REKLAMA

„Nie wiem, czy tę zimę przetrwamy”. Baltic Pipe to taka sama ściema jak ekogroszek z Kolumbii

Piotr Woźniak był już wiceministrem środowiska i głównym geologiem kraju. Za czasów rządów PiS piastował funkcję prezesa PGNiG. Był nawet odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Złotym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Ale jego zbyt szczera narracja była wyjątkowo niewygodna dla władzy i koniec końców pożegnał się ze stanowiskiem. Przy okazji uruchomienia Baltic Pipe, demoluję politykę energetyczną i ostrzega, że zimą z gazem możemy mieć podobny kłopot jak z węglem. W odpowiedzi wicepremier Jacek Sasin zapewnia, że gazowe potrzeby Polski są zabezpieczone.

Baltic-Pipe-gaz
REKLAMA

Baltic Pipe gotowy, nie mam powodów do obaw, jeżeli chodzi o gaz ziemny – przekonują politycy Zjednoczonej Prawicy.

REKLAMA

Ale Piotr Woźniak aż tak optymistycznie nastawiony nie jest. Wątpi w taką przepustowość Baltic Pipe. 

Baltic Pipe to wielkie szyderstwo

Baltic Pipe ma być uruchomiony 27 września. Od 1 stycznia 2023 r. mamy za jego pośrednictwem otrzymywać 8,3 mld m sześc. gazu, czyli mniej więcej tyle samo, ile płynęło do nad w ramach kontraktu jamalskiego. Ale w tym roku Baltic Pipe ma dostarczyć raptem ok. 500 mln m sześc. gazu. Piotr Woźniak przypomina dodatkowo, że zgodnie z wytycznymi Brukseli 10 proc. tej przepustowości ma stanowić żelazną rezerwę na kontrakty krótkoterminowe i bardzo krótkoterminowe. Wychodzi więc na to, że nasz rurociąg do grudnia niewiele nam pomoże, a potem nie aż tak bardzo, jakby tego rząd chciał.

A co z wydobyciem krajowym PGNiG? Spółka chce je utrzymać na stabilnym poziomie 3,7-4 mld m sześc. gazu rocznie. Złoża ma w Polsce, w Norwegii, Pakistanie, a za chwilę też w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Woźniak zwraca jednak uwagę, że część pozyskiwanego tam gazu nigdy do nas nie trafi. 

Dawny szef PGNiG przypomina przy tej okazji, że rząd obiecywał wypełnić nasz gazociąg długoterminowymi kontraktami. Do tej pory, zdaniem Woźniaka, podpisano taki jeden kontrakt, który dodatkowo przez kłopoty na złożu TYRA będzie opóźniony o rok i realizowany dopiero od 1 stycznia 2024 r. PGNiG ciągle też nie chce ujawnić, o chodzi w umowie z Totalem. 

Gazociąg z pełną przepustowością o miesiąc szybciej

Na krytykę szybko zareagował wicepremier i szef aktywów państwowych Jacek Sasin. 

Dodatkowo wychodzi na to, że pełną przepustowość (10 mld m sześc.) Baltic Pipe może uzyskać jednak szybciej niż to pierwotnie wskazywano. Przez wcześniejsze kłopoty na odcinku lądowym w Danii miało to nastąpić dopiero od nowego roku. Przypomnijmy: Duńska Agencja Ochrony Środowiska wstrzymała prace budowlane w celu ochrony popielic, nordyckich myszy brzozowych i nietoperzy. Ale teraz duński Energinet informuje, że osiągnięcie pełnej przepustowości będzie możliwe o miesiąc wcześniej i nastąpi jeszcze w listopadzie 2022 r. 

Magazyny gazu to normalne źródło dostaw surowca

Piotr Woźniak burzy też rządową narrację, w której o nasze bezpieczeństwo gazowe w najbliższych miesiącach zimowych zadbają wypełnione pod kurek magazyny gazu. I rzeczywiście, wedle stanu na 25 września polskie magazyny gazu wypełnione są w 98 proc., chociaż od paru tygodni te zapasy są systematycznie umniejszane. Dla byłego szefa PGNiG nie ma w tym jednak nic dziwnego. 

REKLAMA

Warto też pamiętać, że nasze magazyny gazu nie są szczególnie pojemne. PGNiG przyznaje, że są średniej wielkości. Mogą pomieścić tylko ok. 3,2 mld m sześc. gazu, co stanowi raptem 18 proc. naszego rocznego zapotrzebowania. Większe zapasy surowca mogą składować Hiszpanie, Czesi, Węgrzy, Austriacy, Francuzi, Niemcy, Włosi i Holendrzy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA