REKLAMA

„Cinkciarz.pl trzyma całą moją wypłatę, a to niemałe pieniądze”. Firma odpowiada

Nawet 150 mln zł może być winny swoim klientom kantor internetowy Cinkciarz.pl i powiązanie z nim spółki. Zielonogórska firma od wielu tygodni jest w poważnym kryzysie, nie realizuje na bieżąco swoich zobowiązań wobec konsumentów, a o całe zamieszanie obwinia banki, które pozywa o miliardy złotych, a także Komisję Nadzoru Finansowego, która cofnęła spółce zezwolenie na świadczenie usług płatniczych. Co więcej, śledztwo w sprawie działalności firmy prowadzi prokuratura. Istnieją poważne obawy, że wielu konsumentów nie odzyska swoich pieniędzy. Niektórzy twierdzą, że od pewnego czasu nie mają dostępu do swoich pieniędzy.

„Cinkciarz.pl trzyma całą moją wypłatę, a to niemałe pieniądze”. Firma odpowiada
REKLAMA

Kilka, a często nawet kilkanaście dni trwa oczekiwanie na realizację przelewu z popularnego kantoru internetowego Cinkciarz.pl, a zapowiadane dawno przez spółkę rozwiązanie „awarii technicznej” przeciąga się i nic na razie nie wskazuje na to, by ten poważny kryzys miał się zakończyć.

REKLAMA

Problemy finansowe Cinkciarza

Zaufania do firmy nie wzbudzają rzucane przez nią ciężkie oskarżenia wobec Komisji Nadzoru Finansowego oraz banków, od których domaga się odszkodowań idących w miliardy złotych. Jeszcze mocniej wiarę w stabilność spółki podkopują doniesienia serwisu money.pl o tym, że jej prezes Marcin Pióro prosił prezesa Narodowego Banku Polskiego i o pożyczenie kilkuset milionów złotych.

Na razie największym problemem jest to, że firma Cinkciarz.pl i powiązane z nią spółki są winne konsumentom nawet 150 mln zł i nie wiadomo, czy te pieniądze kiedykolwiek do nich trafią.

Cinkciarz od 19 dni trzyma całą moją wypłatę. Co dalej? Są to dość niemałe pieniądze. Pisałem już do nich, bez odpowiedzi. Rozumiem, że cinkciarz ma obecnie problemy, ale to nie może być przecież tak, że będą w nieskończoność mieć moją wymianę walut „w realizacji”. Co mogę zrobić dalej? Zapowiada się jakiś pozew zbiorowy? – pyta jeden z użytkowników Reddita.

Firma nie chce udzielać informacji na temat swoich zobowiązań, ale ogólnikowo deklaruje, że ureguluje wszystkie swoje długi. Firmie zarzuca się, że pieniądze pozyskiwane od klientów w ramach wymiany walut inwestowała na rynku finansowym z niewiadomym efektem, ale Marcin Pióro zapewnia, że to nieprawda. Bizblog.pl zwrócił się do firmy Cinkciarz.pl z pytaniem, jaka jest łączna kwota niezrealizowanych zobowiązań wobec jej klientów i kiedy pieniądze do nich trafią.

Zapewniamy, że wszystkie transakcje zostaną zrealizowane, a środki trafią do klientów w oczekiwanej przez nich walucie. Rzeczywiście występują opóźnienia, o których informujemy i za które bardzo przepraszamy. Robimy, co w naszej mocy, aby pieniądze trafiały do wszystkich klientów możliwie najszybciej. Problemem są opóźnienia transakcji, a nie ich nierealizowanie. Każde zlecenie wypłaty jest przez nas realizowane – zapewnia Marcin Starkowski, rzecznik spółki.

Przedstawiciel firmy mówi nam, że banki, po uruchomieniu platform do fizycznej wymiany walut, zaczęły masowo wypowiadać konta kantorom stacjonarnym, a później internetowym, w tym spółce Cinkciarz.pl. Starkowski wyjaśnia, ze opóźnienia wynikają stąd, że wszystkie środki firma musi transferować do innego banku, ponosząc dodatkowe koszty, a wydłuża to także również czas realizacji zleceń.

Więcej wiadomości na temat walut można przeczytać poniżej:

O problemach zielonogórskiej spółki Conotoxia, która działa głównie pod marką Cinkciarz, z realizowaniem zobowiązań wobec klientów pisaliśmy w pierwszej połowie września, ale najgorszy kryzys miał dopiero nadejść. Na początku października Komisja Nadzoru Finansowego odebrała spółce zezwolenie na świadczenie usług płatniczych w charakterze krajowej instytucji płatniczej. KNF uznał, że spółka „nie zapewnia ostrożnego i stabilnego zarządzania działalnością w zakresie usług płatniczych i nie wypełnia obowiązków ustawowych związanych z ochroną środków pieniężnych przyjętych od użytkowników usług płatniczych na poczet wykonania transakcji płatniczych”.

Zarzuty pod adresem KNF-u i banków

Firma zadeklarowała, że będzie współpracować z KNF-em, ale jednocześnie podkreśliła, że „stanowczo sprzeciwia się wydanej decyzji”, a „działając w najlepiej pojętym interesie klientów”, podejmuje wszelkie kroki prawne mające na celu jak najszybsze uchylenie decyzji podjętej przez KNF. Potem firma mocno zaostrzyła kurs i zaczęła kierować ciężkie zarzuty pod adresem tej państwowej instytucji. Conotoxia uważa, że KNF łamie prawo i działa na szkodę użytkowników, prowadząc swoje działania nadzorcze wobec grupy kapitałowej z Zielonej Góry.

REKLAMA

Firma zarzuca też największym bankom w Polsce, że zawiązały spisek z KNF-em w celu „wyeliminowania konkurencji” i domaga się od nich odszkodowań od pół miliarda do miliarda złotych.

Jako jedyni sprzeciwiamy się aktualnie działającemu lobby bankowemu, chroniącemu swoje interesy kosztem klientów i konkurencyjnych usług pozabankowych – przekonuje spółka.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA