– Czas zrobić coś dla siebie, pomyślałam, gdy po latach w Londynie wróciłam z rodziną do Polski – wspomina Joanna Długosz, maszynistka w PKP Intercity. To wtedy zapisała się na kurs na licencję maszynisty. Zuzanna Tubelewicz (na głównym zdjęciu) śmieje się, że kiedy wychodzi z kabiny maszynisty na peron, często słyszy: „o matko, to ta dziewczynka nas przywiozła?!”. Teraz niemal na każdym szkoleniu na maszynistę jest już kobieta, a ludzie nadal się dziwią - dodaje. Dziś w PKP Intercity pracuje 13 maszynistek, chociaż jeszcze kilka lat temu nie było ich wcale.
Zawód ten nie był kiedyś popularny wśród kobiet. Dlatego moja kariera obrała inny kierunek – skończyłam studia w Łodzi, później w Londynie. Dopiero w 2017 r. Aleksandra Płusa przełamała wszystkie stereotypy i została pierwszą maszynistką w PKP Intercity. A za nią poszły kolejne kobiety - tłumaczy Joanna Długosz, maszynistka w PKP Intercity.
Nigdy wcześniej nie myślałam, żeby zostać maszynistką. Uwielbiam być w ruchu, każdy dzień wygląda inaczej, przy okazji mam piękne widoki, wschody i zachody słońca – wyjaśnia Zuzanna Tubelewicz, od grudnia maszynistka w PKP Intercity.
PKP Intercity. Tylko 1 proc. kobiet na stanowisku maszynisty
Wśród pracowników PKP Intercity jest dziś 1400 maszynistów. Kobiety na tym stanowisku stanowią mniej niż 1 proc. – bo jest ich zaledwie 13. Ale jeszcze kilka lat temu kobiet zasiadających w tej spółce za sterami pociągów nie było wcale. Pierwsza z nich zaczęła prowadzić pociągi dalekobieżne dość późno, bo dopiero siedem lat temu.
Joannę Długosz kolej ciekawiła od dziecka. Do liceum dojeżdżała pociągiem i skrupulatnie przyglądała się pracy maszynistów. Obserwowała, co robią, z kim rozmawiają.
Latem zdarzało się, że kabina maszynisty była otwarta – wspomina. - Pytałam, czy mogę usiąść w przedziale służbowym, a kierownicy często mi na to pozwalali. Już wtedy myślałam, jakby to było prowadzić pociągi. Ale kobiet wtedy nie przyjmowano, nie było to powszechne.
Joanna marzenie chowa więc do kieszeni i idzie na studia licencjackie – międzynarodowe stosunki gospodarcze na Uniwersytecie Łódzkim. Gdy ma 22 lata, wyjeżdża do Londynu, który będzie jej domem przez kolejnych 11 lat. Tam też uzyskuje tytuł magistra oraz kończy studia podyplomowe MBA na Clark University. Przez cały pobyt w Wielkiej Brytanii pracuje w firmie bukmacherskiej – najpierw jako recepcjonistka, później menedżerka. Na rewolucję zdecyduje się dopiero, w 2019 r., gdy wróci do Polski.
Maszynistka pociągu: rodzina się dziwiła, a ja spełniam marzenia
Cały czas śledziłam rynek kolejowy, czytałam artykuły, że na kolei jest coraz więcej kobiet. „Czas zrobić coś dla siebie” – pomyślałam. – Z mężem i 3-miesięczną córeczką wróciliśmy do Polski, a ja zapisałam się na kurs na licencję maszynisty. W mojej grupie nie było jeszcze żadnych kobiet, choć w PKP Intercity maszynistki były wówczas trzy. Po uzyskaniu licencji zaaplikowałam do PKP Intercity na kurs na świadectwo maszynisty. Przyjęli mnie. I tak rozpoczęłam proces zdobywania uprawnień.
Rodzina się trochę dziwi, tata Joanny złapał się za głowę. Widział córkę w zupełnie innej roli. Zdawał sobie sprawę, że nigdy nie miała styczności z pracą na kolei i będzie musiała budować swoją kariera od nowa.
Dzisiaj jest zadowolony, widzi, że ten zawód sprawia mi ogromną przyjemność. Czasami wychodzi na peron, żeby mi pomachać. Jest dumny, że jego córka prowadzi duże pociągi i daje sobie radę - mówi Joanna.
Dodaje, że powrót do kraju i praca na kolei to najlepsze decyzje w jej życiu, bo łączy hobby z pracą.
Kobietom, które się wahają powiedziałabym, żeby nie traciły czasu i sięgnęły po swoje marzenia. Sama tak zrobiłam i nie żałuję.
