Bogacze koszą podwójne 500 plus, ale to biednym będą zabierać te pieniądze. Polska stanie na głowie
Mądre głowy już się zmóżdżają, jak to zrobić, żeby opozycja w końcu wygrała kolejne wybory. I oto jest pomysł świeżutki jak bułeczka! Nie zgadniecie: oto opozycja powinna obiecać Polakom, że zabierze im 500+. Padłam ze śmiechu. Z takimi pomysłami to ani zimno, ani głód nie zrzucą obecnej władzy z siodła. Ale ja nie o tym, bo oto opozycja powinna zebrać się na odwagę nie do tego, by zabierać biednym, ale bogatym, bo ci mają nawet podwójne 500+. I też nikt nie ma odwagi, żeby przynajmniej jedno z nich skasować.
Zarobki Polaków to delikatna sprawa, ale nie przypuszczałam, że to taka czarna magia dla niektórych. Tak mnie naszło z powodu artykuł w „Newsweeku”, w którym Jakub Bierzyński, socjolog i publicysta, radząc opozycji, jak wygrać z PiS-em, pisze, że przecież z populistami nie da się wydać meczu na populizm. Proste. Zaatakować trzeba więc najmocniejszy punkt przeciwnika, czyli właśnie ów populizm i – uwaga – redystrybucję socjalną!
Opozycja musi zakwestionować 500+, choć trzeba do tego odwagi – mówi Bierzyński.
I najpierw łapię się za głowę, jak bardzo nasze elity nie rozumieją zwykłego Polaka, nawet nie, że tego biednego, ale zwykłego. Jak bardzo nie rozumieją Polski. A potem sama karce się za to łapanie za głowę, bo przecież to nic nowego, ta sama gazeta kilka miesięcy temu rozpaczała, że z powodu inflacji i Polskiego Ładu klasa średnia z Wilanowa musi rezygnować z zakupu dorsza, a na zakupy musi chodzić do Biedronki zamiast do ulubionego butiku warzywnego – tak już strasznie biednieje.
Nierówności społeczne w wydaniu polskim
I nie chcę wcale prowokować walki klas, ale natychmiast stanęły mi przed oczami dane pokazujące przywileje, jakie wciąż mają bogaci, bo Polski Ład, który miał zwiększyć sprawiedliwość podatkowo-składkową, padł jak mucha pod naporem pokrzykiwań właśnie najbardziej zamożnych członków społeczeństwa. Nielicznych, ale za to mających najsilniejszy głos w mediach.
Niedawno urzędnicy z Ministerstwa Finansów pokazywali, jaki udział w dochodach w całej gospodarce mają poszczególne grupy dochodowe, a co ciekawsze – jak zmieniają się te proporcje po opodatkowaniu ich dochodów.
Otóż dochody brutto 1 proc. najlepiej zarabiających stanowią 14,6 proc. wszystkich dochodów w Polsce. Czy to mało, czy dużo, nie będziemy tym razem dyskutować. Ważne, że po odliczeniu od ich zarobków podatków i składek ich udział we wszystkich dochodach w gospodarce wzrośnie o 2,2 pkt proc. do 16,8 proc.
Gdyby rozszerzyć tę grupę do 10 proc. najlepiej zarabiających, to ich dochody brutto stanowią 39,1 proc. wszystkich dochodów w Polsce, a po odliczeniu podatków składek ich udział w dochodach Polaków również rośnie, choć odrobinę mniej – o 2 pkt. proc. do 41,1 proc.
Weźmy jeszcze szerszą grupę, czyli najlepiej zarabiającą połowę społeczeństwa. Okaże się wtedy, że zgarniają oni 82,9 proc. wszystkich płac w kraju. Tak na marginesie: to oznacza, że ta biedniejsza połowa dostaje jedynie 17,1 proc. wszystkich dochodów w Polsce. Aż trudno uwierzyć.
Wracając do rzeczy, kiedy policzymy płace tej lepiej zarabiającej połowy Polaków, odliczając od nich podatki i składki, udział w dochodach wzrośnie nieznacznie do 83,3 proc., a więc o 0,4 pkt. proc.
Ale nadal rośnie. Co to znaczy? Otóż że płaci za to ta najsłabiej zarabiająca część społeczeństwa. I nie ma kompletnie żadnego znaczenia, że te dane dotyczą płac z 2018 r., a więc dawno nieaktualnych, bo średnie wynagrodzenie wynosiło wówczas 4589,91 zł brutto, a w drugim kwartale tego roku już 6156,25 zł brutto.
To, że dane nie są świeże, miałoby znaczenie, gdyby rząd w międzyczasie nie poddał się z projektem Polskiego Ładu, który miał solidnie przebudować system podatkowo składkowy, by najmniej zarabiający przestali w końcu płacić proporcjonalnie największe podatki i składki.
Najbogatsi Polacy mają fory, ale to biedni rujnują budżet
Reforma padła, więc tendencję nadal mamy tę samą - system podatkowo-składkowy powiększa w Polsce nierówności. A patrząc na to z innej strony – najlepiej zarabiający mają w Polsce fory, to takie ich 500+ od państwa. Już drugie, bo to pierwsze, oryginalne, też przecież dostają, jako że nie obowiązuje tu żaden próg dochodowy.
No to teraz czas na małą korektę tej mądrej rady z ostatniego „Newsweeka”. Opozycjo, chcesz wygrać wybory? Zabierz przywileje najbogatszych, zabierz im to dodatkowe 500+. Ucierpi na tym kilka procent elektoratu. Zabierając to oryginalne 500+ wszystkim, wkurzysz 90 proc. elektoratu. Walcząc o poklask może 10 proc. społeczeństwa nie wygrywa się wyborów. To dość prosta matematyka - trzeba mieć większość.
Czytaj też: Jak złożyć wniosek o 500+?