REKLAMA

Cud Polskiego Ładu. Największa patologia polskiego rynku pracy odchodzi do lamusa

Czyżby jednak Polski Ład osiągnął jakiś pożyteczny skutek i wystraszył amatorów optymalizacji podatkowo-składkowej, którzy grzecznie zaczęli w końcu płacić fiskusowi i ZUS jako pracownicy etatowi? A może raczej zmienili tylko system cwaniakowania? A może w ogóle trzeba im ulżyć? A może zupełnie zakazać JDG? Tak czy inaczej trzeba coś w końcu zrobić z tą patologią i chcą tego nawet organizacje przedsiębiorców, które mówią: śmierć JDG!

Cud Polskiego Ładu. Największa patologia polskiego rynku pracy odchodzi do lamusa
REKLAMA

Ja mówię, że to fantastycznie, część z was może krzyczeć, że to dramat - zależy od światopoglądu, ale fakty są takie, że w ciągu 2022 r. zniknęło w Polsce ok. 90 tys. samozatrudnionych, a więc prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze. Jak wynika z danych ZUS na koniec 2022 r. 1,68 mln osób prowadziło jednoosobową działalność gospodarczą.

REKLAMA

Jak zauważyła ostatnio „Rzeczpospolita”, największe tąpnięcie było w pierwszym kwartale ubiegłego roku, gdy liczba samozatrudnionych zmniejszyła się aż o 190 tys. osób. W kolejnych kwartałach znów zaczęła rosnąć, ale ostatecznie 2022 r. i tak zakończył się na minusie i to po raz pierwszy od dekady, bo dotąd z roku na rok liczba JDG się zwiększała.

Żadnego zarzynania przedsiębiorców nie było

Uważam, że to domykanie furtki, przez którą z budżetu państwa, który finansuje leczenie czy edukację nas wszystkich, wycieka trochę mniej pieniędzy.

Bo sorry, ale przedsiębiorczością nie można nazwać informatyka, który prowadzi JDG, choć żadnego biznesu wcale nie prowadzi, pracuje tylko dla jednej firmy i jeszcze od niej dostaje sprzęt służbowy do pracy, ale aby w papierach wszystko się zgadzało, podpisuje z tą firma umowę na 1 zł za jego wypożyczenie i jeszcze za kolejną złotówkę wydzierżawia biurko w korpo.

No i dzięki temu, że wystawia fakturę VAT w ramach współpracy B2B, zarabia -naście tysięcy złotych miesięcznie zamiast mniejszych -nastu tysięcy złotych na umowie o pracę. I żeby była jasność: jego zysk w kieszeni to strata reszty społeczeństwa.

No dobrze, to trochę moje życzeniowe myślenie, bo te 90 tys. JDG, które zniknęły w rok to mogli być również najmniej zarabiający samozatrudnieni, którym zmiany w składce zdrowotnej namieszały tak, że ich działalność stanęła na granicy rentowności. A do tego bałagan i poziom skomplikowania nowych przepisów mogły spowodować, że dotąd rozliczający się samodzielnie musieli zacząć korzystać z księgowych, co też kosztuje. Tego dokładnie nie wiemy.

Wiemy za to, że część mogła z kolei zmienić system cwaniakowanie, bo Polski Ład sprawił, że teraz bardziej opłacalne jest prowadzenie większych spółek handlowych zamiast JDG i wiecie co? A i owszem, w pierwszym kwartale 2022 r. powstawało ich co miesiąc średnio nawet o 50 proc. więcej niż standardowo do tej pory.

Do tego w ubiegłym roku o 73 tys. zwiększyła się liczba mikrofirm, czyli takich zatrudniających przynajmniej jednego, a maksymalnie dziewięciu pracowników. Owszem, to zjawisko nie odpowiada za pogrom JDG w pierwszym kwartale, bo wtedy jednych zniknęło 190 tys., a tych drugich przybyło tylko 42 tys., ale jednocześnie to chyba całkiem nieźle zbija argument, że Polski Ład zabija przedsiębiorczość, czyż nie? Szczególnie, że trudno zaprzeczyć, że firma, która kogokolwiek zatrudnia jest zawsze bardziej pożądana niż taka, która nie zatrudnia nikogo.

W ogóle z tą przedsiębiorczością, która jest tak niby w naszym kraju zarzynana, nie jest tak źle, bo ZUS pokazuje, że na koniec 2022 r. mieliśmy o ponad 33 tyś. działających firm i instytucji więcej niż rok wcześniej. Było ich dokładnie 2,83 mln.

A wiecie, ile z tego to samozatrudnieni? 62 proc. bardzo jestem ciekawa, ile z nich wystawia co miesiąc fakturę tylko jednej firmie.

A może by tak zlikwidować JDG?

Tak czy inaczej, żadną tajemnicą nie jest, że to nie umowy śmieciowe, ale właśnie JDG są plagą polskiego rynku pracy od lat. Ale nie da się też zaprzeczyć, że w tej olbrzymiej masie są nie tylko ci, co chcą sobie zoptymalizować podatki, ale również i szewc czy krawcowa, którzy naprawdę prowadzą firmę, a ich działalność jest społecznie potrzebna - absolutnie nie można ich zaorać i wysłać gdzieś na etat. Zupełnie nie w tym rzecz.

Widzi to nawet Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, który niedawno postulował totalnie zlikwidowanie JDG. Ale ale! Spokojnie, w zamian prezes ZPP Cezary Kaźmierczak proponuje wprowadzenie innej formy: indywidualnej działalności gospodarczej.

Jaka to różnica? O ile ja w JDG widzę pracowników etatowych, którzy ukrywają się pod płaszczykiem firmy, o tyle ZPP widzi po tym samym płaszczykiem jeszcze duże przedsiębiorstwa, które powinny być spółkami, a założyły płaszcz JDG. I to też niesprawiedliwe, bo obciążenia dla wielkiej firmy i małego szewca nie powinny być takie same.

REKLAMA

Pomysł? Zmusić duże firmy do przekształcenia się w spółki, a małym, którzy pracują na własny rachunek albo zatrudniają maksymalnie dziewięć osób, pozwolić działać jako Indywidualne Działalności Gospodarcze. I w dodatku pobierać od nich tylko jedną daninę zawierającą i składkę na ZUS, i zdrowotną, i podatek. Ponoć w sumie obciążenia miałby być mniejsze.

Przy tej okazji można by naprawdę wesprzeć przedsiębiorców, wprowadzając składki zależne od dochodu, by tych naprawdę małych rzemieślników odciążyć. Bylebyśmy trzymali się z daleka od wprowadzenia zupełnie dobrowolnego ZUS, bo zamiast udrożnić system, wysadzimy go w powietrze. I niby wielu się ucieszy i zatańczy na stole, tylko że po czasie na niebie zobaczymy solidny atomowy grzyb.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA