Mięso i masło to już luksus. Polacy zaczęli naprawdę zaciskać pasa
Żarty o rezygnacji ze schabowego, smarowaniu chleba suchym nożem i popijaniu obiadu wodą z kranu przestają być żartami. Polacy zostali zapytani, jak kryzys odbija się na ich zakupach i okazało się, że tną wydatki do gołej kości. Z zakupu najpopularniejszych produktów spożywczych rezygnuje kilkadziesiąt procent konsumentów.
Klienci sklepów spożywczych zostali zapytani o to, w jaki sposób inflacja i rosnące stopy procentowe wpływają na ich wybory zakupowe. Badanie zostało przeprowadzone przez aplikację Moja Gazetka, która jest czymś w rodzaju agregatora promocji. Można więc podejrzewać, że wśród ankietowanych znalazły się głównie osoby dość starannie dokonujące wyborów przy półkach. Innymi słowy - raczej nie szastające gotówką.
Czas trwania ankiety zamknął się w okresie 29 lipca - 23 września 2022. Spojrzałem z ciekawości na inflację sklepową w sierpniu. Było źle. Nawet bardzo. W ujęciu rok do roku cukier podrożał o 109 proc., tłuszcze roślinne o 50 proc., a masło o 33 proc. - tak samo jak mięso wołowe i drobiowe.
We wrześniu wcale nie było lepiej. W porównaniu z ubiegłym rokiem mięso poszło o 38 proc. w górę, cukier o 100 proc. masło o 50 proc. Wartości niby podobne jak miesiąc wcześniej, ale trzeba pamiętać, że wyższe były też ceny, z którymi te towary były porównywane.
Polacy tną wydatki na mięso
Użytkownicy aplikacji przyznają, że wzrost stóp procentowych mocno ograniczył ich zapędy do konsumpcji. 29,5 proc. respondentów powiedziało, że spłaca obecnie kredyt hipoteczny. Prawie 90 proc. z nich zaczęło w związku z tym oszczędzać.
Cięcia sięgają najbardziej podstawowych produktów spożywczych. Prawie 60 proc. ankietowanych zaczęło rezygnować z zakupów napojów słodzonych. Ponad 40 proc. przyznało, że ogranicza spożycie mięsa. Jedna trzecia użytkowników mówi, że stara się oszczędzać na cukrze i maśle. Żadnych oszczędności na jedzeniu nie robi raptem co piąty badany.
Oddzielna ankieta dotyczyła inflacji. Tu konkretne rodzaje produktów już nie padają, respondenci odpowiedzili jednak, że wydają dzisiaj na jedzenie od 20 do 40 proc. więcej niż na początku roku.
Idzie ciężka jesień dla konsumentów
Sieci handlowe mają ciężki orzech do zgryzienia. Rosnące koszty produkcji i cen w skupie nakazywałyby wymianę plakietek z cenami na takie z wyższymi liczbami zarówno przed, jak i po przecinku. Analitycy Credit Agricole twierdzą, że do takiej sytuacji rzeczywiście dojdzie.
Sęk w tym, że Polaków na te wyższe ceny, jak widać, po prostu już nie stać. Mam wrażenie, że sprzedawcy będą się musieli nakombinować, bo zamrażalniki pełne psujących się piersi z kurczaka nie będą nastrajały do wydawania pieniędzy.
Dyskonty ruszą z pomocą?
Nieśmiałe próby walki z drożyzną są już zresztą podejmowane. Lidl ogłosił właśnie program oszczędnościowy, dzięki któremu chce obniżyć ceny mięsa, owoców i warzyw. Dyskont chce, by w każdym miesiącu trwania promocji pięć wybranych produktów z Ryneczku Lidla było tańszych o 30 proc. niż rok temu.
W przypadku mięsa oferta obejmuje cztery produkty i spadek cen o co najmniej 16 proc. Nie zdziwiłbym się, gdyby śladem Lidla poszły kolejne sieci handlowe. Trzeba tylko trzymać kciuki, by promocje nie zakończyły się tak, jak niesławna Tarcza Antyinflacyjna Biedronki. Przypomnijmy, że Jeronimo Martins kazało udowadniać klientom, że dany produkt dało się kupić taniej w innym sklepie. I to za pomocą paragonów przesyłanych do centrali - uwaga - tradycyjną pocztą.
Efekt? UOKiK postawił Biedronce zarzuty, twierdząc, że reklama promocji mogła wprowadzać klientów w błąd. Polacy będą w najbliższym czasie wyjątkowo przewrażliwieni na punkcie takich zagrywek, więc na kolejne tego typu wtopy sieci nie mogą sobie pozwolić.