Europa jakoś przetrwa pierwszą zimę. Koszmar zacznie się na wiosnę
Unia Europejska szczyci się, że na parę tygodni przed wyznaczonym terminem, średnia wypełnienia magazynów gazu jest już bardzo blisko 90 proc. Czy oby na pewno są to powody do zadowolenia? Międzynarodowa Agencja Energii nie jest wcale tego pewna. Twierdzi, że o ile Brukseli uda się przetrwać zimę tylko z kilkoma sinikami, tak na początku przyszłego roku, kiedy przyjdzie czas na ponowne uzupełnienie gazowych zapasów, czekają na nią spore kłopoty.
Średni unijna wypełnienia magazynów gazu wynosi (stan na 4 października) 89,85 proc. Poziom 90 proc. przekroczyły takie kraje jak: Chorwacja (92,7 proc.), Dania (95,3 proc.), Francja (97,4 proc.), Niemcy (92,7 proc.), Włochy (91,63 proc.), Niderlandy (92,5 proc.), Polska (98 proc.), Portugalia (100 proc.), Hiszpania (90,7 proc.) oraz Szwecja (92,9 proc.). I to wcale nie znaczy, że już nie trzeba zaciskać energetycznego pasa.
Za wprowadzeniem maksymalnej ceny gazu w UE jest w sumie 15 państw. To m.in. Polska, Francja, Włochy, Hiszpania, Grecja, Portugalia i Belgia. Zdaniem premiera Grecji czas, kiedy Europa spokojnie przygląda się, jak Putin wykorzystuje rynek przeciwko UE, właśnie dobiegł końca.
Unijne magazyny gazu za parę miesięcy znowu trzeba będzie napełniać
Tak czy inaczej Bruksela i państwa członkowskie są w miarę dobrze przygotowane na zimę. Zadbano o stosowne wypełnienie magazynów, a poszczególne kraje już realizują alternatywne kontrakty na dostawy gazu. Eksperci są zgodni: zakręcenie gazowego kurka przez Rosjan aż tak bardzo boleć nie będzie. Przynajmniej na razie.
Tyle, że to trochę krótkowzroczne spojrzenie, policzone na raptem kilka najbliższych miesięcy. A co potem? Do tej pory miesiące wiosenne poświęcane były na ponowne wypełnianie magazynów gazu, w czym sporą rolę (nawet 40 proc.) odgrywał gaz z Rosji. Teraz trzeba będzie go szybko zastąpić. Eksperci uważają, że kryzys energetyczny wtedy rozwinie skrzydła.
Baltic Pipe pomoże Polsce?
Na kłopot ponownego wypełniania magazynów gazu już na starcie przyszłorocznej wiosny wskazywał wcześniej też Piotr Woźniak, były szef PGNiG. Zwraca uwagę, że w tym roku przez Baltic Pipe dostarczymy wyłącznie ok. 500 mln m sześc. gazu. Nominowany transfer na poziomie 8,3 mld m sześc. gazu, czyli mniej więcej tyle samo, ile płynęło do nas w ramach kontraktu jamalskiego, ma zacząć obowiazywać dopiero w nowym roku.
Polski problem z gazem ma jednak polegać na tym, jak wskazuje Piotr Woźniak, że do tej pory nasze magazyny gazu nigdy nie stanowiły prawdziwej rezerwy, tylko normalne źródło dostaw surowca.