Opracowana przez szwedzkich naukowców metoda badań pozwala precyzyjnie określić pochodzenie drewna i może pomóc w ograniczeniu nielegalnego importu surowca z Rosji. Sprzedawane po dumpingowych cenach rosyjskie drewno jest dziś wielkim problemem europejskich, w tym polskich, producentów.
Wprowadzony w ramach pakietu sankcji zakaz importu drewna z Rosji i Białorusi do krajów UE obowiązuje od lipca 2022 r. Kłopot w tym, że Rosjanie znaleźli sposób, by omijać zakaz i surowiec nadal trafia do krajów Unii, a Polska wcale nie jest wyjątkiem. W procederze uczestniczą podmioty z innych państw, głównie Kazachstanu i Turcji.
Model prawdę powie, skąd pochodzi drewno
Z pomocą spieszą naukowcy, którzy opracowali metodę pozwalającą dość precyzyjnie określić pochodzenie drewna. Jak podaje New York Times, nowa metoda może znacząco ograniczyć sprzedaż rosyjskiego drewna, która jest zakazana w Unii Europejskiej. Badanie opisano w naukowym czasopiśmie Nature Plants, łączy ono tradycyjne pobieranie próbek z komputerowym modelowaniem. Dzięki niemu można określić, skąd pochodzi pojedyncza belka trafiająca do Europy.
W nowym badaniu – jak donosi amerykański dziennik - przyjrzano się składowi chemicznemu 900 próbek drewna pobranych z 11 krajów Europy Wschodniej. Dane wprowadzono do modelu opartego na uczeniu maszynowym, który odkrył wzorce pozwalające przewidzieć pochodzenie geograficzne próbek. W rezultacie powstał „chemiczny odcisk palca” każdej próbki drzewa objętego badaniem.
Ogólnie rzecz biorąc, model wyłapał 60 proc. próbek, które celowo oznaczono na etykiecie niewłaściwego kraju pochodzenia. Model może także zawęzić pochodzenie drewna do promienia około 200 km, co jest niezwykłym osiągnięciem na kontynencie pokrytym w około 40 proc. lasami – podaje NYT.
Naukowcy wyjaśniają, że im więcej próbek uda się pobrać, tym skuteczność badań będzie wyższa.
Więcej o produkcji przemysłowej przeczytacie w tych tekstach:
Producenci drewna tracą
Na razie projekt szwedzkich naukowców pozostaje jeszcze w sferze naukowych ciekawostek. Tymczasem sprawa nielegalnie przywożonego surowca wymaga działań, bo daje się we znaki naszym producentom. Bartosz Bezubik, wiceprezydent Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce, podkreśla, że nielegalny proceder przywożenia rosyjskiej sklejki na teren UE kwitnie – na mniejszą i większą skalę – od momentu wprowadzenia sankcji.
Jedną ze stosowanych metod jest zmiana kodu pochodzenia towaru w łańcuchu dostaw, przy udziale państw trzecich, głównie Kazachstanu i Turcji, ale i Chin. Druga to zmiana kodu przez oświadczenie, że sklejka stanowi element innego towaru nieobjętego sankcjami, np. jest elementem budowy naczep – mówi w rozmowie z Bizblog.pl Bartosz Bezubik.
Według danych SPPDwP do Polski w 2023 r. tylko przez Kazachstan wjechało 84 tys. m sześc. sklejki rosyjskiego pochodzenia. Tymczasem Polska produkuje ok. 200-250 tys. m sześc. takiej sklejki rocznie.
Wcześniej Rosja i Białoruś stanowiły naturalną rezerwę surową. Po wprowadzeniu sankcji gwałtownie wzrosły ceny drewna w UE, a w szczególności w Polsce. Z kolei w Rosji ceny zaczęły spadać, bo ograniczony został jeden z głównych rynków zbytu. W efekcie polscy producenci muszą konkurować z nielegalnie sprowadzanym towarem o cenach niższych nawet o 40 proc. – mówi wiceprezydent SPPDwP.
Unia Europejska wprawdzie szykuje się do wprowadzenia cła antydumpingowego na sklejkę sprowadzoną z Kazachstanu i Turcji, ale dziś polskie zakłady tracą.
Bez uszczelnienia granic, restrykcyjnych kontroli tego, co trafia na rynek i wyeliminowania nielegalnych dostaw, zakaz importu drewna i wyrobów drewnopochodnych to puste hasło. Nie da się konkurować z nielegalnymi produktami tańszymi o 40-50 proc. W efekcie polscy producenci drżą o przyszłość, a jeśli UE nie ochroni skutecznie producentów i przemysłu – to w dłuższym okresie nasze firmy będą zamykane - zaznacza Bartosz Bezubik.