Będzie unijny nakaz oszczędzania energii. Koniec z grzaniem mieszkań jakby nie było jutra
Patrząc na ceny gazu, wydaje się, że polityka energetyczna UE przynosi w ostatnim czasie oczekiwane skutki. Dlatego analitycy są zgodni: coraz bardziej wydaje się możliwy scenariusz, w którym Bruksela – nie patrząc na sprzeciw poszczególnych krajów członkowskich – będzie chciała przymusić do obowiązkowego oszczędzania energii. Czy to ten czas, kiedy europejska solidarność zacznie się kruszyć, ku radości Putina?
Komisja Europejska bardzo chce skopiować swój plan z lipca, który ustanowił dobrowolne ograniczenie zużycia gazu o 15 proc. do wiosny przyszłego roku. Teraz Bruksela planuje dokonać podobnego cięcia, jeżeli chodzi o zapotrzebowanie na energię elektryczną. Zdaniem unijnych polityków tylko oszczędności energetyczne będą nieodzowną częścią równania, które ma doprowadzić do opanowania dalszego wzrostu cen.
Oszczędzanie energii w UE w pięciu krokach
Unijny plan oszczędzania energii składa się z pięciu podstawowych filarów. Chodzi o obowiązkowe mniejsze zużycie w godzinach szczytu (najczęściej od 7 rano do 22 wieczorem) i o ograniczenie nadwyżki przychodów uzyskiwanych przez elektrownie korzystające ze źródeł tańszych niż gaz (OZE, energetyka jądrowa, węgiel). Mowa jest również o mechanizmie solidarnościowym, który przejąłby nadwyżki zysków osiąganych przez firmy produkujące paliwa kopalne (ropa, gaz i węgiel) podczas wydobycia, rafinacji i dystrybucji. Do tego dochodzi jeszcze program pomocy państwowej w celu zapewnienia dodatkowej płynności finansowej przedsiębiorstwom użyteczności publicznej, które dostarczają energię elektryczną do konsumentów po jej wyprodukowaniu. Dopełnieniem tych propozycji jest wprowadzenie limitu cenowego na gaz z Rosji.
Jak to zwykle bywa: nie wszystkie propozycje przypadły wszystkim do gustu. Np. Polska i kraje bałtyckie od początku wywołanej przez Rosję wojny wzywają do limitu cenowego na gaz z Rosji. Ale reakcji Moskwy na taki krok bardzo boją się Czechy, Austria, Słowacja i Węgry. Z kolei na oddzielnie cen energii od cen gazu, poprzez wprowadzenie limitu, bardzo liczy Hiszpania, Portugalia, Francja i Belgia. Różnica między ceną energii a przyszłym limitem zasilać miałaby specjalny fundusz, który stanowiłby wsparcie dla gospodarstw domowych. Bruksela jednak zaznacza, że uzależniony cenie od gazu z Rosji jest na obecnie zdecydowanie mniejszym poziomie. Udział gazu z rosyjskich gazociągów w całkowitym imporcie UE spadł z 40 proc. przed wojną do 9 proc. teraz.
Obowiązek będzie oznaczać bunt?
W Europie huczy od plotek, że Bruksela będzie chciała, żeby ten plan był obowiązkowy. Chociaż wiele krajów członkowskich apelowało do KE, żeby poszczególne cele były jednak dobrowolne. Carbon Puls donosi, że decyzja miała już zapaść w tej sprawie. Przymuszanie jednak krajów UE do osiągnięcia w tej sprawie konkretnych celów może się źle skończyć.
Z kolei przedstawiciele krajów Europy Środkowej ostrzegają, że każdy przymus spotka się z zastrzeżeniami w Radzie UE. Nie wiadomo też co dalej z limitem cenowym na gaz z Rosji. Jest grupa państw (m.in. Belgia i Włochy), które chcą też takiego mechanizmu dla skroplonego gazu ziemnego LNG. Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego przestrzega, że strefie euro grozi recesja, o ile Putin zdecyduje się na wstrzymanie całkowite dostaw gazu. Zagadkę stanowi samo procedowanie tego limitu cenowego. Być może wymagana będzie jednomyślność jak w przypadku poprzednich sankcji wymierzonych w Rosję. Ale wcale nie jest wykluczona kwalifikowaną większością głosów w ramach procedury nadzwyczajnej.