REKLAMA

Bruksela uderza w linie lotnicze. Chcecie latać, to latajcie. Dopóki nie zbankrutujecie

Chcecie latać, proszę bardzo. Ale nie wtedy, kiedy wam pasuje, tylko cały czas. Złośliwe? Być może. Niekorzystne dla linii lotniczych? O, to na pewno. Ale wystarczy tych szyderstw. Komisja Europejska zachowuje się, jakby dobicie przewoźników osłabionych pandemią było jej głównym celem. Urzędnicy właśnie odpowiedzieli Lufthansie, że nie zamierzają zmieniać przepisów, które zmuszają ją do robienia pustych przebiegów po niebie.

Bruksela uderza w linie lotnicze. Chcecie latać, to latajcie. Dopóki nie zbankrutujecie
REKLAMA

Wraz z kolejną falą zakażeń i powrotem restrykcji epidemicznych na granicach, linie lotnicze wróciły do kontrowersyjnego tematu z początku pandemii: czy utrzymywanie obowiązku odbywania lotów tylko po to, by zachować sloty, jest właściwe?

REKLAMA

Jeszcze kilka lat temu taka dyskusja wyglądałaby pewnie inaczej. Lotnictwo rozwijało się w Europie w błyskawicznym tempie, a przepustowość lotnisk nie nadążała za apetytami linii lotniczych. Sloty, czyli okienka, w których samoloty mogą startować i lądować, były na wagę złota. Unia wprowadziła więc zasadę, mówiącą że przewoźnik musi wykorzystać 80 proc. swojego przydziału, by zachować prawa do slotów na kolejny sezon.

Po ataku koronawirusa urzędnicy nieco złagodzili to stanowisko, schodząc do poziomu 50 proc. Nie zmieniło to faktu, że w momencie największego kryzysu branży tysiące maszyn musiało wzbijać się w powietrze w zasadzie bez większego celu.

Na szczęście Komisja Europejska poszła po rozum do głowy i po raz kolejny zmodyfikowała zasady. Żartuję. Zmieniła je, ale poszła w kierunku zaostrzenia przepisów i podniosła limit na sezon letni 2022 r. do 64 proc.

Najostrzej zareagowała Lufthansa. Niemiecki przewoźnik ledwo pospłacał długi zaciągnięte w ramach pomocy publicznej. Teraz, alarmuje, że musi wykonywać ok. 100 lotów przy niewielkim obłożeniu (albo wręcz bez pasażerów) dziennie, a do końca marca czeka ją jakieś 18 tys. nierentownych podróży. Tylko po to, by zachować prawo do latania z danych lotnisk w przyszłości, gdy restrykcje znów zostaną poluzowane, a popyt na podróże wróci. Łącznie przewoźnik przez atak omikronu odwołał 33 tys. lotów.

Skarga poniosła się jak Europa długa i szeroka, ale unijni urzędnicy zanadto się nią nie przejęli. Rzecznik KE Stefan De Keersmaecker powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że progi odzwierciedlają prognozy ruchu lotniczego opracowane przez Europejską Organizację ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej Eurocontrol. Komisja nie ma zamiaru kiwnąć palcem.

De Keersmaecker zapewnia, że ulga działa bardzo dobrze od prawie 2 lat, zapewniając niezbędne wsparcie, które zapobiegło szkodliwym ekonomicznie i środowiskowo lotom wyłącznie w celu utrzymania czasu na start lub lądowanie.

Nie można zatem przyjąć argumentów, że przepisy UE zobowiązują linie lotnicze do latania. Jeśli linie lotnicze decydują się na puste lub prawie puste loty, dzieje się tak dlatego, że tak zdecydowały

– uważa rzecznik KE

Szef Ryanaira Michael O'Leary ironizował wcześniej, że rozwiązanie problemu jest bardzo proste – wystarczy obniżyć ceny i wypełnić maszyny budżetowymi klientami. Ale Komisji chyba nie o taki efekt chodzi.

Komisja olewa własne przepisy

Polityka klimatyczna Komisji Europejskiej jest w niektórych aspektach naprawdę trudna do ogarnięcia umysłem. Unijni urzędnicy najpierw wydali lotnictwu bezwzględną wojnę. W pakiecie Fit for 55 nałożyli na branżę obowiązek korzystania ze zrównoważonego paliwa lotniczego. Komisja szacuje, że do 2050 r. ceny tanich biletów lotniczych wzrosną przez to o 8,1-8,2 proc.

KE likwiduje jednocześnie bezpłatne przydziały emisji CO2. Wprost też przyznaje, że skok cen biletów może skłonić pasażerów do wyboru alternatywnych środków transportu. Na przykład do preferowanej przez wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa kolei.

REKLAMA

Cała ta reforma jest oczywiście tylko wycinkiem dużego pakietu zmian, które mają drastycznie ograniczyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Unia chce po prostu żebyśmy jak najczęściej korzystali z ekologicznych środków transportu, a samoloty do takowych nie należą.

Jak ma się do tego obowiązek latania na pusto? I dlaczego Komisja tak bardzo się przy nim upiera? Dobre pytanie. Bo jeżeli urzędnicy nie chcą w ten sposób obciążyć linie lotnicze większymi kosztami i położyć je finansowo, to o co może chodzić? Na razie wygląda to jakby eurokraci robili przewoźnikom na złość – lubicie latać i truć środowisko, to proszę bardzo. Latajcie, aż skończy wam się kasa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA