Polski Ład oskubał najbogatszych? Za mało! Ktoś powinien to w końcu zrobić solidnie
I nie chodzi o to, żeby zabierać majątki tym z listy najbogatszych Polaków. Ale chyba coś jest z nami nie tak, skoro 30 proc. całego majątku zgromadzonego w Polsce należy do 1 proc. najbogatszych. Polski Ład miał zmniejszyć nierówności majątkowe, zwiększając progresywność systemu podatkowego. I poległ, bo politycy się przestraszyli populistycznych pokrzykiwań o zarzynaniu klasy średniej.
Polski Ład podniósł ponoć podatki najbogatszym. Zanim się do tego odniosę. Taka uwaga. Do niespełna 400 tys. Polaków należy dziś ponad 1/3 proc. całego majątku zgromadzonego w kraju. To mniej niż jeden procent Polaków. Kolejne 2/3 majątku należy do 10 proc. najbogatszych. A reszta społeczeństwa? Reszcie ledwo co zostaje albo po prostu nie mają żadnego majątku.
Gdyby mapa Polski była odbiciem stanu posiadania, to do zaledwie 10 proc. najbogatszych należałoby ponad 60 proc. obszaru kraju – od Bałtyku aż po linię łączącą Dolny Śląsk z Lubelszczyzną
– napisał 300gospodarka, cytując raport World Inequality Report 2022.
Robi wrażenie? Zostawmy majątek i przyjrzyjmy się zarobkom. 10 proc. najbogatszych Polaków otrzymuje ponad 38 proc. wartości wszystkich wynagrodzeń i świadczeń wypłacanych w ciągu roku – do ich portfeli trafia grubo ponad jedna trzecia wszystkich pensji.
Autorzy raportu podkreślają, że wszystko zaczęło się oczywiście w 1990 r., kiedy nastąpił spektakularny wzrost nierówności w Polsce. Wówczas najbiedniejsze 50 proc. uzyskiwało 28 proc. dochodu narodowego. A dziś jest jeszcze gorzej - ma tylko 20 proc. dochodu.
Udział najbogatszych 10 proc. wzrósł z 20 proc. do 38 proc. Wzrost ten jest podobny do tego w innych krajach byłego bloku wschodniego, w tym Rosji, które doświadczyły skrajnego wzrostu nierówności w kontekście serii liberalizacji i polityki prywatyzacyjnej, która faworyzujących przede wszystkim grupy zamożne
– czytamy w raporcie.
Zaraz, zaraz – a może po prostu tak urządzony jest świat – ktoś powie. I tak i nie. Bo w Polsce po prostu jest gorzej, a dodatkowo wspomniany raport pokazuje, że Polska jest bardziej nierównym ekonomicznie krajem niż dotąd przypuszczali ekonomiści.
10 proc. najbogatszych w Polsce ma 60 proc. majątku, czyli około 10 pkt. proc. więcej, niż mówiły poprzednie oszacowania. Zgodnie z tym byłoby niewiele bardziej nierównych majątkowo krajów niż Polska
– napisał na Twitterze Michał Brzeziński, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego.
To właśnie miał zmienić pierwotnie Polski Ład - zwiększyć progresję podatkową, by zmieszać stopniowo nierówności majątkowe - a przynajmniej przestać je zwiększać. I co? I nic. Wyszedł z tego jeden wielki kapiszon.
Bogaci w Polsce są bardziej lubiani niż w UE
Owszem, część najbogatszych spadną dochody netto - tym zarabiającym powyżej 13 tys. zł brutto. Jak wyliczał niedawno Polski Instytut Ekonomiczny, spadek ten wyniesie ok. 5 proc. dla pracujących na etacie i ok. 10 proc. w przypadku własnej działalności gospodarczej. Ale to wynik zmian w naliczaniu składki zdrowotnej.
Czy system podatkowy stał się bardziej progresywny? Nie! Co więcej, Polska nadal jest jednym z krajów o najniższym opodatkowaniu wysokich dochodów - powyżej drugiego progu podatkowego to 32 proc., podczas gdy średnia dla krajów UE to 39 proc., a aż w połowie krajów Unii ta stawka to 45 proc.
Wiem, podatki to nie wszystko. Ale sytuacja z klinem podatkowym też nie wygląda dobrze - a to wskaźnik, który pokazuje obciążenie dochodów z pracy nie tylko podatkiem, ale wszystkimi składkami. W Polsce klin podatkowy dla pensji w wysokości 10 tys. brutto wynosi 42 proc.
Owe 10 tys. zł brutto w 167 proc. średniej krajowej. Dla analogicznych zarobków w krajach OECD klin ten wynosi średnio 47 proc. Gdyby taki był i w Polsce, ktoś zarabiający 10 tys. zł brutto zapłaciłby o 550 zł podatków i składek więcej niż obecnie - wyliczył PIE.
Polski Ład w gruncie rzeczy obszedł się z lepiej zarabiającymi Polakami dość łagodnie. A szkoda.
Dlaczego większa równość opłaca się wszystkim?
Na to pytanie od dawna publicznie odpowiada Marcin Piątkowski, profesor Akademii Leona Koźmińskiego i starszy ekonomista Banku Światowego.
Bo to klucz do długoterminowego dobrobytu dla całego społeczeństwa.
Wszystkie 45 krajów o wysokim poziomie dochodu wg. def. Banku Światowego (z wyj. Chile i krajów wyspiarskich/opartych o rope/gaz), mają niskie/średnie nierówności
- argumentował niedawno na Twitterze.
A jak dzieje się odwrotnie? Kraj idzie w stronę oligarchii - przekonuje Piątkowski. I dodaje, że w Polsce ryzyko powrotu do oligarchii jest coraz wyższe.
I tak, większa równość opłaca się również tym najbogatszym.
Historia pok., że w interesie top 10%, w PL i na świecie, jest dzielenie się prosperity. Inaczej, wcześniej czy poźniej dojdzie do gwałt. zmian/populizmu/rewolucji, kt. może zniszczyć pokoleniowy dorobek. Lepiej wydłużyć płot niż podwyższać płot. To po prostu dobry interes
- pisze Piątkowski.
Tylko że te 10 proc. tego nie rozumie i woli krzyczeć, że władza zażyna klasę średnią.