Cena gazu najniższa od miesięcy. Nie traćcie energii na skakanie z radości
Jesteśmy już w nowej rzeczywistości gazowej. Ruszyły dostawy surowca przez polsko-duński rurociąg Baltic Pipe. Uspokaja się też - przynajmniej na chwilę - sytuacja w systemie gazowym Nord Stream. Do tego dostosowuje się cena gazu, która ostatni raz była poniżej 180 euro za 1 MWh w lipcu. Czy to oznacza, że można powoli żegnać kryzys energetyczny? Na to jest zdecydowanie za wcześnie, ale jest szansa, że ten przynajmniej złapie zadyszkę.
Nikt nie ma wątpliwości, że kryzys energetyczny, jaki nęka Europę tak po prawdzie od ponad roku (pierwsze manipulacje z odstawami gazu Gazprom zaczął ćwiczyć jeszcze w zeszłe wakacje) napędzany jest bezprecedensowymi cenami gazu, przez które też jesteśmy świadkami ucieczki w drożejący węgiel na tych samych zasadach ekonomicznych. Tymczasem na przełomie września i października jesteśmy świadkami sporego spowolnienia, jeżeli chodzi o cenę gazu. Na giełdzie Dutch TTF Gas Futures 1 MWh gazu spadła poniżej poziomu 180 euro. Ostatni raz tak tanio było w lipcu. Przecież jeszcze pod koniec sierpnia 1 MWh gazu potrafiła kosztować nawet prawie 350 euro. Spada też wartość kontraktów długoterminowych. Te na pierwszy kwartał 2023 r. są poniżej 189 euro.
Cena gazu poskromiona przez Baltic Pipe?
Wydaje się, że jednym z głównych czynników tych spadków cenowych gazu - jest wypełnienie unijnych magazynów na odpowiednim poziomie. Średnia unijna (stan na 1 październik) wynosi już ponad 88 proc. Nie bez znaczenia jest także pojawienie się nowych możliwości tranzytowych, dzięki uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe.
Były szef PGNiG Piotr Woźniak sugeruje, że w tym roku mamy tą drogą otrzymać ledwo ok. 500 mln m sześc. gazu. Dopiero od 1 stycznia 2023 r. ma to być w sumie 8,3 mld m sześc. gazu, czyli mniej więcej tyle samo, ile płynęło do nas w ramach kontraktu jamalskiego. Do tego dochodzą jeszcze dostawy LNG, realizowane przez gazoport w Świnoujściu. Tylko do sierpnia było ich więcej niż przez cały poprzedni rok.
Nord Stream już bez wycieków
Znacznie mniej nerwowo jest także w systemie gazowy Nord Stream. Przypomnijmy, że niedawno doszło tam do serii wybuchów. Na szczęście w trakcie zdarzenia żadne z gazociągów nie transportował aktywnie gazu, ale uwolnił się w ten sposób metan. Teraz Duńska Agencja Energii informuje, że wycieki z Nord Stream 2 ustały 1 października, a w Nord Stream 1 dzień później.
Teraz będzie wszczęte śledztwo, które ma odpowiedzieć na pytanie, kto odpowiada za te wycieki. Ze względu na wielkość otworów, władze Danii sugerują, ze doszło do eksplozji. Moskwa z kolei wskazuje, że to sprawka Zachodu.