janusz Cieszyński wyjaśnił, że przeprowadzone na zlecenie jego resortu badania opinii publicznej wskazały jasno, że wśród najbardziej oczekiwanych przez Polaków nowości w tej apce jest możliwość dokonywania płatności za podatki i opłaty urzędowe. Minister zdradził, że trwa już pilotaż tego rozwiązania z wybranymi samorządami z całej Polski, a metodą płatności ma być Blik.
Komunikat ten raczej nie powinien być z gatunku tych kontrowersyjnych, ale stało się inaczej. Janusz Cieszyński napisał, że ten polski standard płatności „od zawsze był solą w oku wielkich firm rozliczających płatności” i do tego grona wrogów Blika zaliczył serwis Money.pl. W taki sposób zareagował na tekst, w którym zarzucono mu, że wybrał operatora płatności bez przetargu. Decyzją ministra obsługiwać je miałby państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego.
BGK jako operator płatności
Niedługo BGK ma zostać formalnie podmiotem właściwym do obsługi płatności realizowanych na rzecz podmiotów publicznych, ponieważ właśnie taki zapis zawiera opracowywana właśnie nowelizacja ustawy o e-administracji. Na razie BGK nie ma jednak uprzywilejowanej pozycji względem innych instytucji finansowych. Co więcej, jak wskazuje, Money.pl, BGK rozliczaniem płatności zajmuje się dopiero od zaledwie dwóch lat, co może wskazywać, że ma na tym polu dużo mniejsze doświadczenie niż inne banki, które robią to od dawna.
Janusz Cieszyński broni się, że koszt transakcji realizowanych przez BGK dla Ministerstwa Cyfryzacji w zakresie przelewów podatkowych w mObywatelu określi sam resort. Minister obiecuje, że będzie to nie więcej niż 5 groszy. Przyznacie, że to dobra pozycja negocjacyjna
Dla porównania w e-urzędzie skarbowym za płatność Blikiem obywatel płaci 12 groszy, a poprzez usługę Paybynet wykorzystywaną w govie, KRUSie i MF jeszcze więcej – pisze Janusz Cieszyński.
Plastkowy dowód może zostać w szufladzie
Warto przypomnieć, że już 14 lipca wchodzi w życie ustawa o aplikacji mObywatel, która sprawi, że możliwość potwierdzania tożsamości dostępna w tej apce zostaje zrównana z tradycyjnym dowodem osobistym. To oznacza, że będzie można się nim posługiwać, potwierdzając swoją tożsamość we wszystkich urzędach. Do tej pory urzędnik lub pracownik banku mógł odmówić nam realizacji jakiejś czynności bez okazania plastikowego dokumentu.
Resort cyfryzacji wskazuje, że od 14 lipca nie trzeba będzie nosić ze sobą dowodu osobistego w tradycyjnej formie i wystarczy, że wylegitymujemy się mDowodem w apce mObywatel. Co ciekawe, wcale nie jest to cyfrowa wersja dowodu osobistego i dokumenty różnią się serią i numerem, datą wydania i ważności. Ministerstwo podkreśla, że każdy obywatel będzie mógł wylegitymować się mDowodem, a urzędnicy będą musieli respektować ten dokument i umieć potwierdzić tożsamość osoby, która się nim posługuje.
Czytaj też: Karta podatkowa - dla kogo, stawki, zasady
Z tą ostatnią kwestią mogą być problemy – zwłaszcza w początkowym okresie – bo do części urzędników może nie dotrzeć informacja, że elektroniczny dowód ma taką samą wagę jak ten plastikowy. To dlatego Ministerstwo Cyfryzacji prowadzi już szkolenia dla urzędników. „Aby zweryfikować tożsamość obywatela, który przyszedł załatwić swoją sprawę w urzędzie i chce okazać się mDowodem, musisz mieć zainstalowaną na swoim smartfonie aplikację mObywatel. Możesz ją pobrać bezpłatnie ze sklepu Play (Adnroid) lub App Store (iOS)” – informuje urzędników ministerstwo.
Dziś to ani dowód, ani nawet dokument
Choć mObywatel wygląda jak cyfrowy dowód osobisty, dziś wciąż nie jest to żaden dowód, a nawet dokument. Zgodnie z rządową definicją jest to jedynie „sposób na okazanie i potwierdzenie danych”. Z mObywatela nie skorzystamy w sytuacji, w której prawo wymaga okazania dowodu osobistego lub paszportu – np. w banku, na lotnisku, u notariusza, rejestrując kartę SIM.
Idea jest taka, że już dziś mObywatel powinien być honorowany w pociągach, podczas kontroli, podczas wyborów, przy zakładaniu kart lojalnościowych, odbierając list polecony na poczcie, na siłowni, w sklepie, w recepcji, w przychodni, w hotelu, przy korzystaniu z innych usług, ale musimy mieć świadomość, że nie jest to dowód osobisty, lecz jedynie jego namiastka. Jeśli spotkamy się z żądaniem okazania prawdziwego dokumentu, musimy to zaakceptować.