Polskiego węgla coraz mniej. Jest ponad dwa razy droższy niż rok temu
Związkowcy górniczy narzekają, że energetyka znowu nie odbiera polskiego węgla, bo musi konsumować ten zaimportowany jeszcze w zeszłym roku. I przez to przykopalniane zwały za chwilę będą pełne po brzegi, mimo że krajowe wydobycie maleje z każdym miesiącem. Tymczasem zgodnie z danymi Agencji Rozwoju Przemysłu cena polskiego węgla w maju dla energetyki była wyższa od tej z kwietnia, a nieco niższa dla ciepłownictwa. W jednym i drugim przypadku ten rodzimy opał jest zdecydowanie droższy od tego z portów ARA.
Trzy lata temu w wakacje przykopalniane zapasy węgla podchodziły pod 8 mln t. Przy elektrowniach było co najmniej drugie tyle. Leciała na łeb i szyje zarówno produkcja, jak i sprzedaż. I teraz jest bardzo podobnie. W kwietniu br. zwały przy elektrowniach wyniosły 7,84 mln t węgla, a przy kopalniach było 1,93 mln t (najwięcej w tym roku) i trzeba dodać jeszcze 0,48 mln t przy kopalniach należących do elektrowni. W sumie 10,25 mln t węglowych zapasów. Ostatnio tak dużo było we wrześniu 2022 r. (10,4 mln t). Natomiast wydobycie i sprzedaż węgla w czwarta miesiącu roku były na poziomie 4 mln t: 3,53 mln t i 3,34 mln t. Gorzej pod tym względem było tylko raz: w maju 2020 r. Wtedy wydobycie było na poziomie raptem 3,19 mln t, a sprzedaż - 3,46 mln t.
Przykopalniane zwały węgla rosną z bardzo wielu powodów. Pierwszy to taki, że energetyka znowu zaczyna odmawiać odbioru węgla z PGG i Tauron Wydobycie. Zamiast tego spala się tam węgiel z importu - twierdzi Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80 w rozmowie z Radiem Piekary.
Cena węgla z Polski za to ma się ciągle bardzo dobrze
Węglowe wyniki nie napawają więc zbytnim optymizmem, ale cena węgla z Polski już jak najbardziej tak. Jak wynika z danych Agencji Rozwoju Przemysłu, ten dla energetyki (indeks PSCMI 1) znowu zdrożał. Jeszcze w kwietniu br. tona węgla kosztowała 705,49 zł (33,21 zł w przeliczeniu na 1 GJ). Tymczasem stawka za maj wynosi już 716,43 zł (33,64 zł za 1 GJ). To wzrost na poziomie 1,6 proc. To też więcej ponad dwa razy niż rok temu, w lipcu 2022 r. energetyka za tonę polskiego węgla płaciła 344,23 zł (16,20 zł za 1 GJ). Na szczęście ciut tańszy węgiel mają za to ciepłownie (indeks PSCMI 2). W kwietniu tona czarnego złota kosztowała je 1072,31 zł (43,57 zł za 1 GJ), a teraz, w maju to 1032,60 zł (42,08 zł za 1 GJ). A jak było rok temu? W lipcu 2022 r. ciepłownie płaciły za węgiel z polskich kopalni 455,22 zł (18,88 zł za 1 GJ).
Cały czas nie pasujemy do cennika ARA
Jeszcze w lipcu tamtego roku aż tak bardzo nie różniliśmy się z cenami z portami ARA - europejskiego benchmarku dla węgla. Na początku wakacji 2022 r. cena węgla była na poziomie 385–390 dol. Dzisiaj to raptem ok. 120–122 dol. Nie licząc kosztów transportu. To spadek w stosunku do kwietnia br. o 8,1 proc. Tymczasem, wartość polskich indeksu w przeliczeniu na warunki ARA wyniosła w maju 202,24 dol. dla energetyki i 252,94 dol. dla ciepłownictwa. I raczej eksperci nie przewidują nagłych zwyżek w tym roku.
Globalny popyt na węgiel osiągnie szczyt w 2023 r., a następnie spadnie - przewiduje Bank Światowy.