Nie dziwi was, że jakoś od dawna cicho o domiarze do podatku PCC przy zakupie szóstego i kolejnego mieszkania? To miała być bariera dla inwestorów, którzy zgarniają zwykłym Polakom mieszkania z rynku, podbijając ceny. I ta bariera już weszła przecież w życie od 1 stycznia 2024 r., a nikt się o to nie wkurza, nikt nie protestuje.
Może i nie byłoby to dziwne, że żadnych narzekań nie słyszycie, bo dotyczy to w sumie niewielkiej liczby Polaków, więc może ich głos się po prostu nie przebił? A jednak kiedy zmieniły się zasady rozliczania przychodów z najmu mieszkań i możliwy jest tylko ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, a zniknęła możliwość rozliczenia według skali i możliwość amortyzacji, to we wszystkich mainstreamowych mediach było mnóstwo żali i pokrzykiwań.
Dlaczego więc o tak głośno zapowiadanej przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego wojnie z inwestorami teraz cisza?
Wysoki PCC nigdy nie miał szansy zadziałać
Bo to nie żadna wojna. Podatek PCC, który miał zniechęcić do hurtowego kupowania mieszkań to zwykły kapiszon. Przypomnę, że normalnie przy zakupie mieszkania obowiązuje 2-proc. podatek od czynności cywilno-prawnych (PCC), ale jeśli kupujesz w danym roku szóste i kolejne mieszkanie, to od 1 stycznia stawka rośnie z 2 do 6 proc.
To dużo. 2 proc. od mieszkania za 500 tys. zł to 10 tys. zł, ale 6 proc. to już 30 tys. zł. Tak po prawdzie, to dla inwestora, którego stać na szóste mieszkanie i przy takiej kwocie transakcji, 20 tys. zł to już grosze. Ale wcale nie to jest największym problemem. Dziur w płocie jest znacznie więcej.
Przepisy, które miały być taki straszakiem na mieszkaniowych „spekulantów” mówią, że podwyższona stawka PCC należy się tym, którzy kupują co najmniej sześć lokali mieszkalnych stanowiących odrębne nieruchomości wybudowanych na jednej nieruchomości gruntowej! Ok, to nie musi być sześć mieszkań w jednym bloku, może być w różnych, ale na tym samym terenie, a więc od jednego dewelopera w jednej inwestycji.
Czyli można spokojnie kupić sobie hurtem pięć u jednego sprzedawcy i pięć u drugiego i fiskus nie wyciągnie ręki po wyższy podatek. Zresztą, rzadko kiedy trzeba się tak gimnastykować, bo radca prawny i doradca podatkowy Piotr Prokocki mówił niedawno na łamach prawo.pl, że zakup sześciu lokali na jednym gruncie zdarza i tak niezwykle rzadko.
Więcej o rynku mieszkaniowym przeczytasz tu:
Zagraniczne fundusze też mają w nosie ten bat
Po drugie, zostańmy przy kupnie nieruchomości na rynku pierwotnym - przepis jasno mówi, że lokale mają być już wyodrębnione, żeby nałożyć wyższy podatek. I nie - nie chodzi o to, że mają stać już ścianki działowe, ale ma nastąpić wyodrębnienie lokalu w sensie prawnym.
No to kupujesz sobie cały budynek jeszcze zanim nastąpi wyodrębnienie lokali i fiskusowi pokazujesz figę. W przypadku zamożnych inwestorów prywatnych to raczej rzadkość. Ale już te znienawidzone zagraniczne fundusze, które kupują od deweloperów całe budynki, nawet na sekundę nie zatrzymają się porozmyślać o 6 proc. PCC, bo kupują je bez wyodrębniania każdego z lokali.
Zakładam, że 6 proc. PCC w tym roku zapłaci tylu podatników, że można by ich policzyć na palcach jednej ręki. Jasne, wysoki PCC obejmuje nie tylko zakup sześciu i więcej mieszkań na raz, ale również zakup szóstego, jeśli wcześniej posiadało się już pięć. Ale zostają jeszcze spółki celowe, które można powołać do zakupu każdego kolejnego mieszkania.