Dziś Bruksela ogłosi nowy europejski ład. Biedna nasza Polska…
Jadwiga Emilewicz, szefowa Ministerstwa Rozwoju, zapowiedziała, że jeszcze w grudniu, na Komitecie do spraw Europejskich, zaprezentuje propozycje dotyczące sukcesywnych zmian w naszym miksie energetycznych, gdzie do tej pory dzieli i rządzi węgiel. To ma być chyba nasza odpowiedź na Europejski Zielony Ład.
Już w środę w Brukseli ma odbyć się nadzwyczajna sesja Parlamentu Europejskiego, na której nowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i jej zastępca Frans Timmermans przedstawią nowy plan energetyczny, zwany Europejskim Zielonym Ładem. Tym razem obserwatorzy są zgodni: trzeba szykować się na jeszcze ostrzejszy skręt w zielone. Wszak ma być to mapa drogowa do ogłoszonej już wcześniej neutralności klimatycznej w 2050 r.
Bez wątpienia jeszcze większą rolę w najbliższym czasie będzie spełniać unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS). Być może znajdą się w przedstawianym dokumencie sugestie, że należy do niego włączyć - groźniejszy dla klimatu niż dwutlenek węgla - metan. I też nikogo za bardzo nie zdziwi jak w Europejskim Zielonym Ładzie znajdą się przynajmniej wzmianki o podatku węglowym jako kolejnym instrumencie mającym zachęcać krajowe gospodarki do dekarbonizacji.
Polska Europejskiego Zielonego Ładu się wcale nie boi
Wydawać by się mogło, że prezentacja takiego dokumentu, jeszcze prędzej nakłaniającego do realizacji Porozumień Paryskich, wywoła nad Wisłą niekłamany strach. Przecież w Polsce słyszymy od paru lat od decydentów jak to nasz kraj węglem stał, stoi i będzie stać. Przez następne 200 lat albo więcej. To wszak my, organizując Szczyt Klimatyczny ONZ COP24, postanowiliśmy spojrzeć całemu światu bezczelnie w oczu i witaliśmy gości orkiestrą górniczą.
Ale okazuje się, że Europejski Zielony Ład w rządowych szeregach żadnej paniki nie wywołuje. Bo też wcześniej Ministerstwo Rozwoju prowadziło swoje prace. I efekt - jako jeden z elementów Krajowej Strategii Niskoemisyjnej - mamy poznać jeszcze w grudniu.
Transformacja energetyczna w pięciu scenariuszach
Jadwiga Emilewicz, szefowa Ministerstwa Rozwoju, poinformowała, że nasz kraj jest jak najbardziej dobrze przygotowany do europejskiej dyskusji na temat neutralności klimatycznej.
Wszystkie są elementami Krajowej Strategii Niskoemisyjnej - „dokumentu strategicznego, który określi cele i podstawowe założenia transformacji polskiej gospodarki do gospodarki niskoemisyjnej do 2050 roku”. Jeszcze w grudniu minister Emilewicz ma KSN przedstawić na Komitecie do spraw Europejskich.
Czekacie na rewolucje? Nie kupujcie czipsów, show nie będzie
Czy wśród tych pięciu scenariuszy transformacji energetycznej made in Polandznajdą się takie naprawdę rewolucyjne i rzeczywiście w stosunkowo niedalekim czasie wprowadzające odczuwalne dla wszystkich zmiany w miksie energetycznym? Moim zdaniem nie należy mieć takich oczekiwań. Przede wszystkim ze względów politycznych. Obecna władza wydaje się, że celuje we wszystkie tradycje Polaków, w te górnicze również.
Nieprzypadkowo górnicy podczas tegorocznych uroczystości związanych z Barbórką usłyszeli od rządzących, że wydobywają „najgłębszy polski potencjał” i zmieniają „górnictwo w perłę polskiego dziedzictwa”. A wicepremier i szef Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacek Sasin od siebie dodał, że dzięki tak wytężonej pracy górników „na przyszłość polskiego górnictwa patrzymy z optymizmem”. O koniecznych zmianach w miksie energetycznym i rosnącej presji ze strony UE - ani słowa.
Najpierw pieniądze, potem zmiany - taka jest nasza kolejność
Trudno też w Krajowej Strategii Niskoemisyjnej wypatrywać rewolucyjnych rozwiązań skoro od paru lat premier Mateusz Morawiecki i jego współpracownicy akcentują - niczym Indie przy okazji podpisywania Porozumień Paryskich - konieczność finansowego wsparcia dla potrzebujących tego gospodarek, w tym polskiej - w ok. 77 proc. uzależnionych od węgla.
I także przy okazji ogłaszania na razie tajemniczych 5 scenariuszów energetycznych minister Emilewicz wątek finansowy również poruszyła. Jej zdaniem trzeba najpierw policzyć ile realizacja owego Europejskiego Zielonego Ładu będzie kosztować. Szefowa ministerstwa rozwoju przekonuje, że w jej ocenie Stary Kontynent na taką rozmowę jeszcze nie jest przygotowany.
Brak odpowiedniego przygotowania finansowego przyszłej transformacji energetycznej w skali UE stało również za sprzeciwem wobec rezolucji klimatycznej PE po stronie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Ci jeszcze przy okazji głosowania nad rezolucją PE w sprawie COP25, zgłosili poprawkę o zabezpieczeniu odpowiednich środków na rzecz Funduszu Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej. Ale nie znaleźli dla swojego pomysłu większości.
Naprawdę trudno to zrozumieć. Przecież potrzeby finansowe państw członkowskich i sektorów szczególnie dotkniętych kosztami transformacji energetycznej, zwłaszcza regionów górniczych i sektorów energochłonnych, będą ogromne. To bezwzględnie powinno mieć wpływ na przyszłe budżety UE
- przekonuje Grzegorz Tobiszowski, były wiceminister energii, obecnie eurodeputowany, członek grupy EKR.
Stąd upieram się, że te pięć scenariuszy będzie zbiorem ogólnych działań z elastyczną granicą czasową. Na szczegóły i konkrety przyjdzie czas, gdy Bruksela przeznaczy większą kasę dla górniczych gospodarek - na potrzeby transformacji. No chyba, że nie sypnie groszem, tylko będzie konsekwentnie coraz bardziej skręcać w zieloną energię, nie oglądając się na węglowych outsiderów. Wtedy z pewnością przydadzą nam się nowe scenariusze.