REKLAMA

Chiny chcą uzdrowić swoją gospodarkę. Ekspert: to się nie uda

Niekończące się problemy ekonomiczne Chin sprawiły, że rząd w Pekinie postanowił sięgnąć po dość prymitywny sposób na ożywienie gospodarki. Ogłoszony w tym tygodniu pakiet stymulacyjny polega głównie na zluzowaniu wymogów rezerwowych banków komercyjnych, co ma pozwolić na uwolnienie ponad 140 mld dol. i zalanie kraju tanimi kredytami. To będzie nie tylko ryzykowne dla stabilności chińskiego sektora finansowego, ale prawdopodobnie także... kompletnie nieskuteczne. Fot. Flickr/Chris (CC BY-NC 2.0)

Chiny-mineraly-rzadkie-koalicja
REKLAMA

Przypomnijmy, że prezes Ludowego Banku Chin ogłosił w tym tygodniu, że rezerwa obowiązkowa banków komercyjnych zostanie teraz obniżona o 0,5 proc., co ma uwolnić ponad 140 mld dol. Mało tego, kolejne cięcie ma nastąpić jeszcze w tym roku. To główny element planu ożywienia gospodarki, ale władze w Pekinie chcą wymusić na bankach obniżenie oprocentowania kredytów hipotecznych oraz wymogu wielkości wkładu własnego.

REKLAMA

Kryzys w Chinach

Władze niespodziewanie ogłosiły też jednorazową pomoc finansową dla osób dotkniętych skrajnym ubóstwem. Z kolei Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Chin domaga się podjęcia działań mających na celu powstrzymanie kryzysu na rynku nieruchomości, apeluje o wsparcie firm, które mają problemy finansowe, a także wzywa do przyciągnięcia długoterminowych inwestycji, aby wzmocnić rynki kapitałowe.

Z jednej strony zdesperowane władze w Pekinie postanowiły zaryzykować stabilnością sektora bankowego, by wpompować w gospodarkę strumień kredytów, a z drugiej postawiły na zadekretowanie wyjścia z kryzysu gospodarczego. Czy taka strategia może przynieść rzeczywiste efekty? Żadnych złudzeń nie ma Michał Bogusz, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich ds. Chin, a zarazem autor bloga Za Wielkim Murem.

W 2008 roku Pekin wlał do gospodarki zawrotną sumę 586 mld dol., dzisiaj 142 mld dol. to jeszcze mniej niż 16 lat temu. Suche statystyki jednak nie pokazują prawdziwych problemów strukturalnych i złych nastrojów społecznych, które KPCh ignoruje w swych planach – zwraca uwagę Michał Bogusz we wpisie na blogu.

Sama różnica kwot, jakie władze Chin wpompowały w gospodarkę w 2008 r. i teraz to wciąż tylko połowa obrazu. Ekspert OSW zwraca uwagę, że pakiet stymulacyjny sprzed szesnastu lat stanowił aż jedną piątą ówczesnego PKB Chin wynoszącego 4,6 bln dol. Biorąc pod uwagę, że w 2023 r. PKB Państwa Środka w 2023 r. wyniósł prawie 17,9 bln dol., to obecny pakiet stanowi zaledwie 1,25 proc. produktu krajowego Chin.

Problemy strukturalne

Ekspert zwraca także uwagę, że w 2008 r. chińska gospodarka miała możliwość zwiększania zadłużenia, bo zadłużenie sektorów niefinansowych wynosiło 139 proc. PKB. Piętnaście lat później było to już niemal 300 proc. Michał Bogusz zaznacza, że są to oficjalne dane i najprawdopodobniej w rzeczywistości ta psychologiczna granica została dawno przekroczona.

Co więcej, w 2008 roku problemy miały przede wszystkim charakter zewnętrzny. Dzisiaj problemy chińskiej gospodarki mają źródła wewnętrzne i charakter strukturalny, które zostały pogłębione przez program stymulacyjny 2008 roku. Nie waham się napisać, że Chiny wręcz teraz płacą cenę za ówczesny brak reform i gaszenie problemów gotówką – pisze analityk OSW.

Wyjątkowo źle się dzieje w chińskiej branży nieruchomości. Absurdalnie wysokie inwestycje w ten sektor napędzały wzrost gospodarczy w ostatnich latach, ale dziś jest to jedno z głównych ognisk kryzysu gospodarczego, a zadłużenie największych firm deweloperskich sięgają dziesiątek miliardów dolarów. Symbolem zapaści tego sektora są całe miasta, które straszą wielkimi, niezamieszkałymi osiedlami bloków.

Michał Bogusz zwraca uwagę, że poza fatalnymi wskaźnikami istotne są również „fatalne” nastroje w chińskiej gospodarce. Ekspert wskazuje efekty na brutalnej strategii „zero covid”, dokręcanie śruby obywatelom, ale także na rugowanie sektora prywatnego i przejmowanie najbardziej dochodowych firm prywatnych przez państwowe spółki.

Kryzys demograficzny

Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale sięgnijmy głębiej. Zastyga wertykalna mobilność społeczna. Ludzie stracili nadzieję na poprawę poziomu życia nie tylko swojego, ale też swoich dzieci. Pozycja społeczna jest coraz częściej dziedziczona, a szanse na awans społeczno-ekonomiczny gwałtownie zostały ograniczone. Ścieżka edukacyjna została praktycznie zabetonowana przez wyższe eszelony wielkomiejskiej klasy średniej – czytamy we wpisie Michała Bogusza.

Jak już pisaliśmy, w Chinach na dobre rozpędził się też kryzys demograficzny. W 2023 r. urodziło się 9,02 mln dzieci, a umarło 11,1 mln osób. To sprawiło, że liczba ludności w Chinach spadła do 1,409 mld. Państwo Środka tym samym definitywnie zostało prześcignięte w rankingu najludniejszych państw świata przez Indie, które wciąż mogą pochwalić się przyrostem naturalnym. Szacuje się, że Indie liczą już około 1,425 mld mieszkańców.

REKLAMA

Szczególnie słabo Chiny wypadają pod względem nowych urodzeń na tysiąc mieszkańców, ponieważ wskaźnik ten wyniósł w 2023 roku tylko 6,39. O skali problemu może świadczyć fakt, że Polska ma wskaźnik urodzeń przekraczający dziewięć na tysiąc mieszkańców, a nasz kraj niestety jest przykładem chronicznego kryzysu demograficznego.

To nie są problemy, które mogą rozwiązać jednorazowa pomoc pieniężna dla sierot lub 142 mld dol. wrzucone w czarną dziurę, jaką stanowią przedsiębiorstwa państwowe. Oczywiście, na jakiś czas wskaźniki makroekonomiczne drgną, ale po dwóch, trzech kwartałach okaże się, że problemy strukturalne zostały i optymizm rynków się skończy – prognozuje ekspert OSW.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA