We wtorek przed południem złoty zyskiwał na wartości do najważniejszych walut i nic nie zapowiadało, że nagle jego kurs się załamie i w ciągu kilku sekund zacznie tracić ponad 1 proc. Wszystko wskazuje, że NBP znów postanowiło „wspomóc polskich eksporterów”.
Na zdj. Adam Glapiński, prezes NBP. Fot. Piotr Malecki/Flickr.com/CC BY-SA 2.0
Chwilę po 12.00 kurs EURPLN wystrzelił nagle do 4,5350, tradycyjnie pociągając za sobą franka. Umocniły się także dolar i funt, ale w mniejszym stopniu niż waluty szwajcarska i wspólnotowa.
Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers zwrócił uwagę, że na rynkach nie widać, by waluty rynków wchodzących nagle zaczęły tracić.
Automatycznie rodzi to pytania o możliwą kolejna interwencję NBP, ale na ten moment nie mamy informacji
– zasugerował.
Rano złoty drożeje, po południu traci na wartości
Przed południem złoty zyskiwał na wartości. Euro kosztowało 4,4855 zł, dolar 3,6614 zł, frank szwajcarski 4,1301 zł, a funt 4,9425 zł.
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB zauważył w porannym komentarzu, że gdyby nie niedawna interwencja NBP, złoty byłby jeszcze mocniejszy mocniejszy…
Przed godziną piętnastą za euro płacono 4,52533, za dolara – 3,69335 zł, za franka – 4,17035 zł i za funta szterlinga – 4,98407 zł.
Po co NBP interweniuje?
Do pierwszej kontrolowanej wyprzedaży złotego przez NBP doszło w piątek 18 grudnia. Potem w poniedziałek nasza waluta znów straciła na wartości, tym razem na fali wyprzedaży bardziej ryzykownych aktywów w związku z rosnącą liczbą zachorowań na covid-19 i planami wprowadzenia ścisłego lockdownu w kilku europejskich krajach.
Napisałem wtedy, że skoro bank centralny zdecydował się na interwencję przed końcem roku, to raczej na pewno przynajmniej jeszcze raz będzie chciał powtórzyć tę operację. Dlaczego?
Wszystko wskazuje, że NBP próbuje poprawić wynik księgowy, tak by sypnąć rządzącym dodrukowanymi miliardami w postaci tzw. zysku. Na pewno nie chodzi o to, by pomóc polskim eksporterom, jak przekonują niektórzy.
Gdy w kwietniu 2020 r. bank centralny przekazywał 7,5 mld zł do budżetu państwa, wyjaśnił w komunikacie, że:
NBP wykazał przychody w wysokości 7,6 mld zł z zarządzania rezerwami dewizowymi oraz 5,6 mld zł z tytułu różnic kursowych, a po stronie kosztowej utworzenie rezerwy na pokrycie ryzyka zmian kursu złotego do walut obcych (2,8 mld zł), prowadzenie polityki pieniężnej (1,4 mld zł) oraz działalności i amortyzacji (1,2 mld zł).
Pierwsza interwencja prezesa Glapińskiego
Interwencja, do której doszło 18 grudnia była pierwszą za prezesury prof. Adama Glapińskiego. Wcześniej Narodowy Bank Polski interweniował na rynku walutowym w 2013 r. Próbował wówczas obronić kurs złotego przed osłabieniem. Ostatnią próbę kontrolowanego osłabienia PLN bank centralny podjął w kwietniu 2010 r.