A czy żałuje tego, że nie spróbowała wcześniej?
W tym zawodzie wymaga się od nas doskonałego stanu zdrowia. Kiedy co dwa lata mamy bardzo dokładne badania lekarskie, czujemy niepewność. To jest moja jedyna obawa: żeby zdrowie nie wykluczyło mnie kiedyś z tego zawodu. Dlatego koniec końców dobrze, że jestem wykształcona też w innym kierunku. A zdobyta wiedza pomaga mi w mojej pracy: znajomość języka angielskiego, ułatwia mi komunikację z podróżującymi obcokrajowcami.
Dla maszynisty, mówi Joanna, najważniejsze jest to, żeby dowieźć ludzi do celu. Czasami któryś z pasażerów puka w okienko i mówi: „ale ładnie pani jechała”. Ostatnio od pasażera usłyszała: „świetnie pani hamuje!”.
To wielka radość, bo bardzo staramy się, żeby technicznie dobrze pojechać i żeby obyło się bez utrudnień. Najtrudniejsze momenty to te, gdy coś się psuje. Pociąg nie chce jechać, pasażerowie się niecierpliwią. Dlatego maszynista musi mieć umiejętność szybkiego działania i odporność na stres. Mnie stresujące wydarzenia motywują, staram się opanować sytuację. Poza tym dobry maszynista musi posiadać wiedzę z zakresu ruchu kolejowego, ale też z budowy taboru. W razie usterek - musisz wiedzieć, co robić – dodaje Joanna, która posiada uprawnienia na prowadzenie 12 pojazdów.
PKP Intercity. Jak zostać maszynistką?
Droga do samodzielnego prowadzenia pociągów nie jest prosta. Aby zostać maszynistką lub maszynistą w PKP Intercity trzeba zdobyć licencję oraz świadectwo maszynisty. Do uzyskania licencji konieczne jest odbycie kursów, które trwają około dwóch miesięcy. Świadectwo zdobywa się zaś w procesie szkolenia (w ciągu minimum ok. 14 miesięcy) praktycznego, teoretycznego, prowadzenia pociągów pod nadzorem instruktora i szkolenia na symulatorze. Po dwóch pierwszych modułach szkolenia, kandydaci obowiązkowo przystępują do egzaminu wewnętrznego. Szkolenie kończy się egzaminem państwowym w Centrum Egzaminowania oraz Monitorowania Maszynistów prowadzonym przez Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego.
Więcej wiadomości na temat pracy można przeczytać poniżej:
Zarobki? Jak podaje nam PKP Intercity przeciętne miesięczne wynagrodzenie maszynistów to 8-11 tys. zł brutto. Do tego dochodzą nagrody jubileuszowe oraz inne okazjonalne gratyfikacje.
Joanna Długosz pytana o to, czy zmianową pracę, nierzadko w nocy, trudno połączyć z życiem prywatnym bez wahania odpowiada:
Nic bardziej mylnego. Praca zmianowa bardzo mi odpowiada, w tygodniu mam dni wolne, mogę załatwić wiele spraw, choćby w urzędzie. Wcześniej nigdy nie pracowałam na zmiany – w Londynie to była praca od poniedziałku do piątku.
Mało tego, maszynistka miłością do kolei szybko zaraziła męża, który... zdecydował się zostać konduktorem.
Mamy 7-letnią córkę i oboje – pracę zmianową. Często się wymieniamy, czasami korzystamy z pomocy rodziców, którzy mieszkają kilometr od nas, ale doskonale dajemy sobie radę też sami. Kiedy mam na popołudnie, zaprowadzam dziecko do szkoły, a mąż je odbiera. I odwrotnie. U nas taki system świetnie się sprawdza - mówi Joanna Długosz.
Jestem maszynistką w PKP Intercity. Każdy dzień wygląda inaczej
Zuzanna Tubelewicz wspomina, że przy wyborze szkoły średniej zdecydował się na szkołę samochodową, bo chciał zostać mechanikiem.
Mój brat odradzał mi tę szkołę, a że ja jestem uparta, to i tak złożyłam papiery do samochodówki, w miejscowości oddalonej ode mnie o 30 kilometrów. Kiedy powiedziałam bratu, że się dostałam i trzeba mnie do tej szkoły zawieźć, on pół żarem pół serio powiedział, że zawiezie mnie do szkoły kolejowej. Uznałam, że spróbuję. Jeszcze wtedy nawet nie myślałam o zawodzie maszynisty. Ten pomysł pojawił się dopiero po drugich zajęciach zawodowych. Pasją zaraził mnie nauczyciel, który opowiadał o pracy maszynisty - wspomina Zuzanna Tubelewicz.
