Czekają nas radykalne podwyżki cen pieczywa, możliwe problemy z produkcją chleba
Ceny pszenicy biją rekordy, a Polska gwałtownie zwiększyła eksport tego zboża. To prowadzi do nieuniknionych, nawet skokowych podwyżek cen mąki, a w konsekwencji pieczywa i makaronu. Ale może być jeszcze gorzej, pszenicy może zabraknąć dla samych Polaków. Eksperci obawiają się nawet przerwania ciągłości dostaw mąki. Jak tam wasze pandemiczne zapasy makaronu?
Zaledwie od listopada ubiegłego roku ceny pszenicy wzrosły o 150-160 zł za tonę (dziś trzeba płacić za nią 970-1000 zł), a od sierpnia, czyli od czasu żniw aż o 250 zł, czyli ok. 35 proc.
„Główną przyczyną zaistniałych zwyżek cen pszenicy jest wywóz ziarna w ramach bardzo intensywnego eksportu z Polski”
- mówi portalowi dlahandlu.pl Krzysztof Gwiazda, prezes Zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego.
Eksperci szacują, że pierwszej połowie sezonu 2020/2021 Polska wyeksportowała 2 mln ton pszenicy, w analogicznym okresie rok wcześniej jedynie 1,35 tony, a ubiegły rok i tak był niemal rekordowy w historii naszego kraju.
„Jeżeli aktualne tempo eksportu się utrzyma, a w styczniu spodziewamy się wywozu na poziomie pomiędzy 350 – 400 tys. ton i dalej dokonywane są zakupy z dostawą kwiecień – maj, to eksport w aktualnym sezonie będzie rekordowy”
- twierdzi Wojciech Abramczyk wiceprezes zarządu z Polskich Młynów.
To przekłada się oczywiście na ceny mąki, które zdaniem przedstawicieli branży będą drożeć nadal jeszcze długo, nie tylko w najbliższych miesiącach, ale nawet w drugiej połowie roku. W najbliższych tygodniach ceny mogą wzrosnąć wręcz skokowo.
Ceny cenami, ale gorzej, że możliwe jest nawet przerwanie ciągłości dostaw mąki dla polskich konsumentów, a to może powodować problemy z produkcją chleba, ale i makaronu.
Winne pogoda, Chiny i Rosja
Pszenica drożeje na całym świecie od kilku miesięcy, jest obecnie najdroższa niemal od siedmiu lat. Od dołka z 2016 r. ceny pszenicy wzrosły do tej pory łącznie o 70 proc.
Winna jest pogoda, ale też Chiny, którym pandemia już nie daje tak w kość - widać tam gospodarcze ożywienie, co przekłada się na silny popyt na zboża. Dodatkowo rządy wielu krajów przeprowadzają interwencje, by zapewnić sobie bezpieczeństwo dostaw, co dalej podbija ceny.
A do tego jeszcze Rosja planuje wprowadzić cła i limity ilościowe na eksport nie tylko pszenicy, ale też kukurydzy i jęczmienia, żeby chronić swój rynek. To, czego nie chce sprzedawać Rosja, kupujący szukają w innych krajach, a pszenica z Polski wypełnia tę lukę.
No do tego jeszcze spekulanci - wobec zwyżek cen surowców rolnych międzynarodowe fundusze inwestycyjne przerzucają się z giełd akcji na giełdy surowcowe, co jeszcze bardziej nakręca ceny.
Pędząca inflacja grozi niepokojami społecznymi
Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) ostrzega, że jeśli zboża i inne płody rolne nie przestaną w końcu drożeć, wielu krajom mogą grozić niepokoje społeczne. A zdaniem ekspertów FAO, niestety nie przestaną.
Przekłada się to oczywiście bezpośrednio na inflację. Zjawisko to jest na tyle poważne, że pojawiły się już nawet ostrzeżenia przed powtórzeniem się kryzysu żywnościowego z początku ubiegłej dekady. Być może nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wówczas wzrost cen żywności był jedną z ważnych przyczyn tzw. Arabskiej Wiosny, czyli fali rewolucji w krajach arabskich w latach 2010-2012.
Zdaniem ekonomisty FAO Abdolrezy Abbassiana obecnie wielu ludzi straciło źródło utrzymania, rosną niepokoje, a drożejąca żywność w połączeniu z tymi czynnikami może prowadzić do wybuchu niepokojów społecznych.
Jak można temu zapobiec? Polska branża zbożowo-młynarska zwróciła się już do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o uwolnienie rezerw pszenicy zgromadzonych przez Agencję Rezerw Materiałowych. Pozostaje liczyć, że Grzegorz Puda - w sumie całkiem nowy minister rolnictwa - który najwyraźniej zapadł się pod ziemię (nawet posłowie PSL kilka tygodni temu publicznie nazwali go ministrem „widmo”), nie zapadł pod tą ziemią w zimowy sen.