Chiny budują prawdziwego potwora. Sąsiedzi mocno zaniepokojeni
Chiny zbudują gigantyczną tamę na rzece Yarlung Zangbo. Ma produkować trzy razy więcej energii niż obecna rekordzistka (również działające w Państwie Środka), ale jednocześnie może niekorzystnie wpłynąć na rolnictwo, bezpieczeństwo wodne oraz ekologię w dolnym biegu rzeki. Dlatego plany Pekinu budzą ogromne kontrowersje w Indiach i Bangladeszu.
Największą tamą na świecie jest obecnie Zapora Trzech Przełomów w centralnych Chinach. Wybudowano ją w ciągu dziewięciu lat za bagatela 254,2 mld juanów, czyli około 34,8 mld dol. Od 21 lat daje ona energię rozwijającej się gospodarce, dysponując roczną mocą produkcyjną 88.2 TWh.
Nowa tama ma przebić ten poziom trzykrotnie
Elektrownia wodna w dolnym biegu rzeki Yarlung Zangbo ma wytwarzać 300 TWh energii elektrycznej rocznie. Chiny właśnie zatwierdziły jej budowę, co wzbudziło niepokój w Indiach i Bangladeszu. Wody rzeki przepływają bowiem następnie przez oba te kraje.
Rzeka Yarlung Zangbo jest jednym z dopływów Brahmaputry, czyli jednej z najważniejszych rzek regionu. Chińczycy podkreślają jednak, że wybudowanie tamy nie wpłynie na ekosystem naturalny.
Czytaj więcej o Chinach:
To kluczowy projekt dla neutralności węglowej Chin
Jeśli przemysł w regionie Tybetu ma się rozwijać w sposób zrównoważony, to będzie w przyszłości potrzebował dużych elektrowni. Yarlung Zangbo ma zaś ogromy potencjał. Na krótkim odcinku 50 km rzeka spada o 2000 metrów, co czyni region idealnym miejscem do budowy zapory.
Dla Chin będzie to kolejna duża inwestycja w regionie. Przed dziewięcioma laty otworzono tam zaporę Zam. Budowa pochłonęła koszt 1,5 mld dol. Nowa tama ma zaś pokryć roczne potrzeby 300 mln ludzi. Tybet zamieszkuje ich 80 razy mniej.