A przynajmniej o obniżkach już teraz – we wrześniu. I w październiku. I w ogóle te marzenia o niższych stopach odłóżcie do przyszłego roku - mówi Ministerstwo Finansów. I to mimo że członkowie RPP i większość ekonomistów otwarcie mówi, że jesienią dojdzie do co najmniej jednej obniżki.
Już chyba wszyscy zdążyliśmy przyzwyczaić się do myśli, że problem wysokich stóp procentowych, a więc i wysokich rat kredytów, już zaraz powoli zacznie się rozwiązywać. Innymi słowy, już niemal wszyscy byli przekonani, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na pierwszą obniżkę stóp na wrześniowym posiedzeniu.
Przecież stopy procentowe miały spaść
Ekonomiści ING po lipcowym posiedzeniu RPP uznali, że szanse na obniżkę stóp procentowych po wakacjach wzrosły z 50 proc. do 70 proc. Jak zauważyli: „Profesor Glapiński w zasadzie nie pozostawił wątpliwości, że obniżka stóp nastąpi we wrześniu o 25 pb.” Ich zdaniem nawet należy oczekiwać drugiej obniżki już w październiku i ostatecznie stopy spadną w 2023 roku około 50-75 pb. Ekonomiści Citi Handlowego z kolei pisali na początku lipca, że wygląda na to, iż RPP nie tylko jest gotowa, lecz wręcz chce obniżyć stopy procentowe po wakacjach i oczekiwali w tym roku dwóch obniża stóp - w październiku i listopadzie.
Stawkę podbił Bank Gospodarstwa Krajowego, który nie wykluczył, że w tym roku może dojść nawet do czterech obniżek stóp procentowych po 25 pb, czyli w sumie o 1 pkt proc. do 5,75 proc. Jednak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem według BGK są dwie obniżki po 25 pb. do końca 2023 r.
To pojedyncze głosy, spójrzmy więc jeszcze na oczekiwanie całego rynku, które pokazuje ankieta przeprowadzona przez „Rzeczpospolitą” wśród 42 ekonomistów. 81 proc. z nich uważa, że obniży stopę referencyjną Narodowego Banku Polskiego (NBP) o co najmniej 0,5 punktu procentowego przed końcem bieżącego roku.
Raty kredytów jeszcze długo nie spadną
Co ciekawe, nie należy mylić tego, co według ekonomistów zrobi RPP, a co ich zdaniem powinien zrobić. Tylko 10 proc. Z nich uważa, że obniżka stóp procentowych w tym roku (o 0,25 lub 0,50 punktu procentowego) byłaby optymalna, a aż 45 proc. jest zdania, że stopy powinny pozostać na obecnym poziomie, a tyle samo jest zdania, że powinny być nawet wyższe. Co ciekawe, zaledwie w czerwcu tego roku również OECD zalecało Polsce wręcz dalsze podwyżki stóp do 7,25 proc., a czas na obniżki powinien przyjść dopiero w II połowie 2024 r.
Niezły rozjazd, co?
I na to wszystko wjeżdża właśnie Ministerstwo Finansów, które ma dla was jednak bardzo złe wieści. Otóż z najnowszych prognoz resortu finansów wynika, że o szybkich obniżkach stóp należałoby jednak zapomnieć mimo tego, co opowiadają członkowie RPP, a na podstawie ich słów również i ekonomiści. MF zakłada, że RPP nie obniży stóp ani we wrześniu ani w październiku – ani w ogóle w tym roku. Pierwsze obniżki mogą pojawić się dopiero w 2024 r., ale na wiele i tak nie liczcie, bo według resoru finansów ich skala będzie niewielka.
Złe wieści dotyczące inflacji
Z inflacją wcale też nie będzie tak różowo. Najgłośniej przebijają się doniesienia, że CPI słabnie i może we wrześniu, a może i nawet odczyty za sierpień, pokażą już jednocyfrowe tempo wzrostu cen. To znaczy, że zwykły Kowalski słyszy: będzie dobrze. Ale wcale nie będzie dobrze zbyt szybko. Przypomnę, co mówią analitycy NBP w ostatniej, lipcowej projekcji inflacji: w tym roku średnioroczna inflacja według nich wyniesie 11,9 proc., w przyszłym roku spadnie do 5,2 proc., a w 2025 r. do 3,6 proc. A to oznacza, że nawet w 2025 r. nie zejdziemy do celu inflacyjnego, który wynosi +/- 2,5 proc. Do przedziału 1,5-3,5 proc. zejdziemy może ewentualnie na koniec 2025 r.
Zrzedły wam miny? No to MF ma jeszcze gorsze wieści. Resort szacuje średnioroczną inflację w 2023 r. na 12 proc., w 2024 r. 6,6 proc., a 2025 r. do 4,1 proc. Za każdym razem wyraźnie wyżej niż NBP. Według resortu finansów w dopuszczalny zakres wahań 1,5-3,5 proc. wejdziemy dopiero w 2026 r., a nie w 2025 r., a sam cel 2,5 proc. osiągniemy dopiero w 2027 r.