Koniec taniego latania? Wiemy, o ile wzrosną ceny po wejściu nowego rewolucyjnego prawa UE
Niemiecki rząd mówi o najnowszym pakiecie ustaw przygotowanym przez KE: „nowa rewolucja przemysłowa”. Unia dokręci śrubę wielu branżom, zmuszając do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla do 2030 r. o 55 proc względem lat 90. Przejrzałem propozycję rozporządzenia Komisji Europejskiej dotyczącej lotnictwa w Europie i wykorzystaniu ekologicznych paliw w samolotach.
Jeden z projektów rozporządzeń, oczywiście pod warunkiem, że zostanie przyjęty w obecnej formie przez Radę Europejską i Parlament Europejski, na 100 proc. uderzy w branże lotniczą.
Przewoźnicy są na cenzurowanym, bo choć emisje lotnicze stanowią tylko 2-3 proc. światowych emisji CO2, to ich tempo dynamicznie rośnie.
Przed kryzysem Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) oszacowała, że do 2040 emisje z lotnictwa międzynarodowego mogą wzrosnąć nawet o 150 proc. w porównaniu do roku 2020.
I teraz co wynika z propozycji Komisji:
Ceny tanich lotów idą w górę
Przyczyn będzie kilka, ale jedną z nich jest konieczność przestawienia się linii lotniczych na zrównoważone paliwo lotnicze. Te powinno stanowić co najmniej 5 proc. paliw lotniczych do 2030 r. i 63 proc. do 2050 r.
Komisja sugeruje przy tym, by machnąć ręką na paliwo produkowane na bazie roślin paszowych, bo ich produkcja na masową skalę może odbić się na cenach żywności. Preferuje za to zużyty olej spożywczy.
Przewoźnicy już z niego na pewną skalę korzystają – KLM podpisał umowę z Neste w ramach której ten drugi koncern dostarcza olej kuchenny na amsterdamskie lotnisko Schiphol. Air France eksperymentuje z olejem, który zostaje po smażeniu frytek.
British Airways będzie za to wykorzystywać syntetyczne paliwo produkowane w oparciu o etanol.
KE pisze, że koszty produkcji syntetycznego paliwa lotnicze są obecnie szacowane na 3-6 razy wyższe niż obecna cena rynkowa zwykłego paliwa. Ma się to jednak zmieniać w czasie wraz z upowszechnieniem się nowej technologii i wzrostem cen paliw kopalnych. Komisja szacuje, że do 2050 r. ceny tanich biletów lotniczych wzrosną przez to o 8,1-8,2 proc.
Komisja chce jednocześnie, by przepisy dotyczące odsetka zrównoważonych paliw były jednolite dla całej Unii. Dlaczego? Chodzi o to, by ograniczyć zjawisko tzw. fuel tankering. Przewoźnicy lubią bowiem zabrać ze sobą nadmiar paliwa, by zmniejszyć albo nawet wyeliminować konieczność tankowania na lotnisku, na którym ceny są wyższe. To trochę tak, jakbyśmy tankowali przy granicy z Niemcami, by móc dojechać do Berlina i z powrotem na jednym baku.
ETS-y uderzą w budżety linii lotniczych
Obecnie 82 proc. uprawnień do emisji CO2 w lotnictwie jest dystrybuowanych w ramach bezpłatnego przydziału, 3 proc. jest częścią specjalnej rezerwy dla nowych uczestników rynku, a 15 proc. jest sprzedawanych na aukcji
– czytamy w propozycji rozporządzenia
Unia chce to zmienić. Linie zaczną płacić za uprawnienia. W przypadku lotów wewnątrz Europejskiego Obszaru Gospodarczego wzrost kosztów wynikających z emisji dwutlenku węgla ma pójść w górę z 0,2 proc. (w 2015 r.) całkowitych kosztów operacyjnych do 1 proc. w 2030 r. Prucie gazami cieplarnianymi w atmosferę będzie się wiązać ze wzrostem odsetka w kosztach paliwa z 1,2 proc. do 7 proc.
To również będzie miało przełożenie na wzrost cen biletów, bo ceny paliw to około 25 proc. kosztów funkcjonowania przewoźników.
Znaczna część kosztów ponoszonych przez operatorów statków powietrznych prawdopodobnie zostanie przeniesiona na konsumentów końcowych
– pisze KE
Turystyka bez większych zmian
Komisja Europejska powołując się na badania ICF twierdzi, że popyt na turystykę był historycznie stosunkowo niewrażliwy na zmianę kosztów. Z tego względu autorzy rozporządzenia sądzą, że kwestia wysokości emisji nie będzie miała dużego wpływu na wybór miejsca wypoczynku.
Ewentualne zmiany mogą za to wystąpić jeśli chodzi o wybór środka transportu. Zapewne chodzi o to, że Unia zachęca podróżujących do częstszego wybierania kolei. Szczególnie na dystansach nie przekraczających 600-800 kilometrów.