Nauczyciele wychodzą na ulice. Już nawet Solidarność jest przeciwko Czarnkowi. Reakcja ministra bezcenna
Niemal równo rok od objęcia teki edukacji Przemysław Czarnek będzie musiał stawić czołowo największym protestom w oświacie od lat. Nauczyciele nie przebierają w słowach, gdy relacjonują jak minister ich potraktował.
Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłasza, że w październiku zorganizuje co najmniej kilka demonstracji w geście sprzeciwu wobec propozycji Ministerstwa Edukacji i Nauki. Szef resortu Przemysław Czarnek nie ma sobie nic do zarzucenia.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek 19 października będzie obchodził rocznicę ministrowania edukacji i szkolnictwu wyższemu. I uważa, że ten czas przepracował bardzo dobrze. Porażek żadnych nie dostrzega, za to widzi przed sobą wyłącznie pasmo sukcesów.
Realizuję wszystkie punkty, które założyłem sobie zaraz na początku urzędowania
– przekonuje.
Zgoła odmienne zdanie ma Związek Nauczycielstwa Polskiego. Wszystkie ministerialne propozycje zmian w prawie oświatowym i Karcie Nauczyciela są od początku odrzucane. W geście protestu nauczyciele organizują 9 października demonstrację pod siedzibą Ministerstwa Edukacji i Nauki. I jak będzie trzeba zapowiadają też dalsze działania.
Walczymy o prestiż i godność zawodu nauczyciela i dobrą jakość edukacji
– deklaruje Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Demonstracje ZNP przeciwko ministrowi
ZNP jest przygotowany na kilka manifestacji, by – jak zapowiada – bardzo wyraźnie okazać sprzeciw wobec polityki ministra edukacji i nauki. Broniarz twierdzi, że „będzie to kilka zgromadzeń, które mieszczą się w granicach prawa”.
Nasz sprzeciw budzi radykalizm przedstawionych przez resort edukacji zmian dotyczących awansu zawodowego, pensum, czasu pracy nauczycieli, sfery ekonomii i wynagrodzeń
– uważa szef ZNP.
Zdaniem nauczycieli propozycje ministra Czarnka sprowadzają się do:
- utrzymania uzależnienia wynagrodzenia nauczycieli od woli parlamentarzystów
- faktycznego zamrożenia wysokości dodatków na minimalnym poziomie
- masowych zwolnień nauczycieli i ograniczania wymiaru zatrudnienia nawet do wymiaru poniżej połowy etatu, w związku ze wzrostem pensum o 4 godziny
- ograniczenia wymiaru urlopu wypoczynkowego.
Nauczyciele nie widzą pola do negocjacji z MEiN
Minister Czarnek od początku urzędowania traktuje ZNP jako organ polityczny. Nie inaczej jest teraz. Jednak suchej nitki na pomysłach szefa edukacji i nauki nie zostawiają też związkowcy z Rady Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. Jak informuje „Rzeczpospolita” podjęto już uchwałę o „powołaniu Sztabu Protestacyjnego, który niezwłocznie podejmie działanie”.
Minister Czarnek nie rozumie takiej postawy. „
Solidarność zdania nie zmienia, w opinii związku rząd chce braki kadrowe w szkołach załatać zwiększeniem czasu pracy bez ponoszenia dodatkowych nakładów finansowych.
Nie widzimy pola do negocjacji, ponieważ nie otrzymaliśmy propozycji znaczącego podniesienia wynagrodzenia
– dodaje Solidarność.
Pensum rośnie prawie jak wynagrodzenie
Minister Czarnek proponuje nauczycielom podniesienie pensum z 18 do 21 godzin. Dodatkowo każdy nauczyciel przez osiem godzin powinien być do dyspozycji szkoły, w której pracuje. Ma to być czas przeznaczony na wycieczki, rady pedagogiczne, indywidualne spotkania z rodzicami.
Jak wylicza ZNP sprowadza się to do 22-wzrostu czasu pracy przy jedynie 24-procentowym wzroście wynagrodzeń. Nauczyciele tymczasem domagają się realnych podwyżek i powiązania systemu wynagrodzeń ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. Dzięki temu nauczyciel dyplomowany mógłby zarabiać o 1122 zł więcej, nauczyciel mianowany o 965 zł, a stażysta i nauczyciel kontraktowy o 842 zł.