REKLAMA

Duże podwyżki cen żywności jeszcze w tym i kolejnym tygodniu. Niestety nie da się ich uniknąć

Ceny żywności są bliskie rekordów. Ale nie wszyscy producenci żywności mieli odwagę przenieść koszty produkcji na klientów. Wygląda jednak na to, że właśnie się do tego zbierają. W czerwcu czeka nas kolejna fala podwyżek w sklepach spożywczych. Mówią o tym wprost producenci, mówi o tym minister rolnictwa.

Wojna-na-ukrainie-cena-chleba-w-gore
REKLAMA

W maju za drób płaciliśmy o 47 proc. więcej niż rok temu, za margarynę o 38 proc. więcej, za cukier o 35 proc. Wołowina zdrożała o 29 proc. rok do roku, masło o 26 proc., a mąka i chleb odpowiednio o 25 i 24 proc.

REKLAMA

To oczywiście najbardziej drożejące produkty spożywcze, są też takie, których ceny nie zmieniły się aż tak mocno. Są też inne produktu i usługi, które wchodzą w skład koszyka inflacyjnego. Wszystko to w efekcie dało w maju inflację na poziomie prawie 14 proc., a takiej drożyzny nie wiedzieliśmy od 1998 roku. Boli? Najgorsze, że to dopiero początek.

Nie ma szans na zahamowanie podwyżek cen żywności

I Polacy doskonale wiedzą, że to wcale jeszcze nie koniec. Ponad 92 proc. gospodarstw domowych w Polsce uważa, że inflacja w najbliższym czasie będzie rosła – wskazuje Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC), które oblicza tzw. Wskaźnik Przyszłej Inflacji.

Czy to źle, że to wiemy? To fatalnie. Bo to wcale nie jest tak, że to oczywiste. A im więcej z nas wierzy w to, że inflacja jeszcze wzrośnie, i im dłużej w to wierzymy, tym trudniej z inflacją walczyć. Im tym wyżej ona może urosnąć.

I niestety zdaniem BIEC dokładnie tak się wydarzy, bo nie ma szans, że tempo wzrostu cen w najbliższych miesiącach wyhamuje.

Ich Wskaźnik Przyszłej Inflacji, który prognozuje, jak będą zmieniały się ceny towarów i usług konsumpcyjnych z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, wzrósł w ciągu miesiąca o 2,4 pkt. To oznacza, że presja inflacyjna nie przestaje pędzić.

I niby jest w tym jakaś dobra wiadomość. Owe 92 proc. gospodarstw domowych, które są przekonane o tym, że inflacja będzie rosła, tak naprawdę oznacza stabilizację oczekiwań inflacyjnych wśród konsumentów. Tylko że stabilizację na wysokim poziomie.

No i jest jeszcze jedna różnica – eksperci BIEC podkreślają, że zupełnie nikt z badanych nie spodziewa się, że ceny spadną, a to w tego typu badaniach jest bardzo rzadkim zjawiskiem. A przecież ceny surowców żywnościowych w kwietniu i maju nawet lekko spadły, choć nadal są blisko rekordów. To jednak mogłoby kogoś skłonić do oczekiwania spadku cen. Nic z tego.

No i Polacy dobrze przeczuwają sytuację. Nie wiedzą pewnie tylko, że może czekać ich skokowa zmiana cen. I że nastąpi jeszcze w tym miesiącu.

Na raz takie podwyżki bolałyby nas za bardzo

Na czerwiec, który ma być krytyczny dla konsumentów, wskazuje Andrzej Gartner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców

Dlaczego? Jego zdaniem wielu producentów nie wprowadziło dotąd „wszystkich koniecznych podwyżek” wynikających z wyższych kosztów produkcji, bo nie chcieli tego robić na raz, szokowo. A teraz właśnie zamierzają zaktualizować swoje cenniki. W większości podwyżki dotyczyć będą koszyka podstawowego, odczujemy je zatem wszyscy. Chodzi głównie o chleb i przetwory mączne, nabiał i mięso.

Chleb jeszcze nie zdrożał do 10 zł za kilogram podstawowego gatunku, jak straszono na początku wojny w Ukrainie i według Gartnera, nie czeka nas to w tym roku, ale jednak mąka piekarnicza podrożała o ok. 100 proc., a ceny gazu o 500 proc. Do tego jeszcze przecież rosną płace, jak choćby ta minimalna ustanawiana przez państwo. Nie wszystkie te koszty zostały przerzucone na konsumentów do tej pory. Ale już czas.

Pozostałe podwyżki też związane są z wojną w Ukrainie. Z olejem słonecznikowym mamy w Europie taki problem, że poza rosnąca ceną pojawia się jego niedobory. Mięso? Pasza to przecież kukurydza, soja, pszenica, a te również drożeją z powodu wojny.

Kolejna fala podwyżek możliwa jesienią

Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk w ostatnich tygodniach ciągle uspokaja. Jego ton jest daleki od alarmistycznego. Ale co on tak naprawdę mówi? Pytany w Polskim Radiu, czy spodziewa się wzrostu cen produktów spożywczych, odpowiedział, że „może się pojawić impuls wzrostu cen”. Tak jakby dotąd go nie było.

A więc przed nami kolejne bolesne dla portfela szturchnięcia. Wszystko zależy od biegu wydarzeń w Ukrainie. Jak wojna się skończy, wszystko powoli zacznie wracać do normy – przekonuje minister Kowalczyk. Jak się nie skończy, będzie jeszcze gorzej, bo kolejne zbiory zbóż w Ukrainie będą mniejsze, a do tego mamy suszę, szczególnie w Azji. Drugie półrocze tego roku może oznaczać więc drugie uderzenie inflacji.

Jak myślicie, wojna skończy się tego lata jeszcze przed żniwami? Hmmm…

REKLAMA

To ja tylko tak tu zostawię wiadomość sprzed zaledwie kilku dni: były dowódca sił NATO w Europie, gen. Wesley Clark podczas debaty online zorganizowanej przez prestiżowy think tank Atlantic Council powiedział, że Rosja ma zbyt dużą przewagę militarną, a Ukraina nie może tej wojny wygrać, bo Zachód wysyła jej za mało broni i robi to zbyt wolno. Dlatego już najwyższy czas, by NATO zaangażowało się w tę wojnę, weszło do Ukrainy i powiedziało dość.

Mocne. I to nie pierwszy taki głos, który oznacza de facto oficjalne wypowiedzenie trzeciej wojny światowej. Wojny, która dzięki temu mogłaby skończyć się bardzo szybko. Ale to jednak trzecia wojna światowa. Ktoś ma ochotę przewidywać, gdzie będzie świat jesienią i ile będziemy wtedy płacić za udka z kurczaka?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA