To wcale nie jest tak, że cały świat uparł się na węglową Polskę i teraz co chwilę trenuje rzucanie jej kłód pod nogi. Po prostu pędzące na złamanie karku zmiany klimatu wymuszają na nas poukładanie energetycznych klocków od nowa. Nerwowe tupanie nogą i użeranie się za starym nic nie da. Zresztą, zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) proces energetycznej zmiany warty już wystartował i zakończy się już w przyszłym roku.
Mamy problem. Za chwilę wszyscy wylądujemy w megapiekarniku. Jest ratunek, ale chyba nas nie stać
Ostatnie publikacje Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) mają chyba w nas wzbudzić wyrzuty sumienia. Nie inaczej jest też teraz. Z najnowszego raportu wynika, że albo zaczniemy na poważnie traktować ograniczenie emisji i łożyć na to konkretne pieniądze, tak jak w przypadku zielonej energii, albo o neutralności klimatycznej za niecałe trzy dekady nie mamy nawet co myśleć.
Albo węgiel, albo klimat. Międzynarodowa Agencja Energii stawia przed nami prosty wybór
Rzeczywistość w ostatnich latach nie pomaga transformacji energetycznej. Najpierw trzeba było przyspieszyć rozwój po stagnacji w trakcie pandemii, a potem światowej gospodarce bardzo głęboko w oczy spojrzał kryzys energetyczny i ceny surowców zaczęły szaleć. I właśnie w ten sposób na międzynarodowe salony wrócił węgiel. Teraz Międzynarodowa Agencja Energii przestrzega, że jak szybko się z tego węglowego snu nie obudzimy, to o walce ze zmianami klimatu możemy raz a dobrze zapomnieć.
Rozpoczynający się kryzys to gigantyczna szansa dla Europy. Obyśmy ją wykorzystali też w Polsce
Jeżeli jeszcze ktokolwiek miał jakieś wątpliwości, to Fatih Birol, szef Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) mówi bez owijania w bawełnę: jesteśmy w środku pierwszego, globalnego kryzysu energetycznego. Jego zdaniem z jednej strony wiele krajów już teraz znalazła się na granicy recesji, ale z drugiej daje to bezprecedensową szansę na energetyczną rewolucję i ostre przyspieszenie rozwoju odnawialnych źródeł energii. Fot. Glenn Beltz/Flickr.com/CC BY-SA 2.0.
Europa jakoś przetrwa pierwszą zimę. Koszmar zacznie się na wiosnę
Unia Europejska szczyci się, że na parę tygodni przed wyznaczonym terminem, średnia wypełnienia magazynów gazu jest już bardzo blisko 90 proc. Czy oby na pewno są to powody do zadowolenia? Międzynarodowa Agencja Energii nie jest wcale tego pewna. Twierdzi, że o ile Brukseli uda się przetrwać zimę tylko z kilkoma sinikami, tak na początku przyszłego roku, kiedy przyjdzie czas na ponowne uzupełnienie gazowych zapasów, czekają na nią spore kłopoty.