REKLAMA

Takiej promocji na mieszkania jeszcze w Polsce nie widzieliście. Deweloper nieźle to sobie wymyślił

Jeden z deweloperów właśnie wymyślił, że obieca klientom, że jak w ciągu pół roku od kupna ceny mieszkań spadną, zwróci im różnicę. Osobliwe. Ciekawe, czy to blef, czy deweloper rzeczywiście da sobie rękę uciąć, że taniej już nie będzie. Oh, wait! Przecież nic nie ryzykuje. Za to ma jeszcze drugi pomysł: „nie pożyczajcie pieniędzy rządowi, kupując obligacje, my zapłacimy wam takie same odsetki jak Skarb Państwa” – zachęca.

Takiej promocji na mieszkania jeszcze w Polsce nie widzieliście. Deweloper nieźle to sobie wymyślił
REKLAMA

Czytam właśnie o nowej promocji wrocławskiego dewelopera Archicom i pierwsze, co rzuca mi się w oczy to fakt, że firma nawet nie udaje, że buduje, by zapewnić potrzeby mieszkaniowe Polaków, ale dla inwestorów, którzy chcą potem odsprzedać mieszkania drożej.

REKLAMA

Najważniejszą kwestią dla klientów jest dziś ochrona kapitału. Jednocześnie chcą oni inwestować w nieruchomości, ale boją się, że ceny będą spadać

– mówi Piotr Ludwiński z Archicomu.

Ale jak tu liczyć na taki zysk, kiedy zewsząd płynną raczej prognozy o spodziewanym spadku cen mieszkań? No i na to właśnie znalazł receptę Archicom, wychodząc na przeciw inwestorom. A nawet trzy recepty. Czytam na portalach dla inwestorów, że to pionierski zestaw promocyjny. Ciekawi?

Ceny mieszań nie spadną. Jak bum-cyk-cyk

Po pierwsze deweloper oferuje taki deal: kup u nas mieszkanie, a jak w ciągu sześciu miesięcy od transakcji okaże się, że ceny mieszkań spadły, oddamy ci różnicę. Brzmi dobrze, co? Jakby deweloper dawał sobie głowę uciąć, że taniej nie będzie.

Tylko jak przyjrzeć się dokładniej tej promocji, okaże się, że po pierwsze punktem odniesienia jest ewentualny spadek cen nie na rynku, tylko u tegoż dewelopera. Gwarantuje on, że sam nie obniży cen i to jedynie przez sześć miesięcy. Cały pic polega na tym, że eksperci, z którymi ostatnio rozmawiałam, obstawiają, że ewentualny spadek cen zobaczymy dopiero wiosną, na razie mamy zatrzymanie spadków i stabilizację. Archicom nieźle to rozgrywa – bierze na siebie ryzyko, którego prawdopodobnie wcale nie ma.

W dodatku z wybudowanych już mieszkań deweloper ma obecnie jedynie kilka sztuk, reszta jest na różnych etapach budowy, więc wcale nie musi ich wszystkich sprzedawać teraz. Nawet gdyby miał wystawić je po niższej cenie, może poczekać kilka miesięcy.

No i po trzecie, nawet gdyby firma czuła, że zbliżają się przeceny, oferując taki deal właśnie daje szansę sobie, a nie klientowi, na utrzymanie wyższych cen. Dzięki temu nie musi ich obniżać już dziś.

Nie kupuj obligacji skarbowych, zapłacimy ci tyle samo, ile rząd

Ale to nie koniec. Jest jeszcze drugi wariant promocji. Jesteś inwestorem i wahasz się, czy zainwestować w mieszkanie, bo może lepiej przeznaczyć kapitał na coraz lepiej oprocentowane obligacje? Nie dawaj tych pieniędzy rządowi – przekonuje niejako deweloper. Jeśli ulokujesz u nas, nie dość, że damy ci za nie mieszkanie, to jeszcze od poszczególnych transz wpłacanych do momentu oddania mieszkania do użytku też będziemy wypłacać ci odsetki i to w takiej wysokości, jak oferuje obecnie Skarb Państwa, czyli 6,75 proc.

Taki cashback, tylko zamiast gotówki klient dostanie bon o odpowiedniej wartości na wykończenie mieszkania. Deweloper ewidentnie wie, co robi. Obligacje skarbowe ostatnio rzeczywiście kuszą Polaków. Rząd w przyszłym roku, żeby wypłacić odsetki od obligacji i dyskonta zarezerwował sobie już ponad 10 mld zł, podczas gdy rok wcześniej odłożył jedynie 1,6 mld zł.

Trzeci wabik to już standard. Przy podpisaniu umowy wpłacasz jedynie 20 proc. wartości mieszkania, pozostałe 80 proc. przy odbiorze kluczy. To ma dać inwestorom wolność w obracaniu większością kapitału dopóki nie będą mogli czerpać zysku z dobra, które za niego kupili.

Ach! No i oczywiście promocję się nie łączą.

Deweloperzy udają altruistów

Przy okazji ciekawe, czy rząd da sobie nawinąć makaron na uszy. Tym makaronem jest opowieść, jak ważną funkcję na polskim rynku mieszkań odgrywają indywidualni inwestorzy.

Niby chwilami można było odnieść wrażenie, że rząd jest im wrogi, bo w końcu zrozumiał, że kupowanie mieszkań w celach inwestycyjnych nakręca bańkę i czyni mieszkania dla zwykłych Polaków coraz mnie dostępnymi. Mówiło się już nawet całkiem poważnie o tym, że w Ministerstwie Rozwoju powstaje projekt podatku od pustostanów, by zahamować zakupy mieszkań, które potem nawet nie lądują na rynku najmu, tylko czekają puste, aż ich wartość wzrośnie i będzie można odsprzedać je z zyskiem.

Ministerstw z owego podatku jednak się wycofało i nie zaproponowało nic, co mogłoby zahamować patologię na rynku mieszkaniowym. No więc deweloperzy wrócili do snucia swojej opowieści i zaczęli usilnie w rządzie lobbować.

Niedawno organizacje deweloperów zwróciły się do Ministerstwa Finansów z apelem, by przywróciło amortyzację mieszkań na wynajem, bo dzięki temu spadną ceny najmu. Hmmm, ciekawe, jaki interes miałby w tym deweloper, by najem był dla inwestorów mniej rentowny. Żaden!

REKLAMA

A zatem logika podpowiada, że dzięki przywróceniu amortyzacji ceny najmu wcale by nie spadły, za to inwestor-właściciel mieszkania miałby wyższy zysk. A skoro rentowność takiej inwestycji byłaby wyższa, inwestorzy chętniej kupowaliby od deweloperów mieszkania na wynajem.

A to jeszcze nie koniec. Polski Związku Firm Deweloperskich postuluje przywrócenie podatkowej ulgi na wynajem, żeby najem był bardziej opłacalny, a chętnych na inwestowanie w lokale na wynajem znów przybyło. O tym, że to nakręcałoby dalej mieszkaniową bańkę, nikt nie wspomina. Wszyscy udają altruistów zatroskanych losem Ukraińców i studentów, którzy cierpią teraz najbardziej z powodu horrendalnych cen najmu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA