Bańki mieszkaniowej nie ma, przekonują deweloperzy. W żywe oczy zaprzeczają temu, co sami przed chwilą robili
Jak to było? Czeka nas stabilizacja, ale o żadnych spadkach cen mieszkań nie może być mowy? Deweloperzy od wielu miesięcy starają się przekonać klientów, że o promocjach mogą zapomnieć, bo na polskim rynku nieruchomości nie ma żadnej bańki. Na swoich stronach internetowych kreślą jednak grubymi czerwonymi liniami stare cenniki i zaczynają wyprzedaż.
Deweloperzy mają dwie twarze. Jedna to eksperckie wypowiedzi dla mediów, w których przekonują, że „o panie, tanio to już było, a jak klienci nie będą chcieli kupować, to przestaniemy budować”. O i tyle w temacie rabatów, promocji i cięcia cen. Nabywcy mogą obejść się smakiem.
Po chwili pokazują jednak druga twarz. Mniej medialną, może nawet trochę schowaną w cieniu. Żeby ją zobaczyć, trzeba powiedzieć „sprawdzam” i wejść na stronę internetową firmy deweloperskiej. Niezły zonk. Okazuje się, że część spółek przecenia mieszkania i to po kilkaset złotych za metr. Nie są to na pewno symboliczne upusty „na paliwo”.
Deweloperzy nie wytrzymują próby nerwów
Przykład? Jeden z największych deweloperów w kraju - Dom Development. Pod koniec sierpnia prezes Jarosław Szanajca bił się w pierś podczas konferencji, że kryzys na rynku jest, owszem, ale wyraża się w tym, że coraz trudniej jest sprzedawać.
Głupia sprawa, bo tak się składa, że Dom Development tnie stawki za metr aż miło. Tu przykład inwestycji na warszawskim Bemowie. Niespełna 40-metrowe lokum staniało o 650 zł na metrze, co oznacza, że kupujący zaoszczędzi około 25 tys. zł. Trzypokojowe, 57-metrowe mieszkanie jest natomiast przecenione o prawie 30 tys. zł.
Dom Development nie jest wyjątkiem. Podobne oferty można znaleźć dzisiaj na stronie wielu deweloperów. Wystarczy trochę poszperać, by na stronie firmy Skanska znaleźć takie perełki:
15 tys. zł za metr kwadratowy w przypadku kawalerki na warszawskim Gocławiu to nie jest jakaś mega-super-oferta. Mieszkanie jest jednak tańsze o prawie 30 tys., co w tym przypadku oznacza zjazd o 5 proc. Takich „ofert specjalnych", jak to określa Skanska, jest na stronie zdecydowanie więcej.
Ze starymi cennikami żegna się też Ronson Development. Dwa 60-metrowe mieszkania można dostać o ponad 35 tys. zł taniej, czyli jakieś 6 proc. mniej niż dotychczas. A to przecież tylko cena wyjściowa, przed przystąpieniem do właściwych negocjacji z klientem.
Wygląda więc na to, że deweloperzy powoli się łamią i opowieściami o panach, którzy przychodzą z gotówką w ręku, próbują przykryć fakt, że coraz trudniej znaleźć im chętnych na zakupy. Oficjalnie zapewniają, że rosnące płace robotników i coraz wyższe ceny materiałów budowlanych wiążą im ręce. W praktyce widać jednak, że bez ustępstw się nie obejdzie. Tym bardziej że po ostatnim odczycie inflacji pojawiły się plotki, że RPP będzie kontynuować cykl podnoszenia stóp procentowych.
No i bańkę mieszkaniową
Inną sprawą jest oczywiście to, na jak duże ustępstwa deweloperzy są skłonni pójść. Obniżki rzędu 5-6 proc. przy 17 proc. inflacji nie są wcale takie małe, ale do zjawiska, które można byłoby określić mianem pęknięcia bańki nam daleko. W Szwecji, Kanadzie i Australii mieszkania straciły ostatnio na wartości nawet do 40 proc.
Analitycy przekonują, że powtórka takiego scenariusza nam nad Wisłą nie grozi. Przed tegorocznymi wakacjami w 19 z 38 krajów OECD wskaźniki cen nieruchomości i ich najmu były w relacji do dochodów mieszkańców wyższe niż przed krachem z 2008 r. Polska była na tej liście na 21. miejscu, daleko za rynkami, które wskazywało się jako zagrożone pęknięciem bańki.
Eksperci PKO BP argumentują to natomiast tak: im dłużej w Polsce będziemy mieli wysoką inflację, tym częściej inwestorzy będą sięgali po mieszkania, by zabezpieczać oszczędności. Do tego dochodzi wzrost cen najmu, dodatkowo podbijający wartość mieszkań w oczach inwestujących. Deweloperzy wyhamują z nowymi budowami, ceny materiałów budowlanych rosną, a w dodatku firmy zaczną przenosić na klientów koszty działania Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego - uważa Zespół Analiz Nieruchomości PKO BP.
Tyle teorii. W praktyce lepiej chyba śledzić aktualizację na stronach firm deweloperskich i polować na okazje. Bo jak widać to, że w końcu się pojawią, nie jest wcale takie niemożliwe.