REKLAMA

Sprytni Polacy wyrolowali Skarb Państwa. Oskubali go na grube miliony

Do ugrania było 65 mln zł - tyle łącznie mogli zyskać Polacy, gdyby zdecydowali się sprzedać przed terminem obligacje skarbowe z marca 2021 r., marca 2022 r. i marca 2023 r. i zamienić je na nową emisję. Trochę zachodu, ale okazuje się, że znalazło się wielu chętnych, którzy dokonali takiego manewru, żeby wyssać od Skarbu Państwa trochę więcej pieniędzy.

Sprytni Polacy wyrolowali Skarb Państwa. Oskubali go na miliony
REKLAMA

Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w historii - nowe emisje obligacji skarbowych ostatnio okazały się bardziej opłacalne niż trzymanie starych - tych, które przecież dopiero co dawały zarobić 18,2 proc., czyli kokosy.

REKLAMA

Pisałam o tym niedawno w Bizblog, że jest taki interes do zrobienia, wystarczyło sprzedać przed terminem stare obligacje i kupić nowe. Nie wszystkie - deal dotyczy głównie tych cztero- i dziesięcioletnich.

Co kupować, żeby ugrać kilka proc. więcej?

Dziwne? Trochę, ale odpowiada za to szalona inflacja, która w szczycie, jeszcze całkiem niedawno sięgała już blisko 20 proc., a teraz ostro spadła. I ci, którzy kupili na przykład obligacje dziesięcioletnie w marcu 2021 r., w lutym dostali jeszcze odsetki w wysokości 18,2 proc. Ale od marca 2024 r. oprocentowanie spadło do poziomu 4,9 proc. - wyliczali jeszcze przed faktem analitycy HREIT. 

A jednocześnie Ministerstwo Finansów w tym samym czasie oferowało nowe emisje oprocentowane lepiej:

  • trzyletnie obligacje o stałym oprocentowaniu na poziomie 6,4 proc.;
  • czteroletnie obligacje o zmiennym oprocentowaniu, które w pierwszym roku dają zarobić 6,55 proc., a potem 1,25 pkt. proc. ponad inflację;
  • dziesięcioletnie obligacje, które w pierwszym roku dają zarobić 6,8 proc., a potem 1,5 pkt. proc. ponad inflację.

Nawet po uwzględnieniu kosztów transakcyjnych człowiek wychodzi na plus przy zamianie starych obligacji na nowe. A gdyby wszyscy, którym opłacała się taka operacja, zdecydowali się na taki manewr, łącznie zyskaliby 65 mln zł - o tyle więcej wyssaliby ze Skarbu Państwa z tytułu odsetek.

Myślicie, że komuś oprócz kilku analityków siedzących w temacie i kilku pasjonatów się chciało?

Prawie połowa skusiła się na fatygę i oskubanie MF

Okazuje się, że tak! Polacy wykazali się sprytem i zaradnością. 

Ostatnie dane Ministerstwa Finansów pokazują bowiem, że sprzedaż papierów skarbowych w kwietniu była tak duża, że niemal wyrównała rekord z października 2023 r. Polacy szczególnie rzucili się na trzyletnie bony skarbowe i to do tego stopnia, że MF musiał podwyższyć emisję, żeby ich nie zabrakło.

Więcej wiadomości o inwestowaniu można przeczytać poniżej:

W liczbach wygląda to tak: w kwietniu MF sprzedał skarbowe papiery oszczędnościowe za 7,055 mld zł i był to czwarty najwyższy wynik w historii! Lepiej było tylko w czerwcu i lipcu 2022 r. oraz październiku 2023 r., kiedy sprzedaż sięgnęła odpowiednio 14, 10 i 7,1 mld zł.

Ponad 50 proc. kwietniowej sprzedaży obligacji to trzyletnie papiery oprocentowanie na 6,4 proc. Ich popularność rośnie zresztą już od grudnia 2023 r. i wypiera najbardziej kochane dotąd czterolatki indeksowane inflacją. O powodach już właściwie napisałam - inflacja spada, więc to coraz słabszy interes.

REKLAMA

Czy ta wielka moda na trzylatki oraz ogromny popyt na obligacje w kwietniu mają coś wspólnego z manewrem umarzania starych obligacji, żeby kupić nowe? Owszem, wszystko na to wskazuje.

Portal Obligacje.pl wylicza, że z 6,3 mld zł czteroletnich obligacji kupowanych od stycznia do maja 2022 r. już 2,8 mld zł umorzono. To by oznaczało, że prawdopodobnie nawet niemal 45 proc. posiadaczy tych czterolatek była jednak sprytna.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA