Banki podnoszą nam ceny niemal najszybciej w Europie. Nie wiem, czy to straszy bardziej, czy jednak to, że ograniczając się do naszego własnego podwórka, ceny usług bankowych rosną znacznie szybciej niż wszystkich pozostałych towarów i usług w Polsce. I o ile inflacja nam zaraz wyhamuje, o tyle wzrost cen usług finansowych wcale nie.
Zróbmy tak: najpierw podam wam złe informacje, a potem jeszcze gorsze, ok?
Banki przeganiają inflację
Po pierwsze, zgodnie z danymi GUS ceny usług bankowych w listopadzie 2024 r. wzrosły o 7 proc. r/r, choć w tym samym czasie inflacja wynosiła 4,7 proc., a więc ceny wszystkich dóbr i usług drożały wyraźnie wolniej.
Zanim przejdę do gorszych danych, na osłodę dodam, że te listopadowe 7 proc. wzrostu cen to wcale nie tak źle, bo w okresie od kwietnia do sierpnia 2024 r. ceny w poszczególnych miesiącach rosły rok do roku dwucyfrowo. W samym kwietniu rosły o 13,1 proc. r/r, podczas gdy inflacja konsumencka wynosiła 2,4 proc.
Tak, dobrze czujecie, że te dwucyfrowe wzrosty cen w bankach w środku roku ostatecznie przekładają się na gorszy wynik w dłuższym okresie - gorszy niż to listopadowe 7 proc.
W okresie od stycznia do listopada 2024 r. ceny usług bankowych wzrosły o 9,8 proc. w stosunku do okresu styczeń-listopad 2023 r. - pisze „Rzeczpospolita”.
Polska królową drożyzny w Europie
Dobiję was teraz, pokazując, jak wypadamy na tle Europy, a wypadamy źle, bo szybciej niż w Polsce ceny usług bankowych rosły tylko w Rumunii i na Węgrzech. W Rumunii było to 14,1 proc., a na Węgrzech 10,9 proc., a mówimy o okresie listopad 2023 r. - listopad 2024 r.
W tym samym czasie inflacja w cenach usług finansowych w Hiszpanii wyniosła tylko 0,1 proc., we Włoszech 1,3 proc., w Niemczech 1,8 proc., w Czechach 1,9 proc., a we Francji 2,6 proc.
Rysując ten obraz rozpaczy dla polskich klientów banków, należy dodać, że chwilę wcześniej dowiedzieliśmy się, że zysk sektora bankowego w Polsce w okresie styczeń-listopad 2024 r. wyniósł prawie 40 mld zł i był wyższy rok do roku aż o 44 proc. - podał na początku stycznia NBP.
I oczywiście bankowcy tłumaczą podwyżki cen tym, że przecież inflacja, więc im też rosną koszty, rośnie presja płacowa i ceny usług, za które sami muszą płacić. Tylko że jak przyłożycie te koszty do zysków banków, to jakoś się to nie klei. W listopadzie koszty administracyjne banków rosły o 11 proc. z hakiem, koszty pracownicze o niecałe 14 proc., a zyski o 44 proc.
Wniosek? Banki nas golą aż miło.
Więcej wiadomości o inflacji i wzroście cen
Będzie tylko drożej
Ale to tylko część prawdy. Druga część jest taka, że my w Polsce nadal mamy tanio na tle innych krajów Europy, a te wysokie zyski sektora bankowego wcale nie wynikają z opłat i prowizji, które są ujęte w danych GUS, a które analizuje „Rzeczpospolita”, ale przede wszystkim z wysokich stóp procentowych, jakie mamy w Polsce, czyli mówiąc w dużym uproszczeniu, od WIBOR-u w waszych kredytach.
I dopiero teraz wjeżdża ta jeszcze gorsza wiadomość: ceny usług finansowych będą rosły w tym roku jeszcze bardziej, a przynajmniej tak jak w ubiegłym. Powody są dwa. Po pierwsze, skoro mamy taniej niż reszta Europy, to będziemy stopniowo doszlusowywać do europejskiej średniej cen usług bankowych.
Po drugiej, na WIBOR-ze banki wkrótce będą zarabiały coraz mniej, bo przed nami cykl obniżek stóp procentowych. A skoro tak, tym bardziej banki będą zmuszone szukać zysków gdzie indziej.