Od początku lipca na świecie znowu rosną ceny ropy, więc i paliwa powinny drożeć. I drożały - w Czechach, na Węgrzech, ale nie w Polsce. I nie, nie stoi i za tym silny złoty, który by zniwelował wzrost cen ropy wyrażonych w dolarze. Kolejny cud na Orlenie? Cuda się nie zdarzają, prędzej Daniel Obajtek postanowił nie dopuścić do tego, żeby marzenie o spadku inflacji do wartości jednocyfrowych prysło.
Na tę dziwną sytuację z cenami paliw w Polsce zwróciła uwagę wcale nie opozycja, bo wszystkiego się czepia, ale amerykańscy analitycy Goldman Sachs. No bo tak: od początku lipca ceny ropy wzrosły o 12 proc. na świecie. I u naszych sąsiadów na stacjach paliw przełożyło się na ceny przy dystrybutorach, zarówno w Czechach jak i na Węgrzech.
Złoty słabnie, paliwa powinny drożeć
Ktoś bystry powie, że na ceny paliw wpływa nie tylko cena ropy, ale drugim kluczowym czynnikiem jest kurs lokalnej waluty, bo przecież koncerny kupują ropę na światowych rynkach w dolarze. Owszem. Silny złoty mógłby zniwelować wzrost cen ropy i Polacy na stacjach rzeczywiście podwyżek mogliby nie odczuć.
Problem w tym, że polski złoty właśnie w tym okresie się osłabiał, nie umacniał, działał więc tworząc wręcz dodatkową presję na wzrost cen paliw. A ceny paliw nie drgnęły. Mamy wręcz jedne z najniższych cen paliw w Europie. Dlaczego?
Oczywiście Kowalski kupuje paliwo z dystrybutorów różnych stacji paliw, ale niemal każdą z nich w paliwa zaopatruje Orlen jako najważniejszych hurtownik w Polsce.
O co chodzi Orlenowi?
Jedni mogą snuć domysły, że Orlen stara się nie wkurzać suwerena przed październikowymi wyborami. Ale inni, w tym wspomniany Goldman Sachs, wchodzą głębiej i wskazują na inflację, z którą Orlen w ten sposób może chcieć walczyć.
Otóż Goldman Sachs podkreśla, że podwyżka cen paliw w Czechach i na Węgrzech mogła wpłynąć na wyższe odczyty inflacji w tych krajach za sierpień. Ale nie w Polsce, skoro w Polsce podwyżek cen na stacjach nie było. To o tyle kluczowe, że w Polsce część ekonomistów trzyma kciuku za spadek inflacji poniżej psychologicznego poziomu 10 proc. już w sierpniu właśnie.
Jeszcze mocniej kciuki trzymają za to politycy z partii rządzącej i obiecują, że inflacja spadnie do jednocyfrowych poziomów już zaraz, jak nie w sierpniu, to we wrześniu.
Wychodziłoby na to, że prezes Orlenu jest takim trochę samozwańczym członkiem RPP i za cel postanowił sobie postawić walkę z inflacją.