Już w szkole średniej ubiegała się o stypendium PKP Intercity.
Byłam pewna, że to właśnie tam chcę pracować, jednak jest to kolej większych prędkości, aniżeli w innych zakładać, spółka stawia na nowoczesny tabor i innowacje. Udało się – mówi Zuzanna.
Wspomina, że pierwsze jazdy w kabinie maszynisty robiły na niej wrażenie i z każdą służbą coraz bardziej była pewna swojej decyzji.
Egzamin zdałam dość niedawno, bo 6 grudnia 2023 r., pierwszy pociąg z pasażerami samodzielnie poprowadziłam w lipcu. To był opóźniony pociąg z Helu do Warszawy Wschodniej, jechałam podmieć maszynistę do Iławy Głównej. Nie powiem, było to stresujące. Widząc tłum pasażerów na peronie pomyślałam: „Oni wszyscy mi zaufali”.
Mimo że kobiet maszynistek pomału jest coraz więcej, pasażerom ciągle zdarza się dziwić, że pociąg prowadzi kobieta.
Teraz niemal na każdym szkoleniu na maszynistę jest już kobieta, a ludzie nadal się dziwią. Czasami, kiedy z kabiny maszynisty wychodzę na peron słyszę „o matko ta dziewczynka nas przywiozła!”. Jestem osobą wesołą, trudno spotkać mnie w złym humorze, na takie komentarze uśmiecham się tylko. Poleciłam tę pracę swojej siostrze, która kończy liceum i też planuje zostać maszynistką. Na pewno poleciłabym ten zawód też innym kobietom.
Z danych PKP Intercity wynika, że coraz więcej kobiet decyduje się na pracę w tym zawodzie – kolejnych 27 jest w trakcie zdobywania uprawnień, a PKP Intercity zachęca, by było ich jeszcze więcej.
Promujemy kobiety maszynistki w mediach, zarówno branżowych, jak i ogólnopolskich. Nasze maszynistki biorą udział także w różnego rodzaju targach pracy, dniach kariery, targach kolejowych – mówi nam, Marta Ziemska z biura prasowego PKP Intercity.
Atutów swojej pracy Zuzanna widzi wiele. Można przyjść dwa razy na tę samą służbę, a każdy dzień będzie wyglądał inaczej.
Dzisiaj wróciłam z Łodzi. Cały sezon wakacyjny przejeździłam do Częstochowy pociągiem do Wrocławia, bardzo lubię jeździć pendolino. Mam autoryzację na każdy tabor PKP Intercity, który stacjonuje na Grochowie. Nie mam jedynie na nowe lokomotywy Griffin EU 200, bo wszyscy czekamy na szkolenie.
Ma nawet swoją ulubioną lokomotywę.
I to z konkretnym numerem o EU44 nr 10. To była pierwsza kabina w której pracowałam samodzielnie na warsztacie. Później na tę samą lokomotywę trafiłam podczas pierwszej mojej służby w roli obserwatora. I po raz kolejny - kiedy tylko dostałam swoje świadectwo maszynisty do rąk i usłyszałam „pojedziesz z Siemensem na próbę do Siedlec”.
„Ja? Ale dopiero dostałam swoje świadectwo…” – powiedziałam.
„Zuzia, ty nie pojedziesz?” – usłyszałam.
Wzięłam rozkład, patrzę, a tu Siemens numer 10, czyli właśnie lokomotywa EU44 numer 10! - wspomina Zuzanna.
Praca na kolei. Ostatnia służba jest wyjątkowa
Może wydawać się, że w pracy maszynista jest dość samotny – siedzi zamknięty w kabinie i nie ma z pasażerami kontaktu. Ale pojawia się kierownik, konduktor, miło jest zamienić kilka zdań. Atutem są też piękne widoki – uwielbiam jeździć do Gdyni – w Malborku pięknie widać cały zamek - podkreśla.
W miesiącu pracuje przez około 17 dni, służby trwają od 8 do 12 godzin.
Życie utrudniają mi dojazdy do pracy, bo muszę pokonać 120 km. Kiedy idę do pracy na 12 godzin, doliczając dojazdy w domu nie ma mnie przez 15 godzin. Dlatego podziwiam dziewczyny, które potrafią połączyć ten zawód z życiem prywatnym, bo to wymaga świetnej organizacji – mówi.
Ale, jeżeli zdrowie pozwoli, to czemu by nie jeździć aż do emerytury?
Kiedy maszyniści odchodzą na emeryturę, ostatnia służba jest wyjątkowa – czeka ich tradycyjny przejazd przez taśmę. Kobiety – maszynistki – w PKP Intercity pracują od niedawna, dlatego żadna jeszcze nie doczekała tego czasu.