Koniec patologii w spółdzielniach. Trzy kluczowe zmiany utemperują zarządy
Zmiany, które Sejm przyjął w ubiegłym tygodniu, może wydawać się techniczna. W praktyce dotyczy jednak tego, kto ma realny wpływ na warty miliardy złotych majątek spółdzielni mieszkaniowych. A także – czy kluczowe decyzje w spółdzielni zapadają w sposób uczciwy i transparentny.

Od lat zwracano uwagę na patologie związane z pełnomocnictwami na spółdzielczych walnych zgromadzeniach. To tam mieszkańcy formalnie decydują o sprawach, które bezpośrednio przekładają się na ich czynsze i jakość życia. Tyle że w praktyce frekwencja bywa dramatycznie niska, a to tworzy idealne pole do nadużyć.
Mechanizm jest prosty: wystarczy zebrać pakiet pełnomocnictw, by przejąć kontrolę nad zgromadzeniem. Dlatego organizacje spółdzielcze alarmowały o kupowaniu pełnomocnictw, wyłudzaniu podpisów, a nawet fałszowaniu dokumentów. Jak obrazowo mówią sami spółdzielcy: „kto ma pełnomocnictwa, ten rządzi spółdzielnią”. A ten, kto rządzi, decyduje o milionowych wydatkach.
Nowelizacja miała te praktyki zatrzymać.
Pełnomocnicy wracają do normalności
Po długich sporach i politycznych zwrotach udało się ustalić kompromis. Pełnomocnikiem na walnym zgromadzeniu będzie mógł być adwokat lub radca prawny, inny członek spółdzielni, osoba bliska (małżonek, rodzice, dziadkowie, rodzeństwo, dzieci, wnuki).
Wyłączono osoby pozostające faktycznie we wspólnym pożyciu. Jednocześnie utrzymano zasadę, że w głosowaniach dotyczących wyboru lub odwołania władz spółdzielni nie da się wyręczyć pełnomocnikiem, w takich sytuacjach trzeba pojawić się osobiście.
Autorzy poprawki podkreślają, że to ważna zmiana, bo przywrócenie adwokatów i radców oznacza możliwość skorzystania z profesjonalnej pomocy tam, gdzie często dochodzi do konfliktów interesów i niejasnych decyzji. Prezes NRA Przemysław Rosati ostrzegał, że ich wykluczenie „ingeruje w podstawowe gwarancje prawne obywateli” i pozbawia członków spółdzielni prawa do rzetelnego wsparcia.
Przyjęta wersja odwraca ten kierunek – mieszkańcy zyskują większą ochronę prawną.
Czytaj więcej w Bizblogu o regulacjach dotyczących spółdzielni
Koniec z głosowaniami zdalnymi
Drugą dużą zmianą jest odejście od rozwiązań specustawy covidowej. Spółdzielnie nie będą już mogły podejmować uchwał korespondencyjnie ani głosować online. Ministerstwo Rozwoju uważa, że powrót do klasycznych walnych zgromadzeń zwiększy przejrzystość i ograniczy pole do manipulowania pełnomocnictwami.
To istotne, bo spółdzielnie zarządzają ogromnym majątkiem, a decyzje podjęte przez kilkanaście osób potrafią być nieodwracalne. Osobista obecność mieszkańców na walnym utrudnia przejęcie kontroli przez zewnętrzne grupy interesów.
Większe możliwości inwestycyjne
Nowelizacja daje też spółdzielniom narzędzia, które mogą pomóc w realizacji potrzeb mieszkaniowych. Chodzi o możliwość prowadzenia najmu społecznego na zasadach zbliżonych do społecznych agencji najmu. Pozwoli to spółdzielniom oferować tańsze mieszkania dla młodych rodzin i seniorów.
Uregulowano także zasady wykorzystywania gruntów Krajowego Zasobu Nieruchomości. To ma ułatwić spółdzielniom inwestycje, które wcześniej były blokowane przez niejasności proceduralne.
Dlaczego te regulacje są ważne
Zmiany uderzają w trzy problemy, które narastały od lat:
1. Nadużycia przy pełnomocnictwach – ograniczenie katalogu pełnomocników i zakaz zastępowania członków przy wyborze władz utrudniają przejęcia spółdzielni „po cichu”.
2. Brak profesjonalnej ochrony prawnej mieszkańców – adwokaci i radcy wracają, więc członkowie spółdzielni mogą skorzystać z eksperta tam, gdzie ważą się sprawy o duże pieniądze.
3. Rozmycie odpowiedzialności podczas zdalnych głosowań – klasyczne walne mają być bardziej transparentne.
Nowelizacja nie rozwiązuje wszystkich problemów spółdzielni, ale porządkuje najważniejsze źródła konfliktów i nadużyć. A dla milionów mieszkańców bloków i osiedli to oznacza jedno: większą kontrolę nad tym, co dzieje się z ich wspólnym majątkiem.






































