Wysadzenie rurociągów Nord Stream to jeszcze nic. Rosja straszy końcem tranzytu przez Ukrainę
Pogrążonym w ciężkim kryzysie europejskim rynkiem gazu pod koniec września wstrząsnęły potężne eksplozje i to nie tylko dosłownie. Po wysadzeniu rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 pojawiły się groźby Rosji, że nałoży na ukraiński Naftogaz sankcje, które w praktyce oznaczają całkowite wstrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę. To wszystko w kontekście coraz bardziej realnych gróźb użycia przez Rosję broni jądrowej.
Naftogaz zapowiedział zażądanie roszczeń od Gazpromu w ramach postępowania arbitrażowego, na co Rosja chce zareagować sankcjami, co będzie oznaczać zatrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę. Anna Mikulska z Centrum Studiów Energetycznych przy Baker Institute for Public Policy na Uniwersytecie Rice, przekonuje, że to może być początek końca energetycznych relacji Rosji z Europą.
Rynek gazu z potężnymi wstrząsami
Szwedzkie i duńskie stacje monitorujące 26 września zarejestrowały podwodne eksplozje w rejonach gazociągów NS1 i NS2. Szwedzka Narodowa Sieć Sejsmiczna informuje, że jeden wybuch był o sile 2,3 magnitudy i był odczuwalny w całym kraju. Eksplozję zarejestrowano na obszarze, na którym wcześniej wykryto wycieki gazu. Bjorn Lund, profesor nadzwyczajny sejsmologii i dyrektor Szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmicznej, wyklucza scenariusz, w którym winne temu są jakieś ćwiczenia wojskowe.
Z kolei zdaniem spółki Nord Stream AG zniszczenia dotyczą trzech nitek systemu gazowego Nord Stream i są bezprecedensowe. Niemożliwe jest teraz oszacowanie ram czasowych przywrócenia działalności infrastruktury do przesyłania gazu – twierdzą Rosjanie.
To był atak? Wszczęto międzynarodowe śledztwo
Premier Szwecji Magdalena Andersson poinformowała, że policja wszczęła wstępne śledztwo w sprawie sabotażu. Analitycy sugerują bowiem, że wybuchy mogą być sprawką samych Rosjan, którzy w ten sposób chcą dodatkowo zdestabilizować europejski rynek gazu. Szwecja współpracuje w tej sprawie z Danią, Norwegią, Niemcami i USA. Sprawie bacznie przygląda się również Komisja Europejska.
Europejscy politycy uważają, że to był sabotaż ze strony Rosji. Nie wyklucza tego m.in. premier Danii Mette Frederiksen i szef polskiego rządu. Nie znamy wszystkich szczegółów tego, co się stało, ale widzimy wyraźnie, że jest to akt sabotażu, związany z kolejnym krokiem eskalacji sytuacji na Ukrainie – przekonuje premier Mateusz Morawiecki.
Gazprom nałoży na Ukrainę sankcje?
Rynek gazu wyraźnie dygocze pod koniec września nie tylko przez wybuchy przy rosyjskich rurociągach. Sytuację dodatkowo zaognia wszczęcie przez ukraiński Naftogaz postępowania arbitrażowego przez sztokholmskim Trybunałem. Ukraińcy uważają, że Gazprom nie wywiązuje się ze swoich tranzytowych zobowiązań, w ramach rosyjsko-ukraińskiego porozumienia podpisanego w grudniu 2019 r. Rosjanie te roszczenia całkowicie odrzucają i przestrzegają przed swoim rewanżem.
Rosyjskie sankcje mogą oznaczać całkowite wstrzymanie tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę, a to europejski rynek gazu może wpędzić w jeszcze większe kłopoty.
W odpowiedzi cena gazu zaczęła puchnąć
Uszkodzenie rosyjskich gazociągów i postępowania arbitrażowe ukraińskiego Naftogazu musiały wpłynąć na europejską cenę gazu i tak też się stało. Od 20 września, kiedy na giełdzie Dutch TTF Gas Futures cena 1 MWh osiągnęła poziom ponad 194 euro, byliśmy świadkami spadków do pułapu blisko 174 euro.
Tak było do wczoraj, bo na wieść o wybuchach w rosyjskich gazociągach giełda zareagowała pierwszą od ponad tygodnia zwyżką. Na początku 1 MWh gazu kosztowała ponad 186 euro. To wzrost o ponad 7 proc., ale na tym rajd w górę wcale się nie skończył. Teraz cena gazu to ok. 208 euro, co oznacza, że już wzrosła o ok. 20 proc. Eksperci jednak nie wróżą nam ataku na rekord, który padł pod koniec sierpnia, kiedy 1 MWh gazu kosztował ponad 346 euro.
Tymczasem w pierwszej połowie lutego 2022 r., jeszcze przed rosyjską agresją na Ukrainie, gaz kosztował raptem w przedziale 70-80 euro. Analitycy uważają, że nie grozi nam powtórka z rozrywki z tegorocznego sierpnia m.in. dzięki solidnemu wypełnieniu unijnych magazynów gazu. Według stanu na 26 września średnia UE wynosiła prawie 88 proc. Ale presja cenowa w górę jak najbardziej będzie widoczna. Jako główną przyczynę analitycy z Energi Danmark wskazują na to, że uruchomienie ponowne Nord Stream 1 staje się teraz jeszcze bardziej niepewne.